To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Za nami dobry, trudny rok

Za nami dobry, trudny rok

Rozmowa z Jerzym Łużniakiem, Prezydentem Jeleniej Góry

- Można powiedzieć, że rok kalendarzowy 2019 jest tak naprawdę pierwszym rokiem Pana pięcioletniej kadencji. Jak go Pan będzie wspominał?
- Ważniejsze dla mnie - jak ten czas będą pamiętać jeleniogórzanie i mieszkańcy obszaru Aglomeracji Jeleniogórskiej, bo jako przewodni­czący AJ czuję się też w obowiązku inspirować i wspierać różne wspól­ne działania w regionie. Będę ten czas pamiętał jako dobry, choć trudny. Trudny, bowiem niezależnie od naszych działań zmieniające się warunki zewnętrzne nie pozwa­lają na stabilną, przewidywalną pracę. Ale mimo tego - dobry, bo udało się nam w mieście zrealizo­wać (albo zakończyć) te zadania, które przez całe lata pozostawały w sferze marzeń.
- Na przykład?
- Choćby tylko cztery przykłady. Zakończyliśmy budowę i oddaliśmy w kwietniu obwodnicę Maciejowej. Podkreślam, że przed terminem, chcieliśmy bowiem, by na majowy weekend goście z Polski mogli do­jechać do miasta tak wygodnie, jak tylko można, a co ważniejsze - żeby mieszkańcy tego osiedla Jeleniej Góry odzyskali należny komfort życia. Zakończyliśmy budowę i od­daliśmy w lipcu (także przed terminem) rondo u zbiegu Trasy Czeskiej oraz ulic Lubańskiej i Goduszyńskiej. Zlikwidowaliśmy uciążliwość i zagrożenie dla bezpieczeństwa, jakim było tamto skrzyżowanie. Rozpoczęliśmy modernizację ulicy Nadbrzeżnej, a przypomi­nam, że plany przebudowy tej ulicy zostały zapisane już… cztery kadencje temu. I - po czwarte - zakończyliśmy rewitalizację wnętrz i ich głęboką przebudowę w Teatrze im. C.K. Norwida - obiekcie, który powstał niemal 120 lat temu. Podkreślam z całym przekonaniem - nie uważam tego za swój sukces, choć mam osobistą z tego tytułu satysfakcję. Jest to przede wszystkim sukces tych ekip, które te zadania realizowały, bo to przecież - biorąc pod uwagę także inne inwestycje - kilkadziesiąt firm i przeszło tysiąc ich pracowników. Zaplanowa­nie i koordynacja tych prac, także przez służby miejskie, była trudnym zadaniem, bo w grę wchodziły - tylko przy wymienionych czterech inwestycjach - dziesiątki milionów złotych.
- Skoro są i inne inwestycje, to jakie z pozo­stałych uważa Pan za najważniejsze?
- Powracam do mojego sposobu postrzega­nia spraw miasta - najważniejsza inwestycja to ta, która dla każdego z mieszkańców z osobna jest najbardziej oczekiwana. Dla jednych to mogła być - i zapewne była - właśnie obwod­nica Maciejowej. Zapewne dla innych remont ulicy Tabaki, przebudowa ulicy Łomnickiej wraz z chodnikiem, modernizacja ulicy Ogińskiego, budowa Bulwaru nad Kamienną w Cieplicach, Promenady Jagniątkowa czy otwarcie w czerwcu br. single tracków - we współpracy z dwoma sąsiadującymi gminami. Zwracam uwagę na tę ostatnią z wymienionych, bo to jest zada­nie niosące ogromny walor promocji miasta, a przecież chcemy być jednym z rowerowych centrów Polski. Są pewnie mieszkańcy, którzy będą wysoko sobie cenić centra przesiadkowe, i zakończone (przy Osiedlu Orlim), i finalizowane w przyszłym roku w Sobieszowie. Wspominam tylko o większych działaniach, bo są i drogi rowerowe (np. w Sobieszowie czy na Zabo­brzu, wzdłuż granicy z gminą Jeżów Sudecki), i termomodernizacja dwóch zespołów szkół - Rzemiosł Artystycznych oraz ZST Mechanik. Myślę choćby o tym, że prace modernizacyjne w Domu Pomocy Społecznej „Pogodna Jesień” oznaczają zupełnie inny komfort dla prawie setki mieszkających tam seniorów, którym jesteśmy winni - jako samorząd - właściwą opiekę.
