- Można powiedzieć, że rok kalendarzowy 2019 jest tak naprawdę pierwszym rokiem Pana pięcioletniej kadencji. Jak go Pan będzie wspominał?
- Ważniejsze dla mnie - jak ten czas będą pamiętać jeleniogórzanie i mieszkańcy obszaru Aglomeracji Jeleniogórskiej, bo jako przewodniczący AJ czuję się też w obowiązku inspirować i wspierać różne wspólne działania w regionie. Będę ten czas pamiętał jako dobry, choć trudny. Trudny, bowiem niezależnie od naszych działań zmieniające się warunki zewnętrzne nie pozwalają na stabilną, przewidywalną pracę. Ale mimo tego - dobry, bo udało się nam w mieście zrealizować (albo zakończyć) te zadania, które przez całe lata pozostawały w sferze marzeń.
- Na przykład?
- Choćby tylko cztery przykłady. Zakończyliśmy budowę i oddaliśmy w kwietniu obwodnicę Maciejowej. Podkreślam, że przed terminem, chcieliśmy bowiem, by na majowy weekend goście z Polski mogli dojechać do miasta tak wygodnie, jak tylko można, a co ważniejsze - żeby mieszkańcy tego osiedla Jeleniej Góry odzyskali należny komfort życia. Zakończyliśmy budowę i oddaliśmy w lipcu (także przed terminem) rondo u zbiegu Trasy Czeskiej oraz ulic Lubańskiej i Goduszyńskiej. Zlikwidowaliśmy uciążliwość i zagrożenie dla bezpieczeństwa, jakim było tamto skrzyżowanie. Rozpoczęliśmy modernizację ulicy Nadbrzeżnej, a przypominam, że plany przebudowy tej ulicy zostały zapisane już… cztery kadencje temu. I - po czwarte - zakończyliśmy rewitalizację wnętrz i ich głęboką przebudowę w Teatrze im. C.K. Norwida - obiekcie, który powstał niemal 120 lat temu. Podkreślam z całym przekonaniem - nie uważam tego za swój sukces, choć mam osobistą z tego tytułu satysfakcję. Jest to przede wszystkim sukces tych ekip, które te zadania realizowały, bo to przecież - biorąc pod uwagę także inne inwestycje - kilkadziesiąt firm i przeszło tysiąc ich pracowników. Zaplanowanie i koordynacja tych prac, także przez służby miejskie, była trudnym zadaniem, bo w grę wchodziły - tylko przy wymienionych czterech inwestycjach - dziesiątki milionów złotych.
- Skoro są i inne inwestycje, to jakie z pozostałych uważa Pan za najważniejsze?
- Powracam do mojego sposobu postrzegania spraw miasta - najważniejsza inwestycja to ta, która dla każdego z mieszkańców z osobna jest najbardziej oczekiwana. Dla jednych to mogła być - i zapewne była - właśnie obwodnica Maciejowej. Zapewne dla innych remont ulicy Tabaki, przebudowa ulicy Łomnickiej wraz z chodnikiem, modernizacja ulicy Ogińskiego, budowa Bulwaru nad Kamienną w Cieplicach, Promenady Jagniątkowa czy otwarcie w czerwcu br. single tracków - we współpracy z dwoma sąsiadującymi gminami. Zwracam uwagę na tę ostatnią z wymienionych, bo to jest zadanie niosące ogromny walor promocji miasta, a przecież chcemy być jednym z rowerowych centrów Polski. Są pewnie mieszkańcy, którzy będą wysoko sobie cenić centra przesiadkowe, i zakończone (przy Osiedlu Orlim), i finalizowane w przyszłym roku w Sobieszowie. Wspominam tylko o większych działaniach, bo są i drogi rowerowe (np. w Sobieszowie czy na Zabobrzu, wzdłuż granicy z gminą Jeżów Sudecki), i termomodernizacja dwóch zespołów szkół - Rzemiosł Artystycznych oraz ZST Mechanik. Myślę choćby o tym, że prace modernizacyjne w Domu Pomocy Społecznej „Pogodna Jesień” oznaczają zupełnie inny komfort dla prawie setki mieszkających tam seniorów, którym jesteśmy winni - jako samorząd - właściwą opiekę.
