Nie tylko jako kapłan, ale również jako zwykły katolik ks. Mateusz po raz pierwszy dotarł na Jasną Górę pieszo.
- Tym większa była moja radość, że w trakcie marszu mogłem wiernym uosabiać Chrystusa – dodaje ks. Mateusz.
Panująca w grupie jedność i wzajemny szacunek były na tyle imponujące, że przemierzający pieszo Polskę Francuzi postanowili się przyłączyć do naszej pielgrzymki.
- Obcokrajowców poznaliśmy tuż na początku naszej wędrówki, wytrwale jednak kroczyli z nami, aż do końca - wspólnie z grupą dotarli na samą Jasną Górę – wspomina ks. Mateusz.
Oby wciąż świeże wspomnienia z rekolekcji w drodze wystarczyły na cały rok zmagań z szarą rzeczywistością tej ziemskiej wędrówki.
Komentarze (4)
Po co wracaliście z tak wspaniałej wyprawy? Pieszo?
..Dla Ksiezy chodzenie na piechote ..to bardzo DUZY wysilek ! ..Oni maja WIELKIE brzuszki..
Ja to mam dopiero wspomnienia z drogi. Tyle sezonów w deszcz , śnieg , mróz i upał. Strój roboczy niewygodny. Te lateksowe kozaczki i minispódniczka nie są wygodne. I jeszcze ten wiatr , który robią przejeżdżające samochody. Dramat! Z chorób zawodowych mam wszystkie m.in.- lumbago i zajoba bardzo ciężkiego. Mogłam robić coś innego , ale każda praca oprócz tej była dla mnie za ciężka. Wiadomo - jestem ponoć KOBIETĄ. Ludzie , jaka ja powalona jestem . Mówię Wam.
..do - [~post z godz.17:39..] ..~Klonku ..a co na to Twoja MAMUSIA ??