- Nie wspomina Pan o sztandarowym obiekcie miasta, czyli…
- Ratuszu? Właśnie w najbliższych dniach za­cznie się przeprowadzka, poprzedzona ponow­nym umeblowaniem ratuszowych pomieszczeń, które zostały odmienione. Pomijając wymianę sieci wewnętrznych, ważną ze względu m.in. na bezpieczeństwo obiektu, przebudowę sali obrad Rady Miejskiej, w Ratuszu pojawi się winda - urządzenie, które pozwoli na pełną dostępność osób z niepełnosprawnościami do budynku. Winda pojawiła się przecież także w Teatrze im. C. K. Norwida. Ta dostępność i otwartość, które są dla mnie wyjątkowo waż­ne, przejawia się także w innych sprawach, jak choćby w zwiększaniu wpływu mieszkańców na decyzje o kierunku rozwoju miasta, albo nawet w sprawach drobnych. Te „grubsze” to zwięk­szenie kwoty Jeleniogórskiego Budżetu Oby­watelskiego do 2.145.000 zł i zagwarantowanie tym samym większego wachlarza możliwości decydowania w kwestiach inwestycyjnych albo plebiscyty w sprawach drobniejszych, jak choćby koloru autobusów miejskich. Można powiedzieć, że to tylko sprawa koloru farby i tak jest w istocie, ale chciałem, żeby każdy miał możliwość wpływu na drobne elementy wizerunku. Jesteśmy przecież wspólnotą. I jeśli mówimy o wspólnotach - jestem pełen szacunku dla wielu wspólnot mieszkaniowych. To nowe zjawisko, które jeszcze kilka lat temu było enigmatycznym bytem, ale w warunkach Jeleniej Góry wspólnoty są wyjąt­kowo wartościowe. Wystarczy po­patrzeć, z jakim zaangażowaniem wiele z nich dba o swoje domy i ich otoczenie. Suma tych „zadbań” korzystnie wpływa na wizerunek miasta. Wystarczy przejść się ulicą Matejki czy Al. Wojska Polskiego, żeby to docenić.
- Ale mieszkańców ubywa…
- Po części - pozornie. Wystar­czyłoby policzyć tych, którzy osią­gają takie przychody, że stać ich na budowę domów na wsi, tuż za tzw. rogatkami Jeleniej Góry. Pozostają tu ich firmy, pozostają centra życiowe, a oni sami chcą żyć we własnym domu, w tzw. sielskiej atmosferze. Oczywiście - zjawisko odpływu grup mieszkańców istnieje, jak w każdym prawie mieście Polski, ale praw­dziwym zmartwieniem, nie tylko dla naszego samorządu, są trendy demograficzne - rodzi się mniej dzieci, mimo wszelkich programów wspierania młodych rodzin. To jest jednak sprawa nie dla samorządów, a kreatorów polityki Państwa. A wra­cając do pytania o ubytek liczby mieszkańców, chcę powiedzieć, że w Jeleniej Górze, jak mało w którym mieście tej wielkości, przybywa tych, którzy uciekają - do nas właśnie - z wielkich miast. Nie tylko z Wrocła­wia, ale i Poznania, czy Warszawy. Otwarcie komunikacyjne - także kolejowe - sprawiło, że dostępność Jeleniej Góry się zwiększyła, ludzie zaczęli tu przyjeżdżać częściej i tu kupują dla siebie mieszkania, bo uznają, że to jest miejsce dla nich najlepsze. To nie są jeszcze potoki zainteresowanych, ale jednak już nie pojedyncze przypadki.
