Do zdarzenia doszło na początku grudnia ubiegłego roku. NA policję zgłosił się 28-letni mieszkaniec Zgorzelca, pracownik jednego z salonów gier. Złożył zawiadomienie, że napadnięto na niego i obrabowano salon.
Jak informuje oficer prasowy zgorzeleckiej policji Mariola Kowalska, zajmujący się sprawą funkcjonariusze wydziału kryminalnego po analizie informacji podanych przez zgłaszającego i zebraniu dowodów na miejscu zdarzenia nabrali wątpliwości, co do prawdziwości wersji podawanej mężczyznę. Między zeznaniami, a tym co ustalono były spore rozbieżności.
Dalsze czynności wykazały, że historię o rozboju zgłaszający upozorował wraz ze swoim 39-letnim kolegą, by uniknąć odpowiedzialności za kradzież pieniędzy. Ostatecznie mężczyźni przyznali się, że żadnego napadu rabunkowego nie było. Wyjaśnili, że ułożyli scenariusz wydarzeń, a następnie, gdy w lokalu nie było żadnych osób wdrożyli swój plan. Aby wszystko wyglądało realistycznie 39-latek swojego wspólnika przywiązał do krzesła, ukradł pieniądze z kasetki oraz rozwiercił zabezpieczenia w maszynach do gier, by zabrać i ich wnętrza bilon.
Z poczynionych do chwili obecnej przez policjantów ustaleń wynika, że łupem podejrzanych padło, co najmniej 7 tys. złotych.
Komentarze (4)
Współczuję im jak dopadnie ich właściciel maszyn. Ja bym nawet szklanki z takiego miejsca nie wzięła
7 koła buchnęli? No, mafia normalnie..
obijetnie komu i kto... to sa ZLODZIEJE i powini im upi@rdolic rece.... Amen
Złodzieje to mają salony gier AMEN