- Nie wspomina Pan o sztandarowym obiekcie miasta, czyli…
- Ratuszu? Właśnie w najbliższych dniach zacznie się przeprowadzka, poprzedzona ponownym umeblowaniem ratuszowych pomieszczeń, które zostały odmienione. Pomijając wymianę sieci wewnętrznych, ważną ze względu m.in. na bezpieczeństwo obiektu, przebudowę sali obrad Rady Miejskiej, w Ratuszu pojawi się winda - urządzenie, które pozwoli na pełną dostępność osób z niepełnosprawnościami do budynku. Winda pojawiła się przecież także w Teatrze im. C. K. Norwida. Ta dostępność i otwartość, które są dla mnie wyjątkowo ważne, przejawia się także w innych sprawach, jak choćby w zwiększaniu wpływu mieszkańców na decyzje o kierunku rozwoju miasta, albo nawet w sprawach drobnych. Te „grubsze” to zwiększenie kwoty Jeleniogórskiego Budżetu Obywatelskiego do 2.145.000 zł i zagwarantowanie tym samym większego wachlarza możliwości decydowania w kwestiach inwestycyjnych albo plebiscyty w sprawach drobniejszych, jak choćby koloru autobusów miejskich. Można powiedzieć, że to tylko sprawa koloru farby i tak jest w istocie, ale chciałem, żeby każdy miał możliwość wpływu na drobne elementy wizerunku. Jesteśmy przecież wspólnotą. I jeśli mówimy o wspólnotach - jestem pełen szacunku dla wielu wspólnot mieszkaniowych. To nowe zjawisko, które jeszcze kilka lat temu było enigmatycznym bytem, ale w warunkach Jeleniej Góry wspólnoty są wyjątkowo wartościowe. Wystarczy popatrzeć, z jakim zaangażowaniem wiele z nich dba o swoje domy i ich otoczenie. Suma tych „zadbań” korzystnie wpływa na wizerunek miasta. Wystarczy przejść się ulicą Matejki czy Al. Wojska Polskiego, żeby to docenić.
- Ale mieszkańców ubywa…
- Po części - pozornie. Wystarczyłoby policzyć tych, którzy osiągają takie przychody, że stać ich na budowę domów na wsi, tuż za tzw. rogatkami Jeleniej Góry. Pozostają tu ich firmy, pozostają centra życiowe, a oni sami chcą żyć we własnym domu, w tzw. sielskiej atmosferze. Oczywiście - zjawisko odpływu grup mieszkańców istnieje, jak w każdym prawie mieście Polski, ale prawdziwym zmartwieniem, nie tylko dla naszego samorządu, są trendy demograficzne - rodzi się mniej dzieci, mimo wszelkich programów wspierania młodych rodzin. To jest jednak sprawa nie dla samorządów, a kreatorów polityki Państwa. A wracając do pytania o ubytek liczby mieszkańców, chcę powiedzieć, że w Jeleniej Górze, jak mało w którym mieście tej wielkości, przybywa tych, którzy uciekają - do nas właśnie - z wielkich miast. Nie tylko z Wrocławia, ale i Poznania, czy Warszawy. Otwarcie komunikacyjne - także kolejowe - sprawiło, że dostępność Jeleniej Góry się zwiększyła, ludzie zaczęli tu przyjeżdżać częściej i tu kupują dla siebie mieszkania, bo uznają, że to jest miejsce dla nich najlepsze. To nie są jeszcze potoki zainteresowanych, ale jednak już nie pojedyncze przypadki.
- Jaka jest kondycja mieszkańców?