- Jaka jest kondycja mieszkańców?
- Warto ich samych o to spytać, myślę, że odpowiedzi byłyby intere­sujące dla Czytelników, bo umożli­wiałyby porównywanie z ich osobistą sytuacją, ale można też spytać o ob­roty w marketach budowlanych i na tej podstawie wyrobić sobie zdanie. Z moich obserwacji te obroty rosną, i to dynamicznie. Przybywa sklepów z tej branży i jakoś żaden nie narzeka na brak klientów. Odpowiem prze­wrotnie - o tym, jaka jest kondycja mieszkańców, świadczy struktura odpadów komunalnych, wśród któ­rych rosnącą część stanowią stare meble i właśnie odpady budowlane, gabarytowe. Ludzie remontują miesz­kania, a to znaczy, że zdecydowana większość ma na tyle zaspokojone potrzeby bytowe, iż może już remon­tować łazienki i kuchnie, stare meble ustępują nowym…
- Oświata jest bolesnym tematem…?
- W tym zakresie, w jakim mamy kompetencje - nie. Doceniamy pracę nauczycieli, rozumiemy ich potrzeby, potrafimy porozumiewać się nawet w najtrudniejszych sprawach. Tyle, że dewastujące dla spraw oświatowych są takie działania, jak ostatnia refor­ma, likwidacja gimnazjów, podwójny rocznik, zmiany w podstawach dydak­tycznych itp., na co samorząd nie ma żadnego wpływu, ale musi pokrywać koszty realizacji takich pomysłów. Posiłkując się w tym przypadku przykładem z obszaru Aglomeracji, mogę powiedzieć, że samorządy muszą utrzymywać szkoły, w których prawie nie ma uczniów (jak w Ubo­czu, w gminie Gryfów Śląski), bo Kurator nie zgadza się na likwidację tej placówki. Oświata jest - metafo­rycznie - takim pojazdem, w którym są dwaj kierowcy i niezależne układy kierownicze, przy czym tylko jeden z nich musi dbać o zakup paliwa. A przekładając to na język finansów Jeleniej Góry - mamy budżet roczny na poziomie z grubsza 500 mln zł, z czego 160 mln pochłania oświata, ale tylko ok. 110 mln pochodzi z pań­stwowej subwencji. Resztę musimy „dorzucić”, skreślając inne niezbędne wydatki miasta.
- Kończyliśmy rok, mając w pa­mięci Jeleniogórski Jarmark Bo­żonarodzeniowy, po raz pierwszy o wielu lat - na Rynku. To jedno­roczny pomysł?
- Zdecydowanie nie. To powrót do najlepszych tradycji, w któ­rych Rynek był centrum wszelkiej aktywności mieszkańców, także przyjemnej zabawy, zakupó w w dobrej atmosferze itp. To reali­zacja m.in. postulatów jeleniogó­rzan i będziemy w kolejnych latach programy takich przedsięwzięć wzbogacać. Zwracam też uwagę na to, że nieco wcześniej, z udzia­łem wieluset osób „odpalaliśmy” choinkę na Rynku. Zaprosiliśmy dzieci z przedszkoli, żeby wymy­śliły „zaklęcie”, będące hasłem do zapalenia świateł i okazało się, że aktywność dzieci i zapał w wy­myślaniu tego zaklęcia przeszła wszelkie oczekiwania. Tym razem pod choinką stanął fotel. I teraz zastanawiamy się - półżartem - czy aby nie zlecić tapicerowi wymiany siedziska tego fotela, bo tysiące osób pozują tam do zdjęcia, od rana do późnego wieczora. To bardzo miłe, że pomysł miej­skich służb na taką kompozycję świątecznego wystroju zyskał tak widoczną aprobatę.
- Czego życzyłby Pan w 2020 roku?
- Jeleniogórzanom i miastu, - spokoju, stabilizacji, zdrowia, radości życia i wiary w siebie. Myślę, że to czynniki, które mogą gwarantować sukces i miastu, i każdemu z nas z osobna.