To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Wygłodzone psy rzuciły się na „Cywila”

Wygłodzone psy rzuciły się na „Cywila”

- Kiedyś dojdzie do tragedii – mówi Katarzyna Wolińska. Jej psa zaatakowała sfora zdziczałych i wygłodzonych czworonogów. Cywil ledwo uszedł z życiem. - Te psy atakują ludzi – mówią inni mieszkańcy. Gmina nie może sobie poradzić z tyn problemem.

To było we wtorek w samo południe. Cywil był zapięty, leżał spokojnie w przydomowym ogrodzie. Nagle rozpoczęła się jatka. - Wpadło tu pięć psów. Były głodne, rzuciły się do miski Cywila. Ten zaczął bronić swojego jedzenia, no i się zaczęło – opowiada Katarzyna Wolińska. Na szczęście, wybiegł jej mąż i zdołał jakoś odgonić rozwścieczone czworonogi. - Gdyby nie to, pewnie by go zagryzły – mówi kobieta. Ale Cywil i tak ucierpiał, ma mocno pogryzione obie przednie łapy.

Co to za psy? Należą do pani Bożeny, która koczuje w baraku w lesie, nieopodal tego miejsca. Kobieta żyje – z wyboru - w urągających warunkach: w baraku nie ma prądu ani wody. Ona sama utrzymuje się z opieki społecznej, dostaje też bony żywnościowe z gminy. Psy gromadzą się wokół jej baraku. Na początku było ich kilka, ale ostatnio suki się oszczeniły i w tym roku jest ich dużo więcej. - Ona nie ma czym nakarmić tych zwierząt, dlatego są takie agresywne – mówią ludzie. - Rozszarpałyby wszystko, co się rusza.
Kiedy Bożena idzie do sklepu, zawsze przy niej jest kilka kundli.

To nie pierwszy przypadek agresywnego zachowania „pupili” pani Bożeny. - Kiedyś napadły mnie w lesie – opowiada pan Robert, mieszkaniec Siedlęcina. - Byłem z żoną. Wzięliśmy kije i zaczęliśmy machać. Trochę to trwało, na szczęście sobie poszły.
W sąsiednim Wrzeszczynie wataha napadła na zwierzęta gospodarstwa domowego. - Kiedyś jeden z jej psów rozłożył się u mnie w przedpokoju i nie mogłam wyjść z domu – mówi Katarzyna Wolińska.

Sołtys Siedlęcina Marian Tyka zna problem. Pokazuje korespondencję z gminą i innymi instytucjami. - Na każdej sesji, komisji, mówię o tym – mówi. Przyznaje, że ludzie nie wytrzymują. Nawet jego kiedyś zwyzywał jeden z wystraszonych mieszkańców. - Robię co mogę, ale przecież nie pójdę łapać tych psów – mówi.

W marcu na spotkaniu z przedstawicielami gminy ustalono, że koło łowieckie „Muflon” odstrzeli dzikie psy. Sprawa rozbiła się o opinię Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Zwrócono się o taką opinię, by uniknąć zarzutów ze strony obrońców zwierząt. Odpowiedzi jednak nie ma i sprawa utknęła w martwym punkcie. - Wkrótce ponowimy prośbę do TOnZ-u – mówi wójt Edward Dudek.

Nie lepiej odłowić te psy? - Nie ma kto tego zrobić. Pracownicy MPGK nie wyłapią ich. Kiedyś przyjechali po jednego, to złapał im go sołtys, bo sami nie dawali rady – mówi wójt. - Inna rzecz, że w schronisku dla zwierząt nie chcą przyjąć naraz tak dużej liczby psów.

- Jak kogoś zagryzą, to cała Polska będzie o tym huczała. Wtedy gmina rozwiąże problem w kilka dni – mówią mieszkańcy.

 

Fot. rob
 
Wygłodzone psy rzuciły się na „Cywila”

Komentarze (6)

A ja życzę miłośnikom zwierząt, aby te psy ich okrążyły jak kilku wędkarzy czy grzybiarza (znanych mi osobiście). Wtedy ich miękkie serce do zdziczałych psów przemieniłoby się w coś rzadkiego w spodniach. Problem istnieje a władze gminne chrzanią się z nim lecz właściwsze słowo byłoby p... się jak matka z łobuzem

Pieprzonym miłośnikom zdziczałych bestii, powalonym obrońcom zwierząt, wszelkim Towarzystwom miłośników zwierząt i wszystkim tym k****nom, dla których zwierzę stanowi większą wartość niż życie człowieka życzę tylko jednego - niech Was koń kopnie i pies wy...bie.

Jakby każdy pies miał czipy do wiadomo było bo do kogo należy.

domo beło by do kogo należy

Ja mieszkam nie daleko i uwierzcie mi,że naprawde te psy są niebezpieczne.Już samo bliskie spotkanie z nimi przyprawia o dreszcze.Polecam takiemu co jest przeciwko odstrzałowi tych psów jazde rowerem na trasie Siedlęcin-Strzyżowiec.Najlepiej z rana lub wieczorem.Ewentualnie spacerek torami od Siedlęcina w kierunku Zapory,lub spacerek po lesie!?LUDZIE OPAMIĘTAJCIE SIĘ BO NIE WIEM CZY KTOKOLWIEK Z PANÓW I PAŃ URZĘDNIKÓW CHCIAŁ BY BYĆ PRZETRAWIONY PRZEZ TE WYGŁODNIAŁE PSY!!!!!!!!!

Powiem tak...osobiście raz spotkałem takiego psa ale jako że jeżdżę bardzo dużo rowerem po lasach w okolicach siedlęcina, wrzeszczyna i zapory to niejednokrotnie na błocie widziałem ślady jakieś watahy psów, a kilka razy słyszałem o ludziach którzy spotkali sie z tymi psami, ko**** psy i sam mam jednego, gdybym miał większe mieszkanie na pewno bym pomyślał o jeszcze jednym ale dla takich psów nie ma miejsca i powinny być w humanitarny sposób zabite

chciałem powiedzieć o jeszcze jednej sprawie...problem zdziczałych psów nie tyczy się tylko siedlęcina, nie wiem czy znacie drogę na te dwa przekaźniki które są po prawej stronie od góry szybowcowej,w rzeczywistości znajdują się na innej górze i prowadzi tam taka leśna droga w stronę przekaźników a dalej łysej góry, jadę raz tamtą drogę pod górę i patrze a leży sarna i ma lekko nadgryziony zad, wracam za kilka godzin a zostało tylko kopyto, kilka miesięcy później, jakieś 5 km dalej za kapelą w lesie wyjeżdżam zza zakrętu a tam pitbull i jakiś kundelek, SZOK myślałem ze w gacie narobię