- Warto ich samych o to spytać, myślę, że odpowiedzi byłyby interesujące dla Czytelników, bo umożliwiałyby porównywanie z ich osobistą sytuacją, ale można też spytać o obroty w marketach budowlanych i na tej podstawie wyrobić sobie zdanie. Z moich obserwacji te obroty rosną, i to dynamicznie. Przybywa sklepów z tej branży i jakoś żaden nie narzeka na brak klientów. Odpowiem przewrotnie - o tym, jaka jest kondycja mieszkańców, świadczy struktura odpadów komunalnych, wśród których rosnącą część stanowią stare meble i właśnie odpady budowlane, gabarytowe. Ludzie remontują mieszkania, a to znaczy, że zdecydowana większość ma na tyle zaspokojone potrzeby bytowe, iż może już remontować łazienki i kuchnie, stare meble ustępują nowym…
- Oświata jest bolesnym tematem…?
- W tym zakresie, w jakim mamy kompetencje - nie. Doceniamy pracę nauczycieli, rozumiemy ich potrzeby, potrafimy porozumiewać się nawet w najtrudniejszych sprawach. Tyle, że dewastujące dla spraw oświatowych są takie działania, jak ostatnia reforma, likwidacja gimnazjów, podwójny rocznik, zmiany w podstawach dydaktycznych itp., na co samorząd nie ma żadnego wpływu, ale musi pokrywać koszty realizacji takich pomysłów. Posiłkując się w tym przypadku przykładem z obszaru Aglomeracji, mogę powiedzieć, że samorządy muszą utrzymywać szkoły, w których prawie nie ma uczniów (jak w Uboczu, w gminie Gryfów Śląski), bo Kurator nie zgadza się na likwidację tej placówki. Oświata jest - metaforycznie - takim pojazdem, w którym są dwaj kierowcy i niezależne układy kierownicze, przy czym tylko jeden z nich musi dbać o zakup paliwa. A przekładając to na język finansów Jeleniej Góry - mamy budżet roczny na poziomie z grubsza 500 mln zł, z czego 160 mln pochłania oświata, ale tylko ok. 110 mln pochodzi z państwowej subwencji. Resztę musimy „dorzucić”, skreślając inne niezbędne wydatki miasta.
- Kończyliśmy rok, mając w pamięci Jeleniogórski Jarmark Bożonarodzeniowy, po raz pierwszy o wielu lat - na Rynku. To jednoroczny pomysł?
- Zdecydowanie nie. To powrót do najlepszych tradycji, w których Rynek był centrum wszelkiej aktywności mieszkańców, także przyjemnej zabawy, zakupó w w dobrej atmosferze itp. To realizacja m.in. postulatów jeleniogórzan i będziemy w kolejnych latach programy takich przedsięwzięć wzbogacać. Zwracam też uwagę na to, że nieco wcześniej, z udziałem wieluset osób „odpalaliśmy” choinkę na Rynku. Zaprosiliśmy dzieci z przedszkoli, żeby wymyśliły „zaklęcie”, będące hasłem do zapalenia świateł i okazało się, że aktywność dzieci i zapał w wymyślaniu tego zaklęcia przeszła wszelkie oczekiwania. Tym razem pod choinką stanął fotel. I teraz zastanawiamy się - półżartem - czy aby nie zlecić tapicerowi wymiany siedziska tego fotela, bo tysiące osób pozują tam do zdjęcia, od rana do późnego wieczora. To bardzo miłe, że pomysł miejskich służb na taką kompozycję świątecznego wystroju zyskał tak widoczną aprobatę.
- Czego życzyłby Pan w 2020 roku?
- Jeleniogórzanom i miastu, - spokoju, stabilizacji, zdrowia, radości życia i wiary w siebie. Myślę, że to czynniki, które mogą gwarantować sukces i miastu, i każdemu z nas z osobna.
Ostatnio komentowane
allergy asthma relief asthma rates
stromectol for sale http...
allergies and kids options treatment center
albuterol inhaler without...
Może cymbale zaczniesz się czepiać tych na górze?Boisz się prymitywów z...
severe hair loss gi journal
ivermectin for humans http ivermectin...
journal of gastrointestinal endoscopy fish allergy symptoms
...