O sprawie tego nielegalnego składowiska pisaliśmy wielokrotnie na naszych łamach. Na działce po byłym PGR-ze w Siedlęcinie właściciel gromadzi odpady budowlane, elementy armatury, meble, odpady z tworzywa sztucznego, części samochodowe, świetlówki, akumulatory, zużyty olej, niesegregowane odpady komunalne. – Jest smród, chodzą szczury – skarżyli się ludzie. Liczne protesty mieszkańców oraz działania urzędników różnego szczebla dotąd nie przynosiły rezultatów. W końcu sprawą zajęła się prokuratura.
Teren w Siedlęcinie dzierżawiony jest przez firmę D & D Recycling sp. z o.o., która zajmowała się m.in. przetwarzaniem odpadów. Rozpoczęła ona działalność w połowie 2007 roku. Początkowo miała siedzibę w Jeleniej Górze, później przeniosła się do Siedlęcina. Udziałowcami tej spółki byli Krzysztof Dz. i Adam Dz., który pełnił również funkcję prezesa zarządu spółki. W połowie 2008 roku spółka otrzymała zezwolenie na prowadzenie działalności w zakresie transportowania odpadów. W 2012 roku Krzysztof Dz. wszystkie swoje udziały przekazał na rzecz Adama Dz.
O spółce zrobiło się głośno z początkiem 2011 roku, kiedy to góra śmieci urosła ponad otaczający teren płot. Larum podnieśli mieszkańcy Siedlęcina.
Starostwo wszczęło postępowanie w sprawie cofnięcia zezwolenia na transport odpadów tej spółce. Przeprowadzono wizję lokalną, która potwierdziła składowanie odpadów, w tym komunalnych. Kilkakrotnie na miejscu interweniowała policja.
Zezwolenie na transport odpadów zostało cofnięte przez starostę w maju 2012 roku. W trakcie postępowania przygotowawczego z terenu nieruchomości pobrano próbki gleby, które poddano dalszym badaniom laboratoryjnym oraz powołano biegłego z zakresu gospodarowania odpadami. W ocenie biegłego wskutek niewłaściwego składowania odpadów doszło do skażenia gleby i stanowić to może potencjalne zagrożenie dla wód podziemnych, roślin i dla ich konsumentów, a więc zwierząt i ludzi.
Prokurator przedstawił Adamowi Dz. zarzut nielegalnego składowania odpadów komunalnych i innych, co mogło spowodować istotne obniżenie jakości wody, jakości powierzchni ziemi, oraz może spowodować istotne zniszczenia w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach a także może stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia człowieka. Grozi za to kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Adam Dz. nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu, ale przyznał, że nie ma zezwolenia na transport ani składowanie odpadów.
O sprawie ostatni raz pisaliśmy w maju ubiegłego roku. Ludzie alarmowali, że śmieci jest tak dużo, że właściciel zaczyna gromadzić je już po drugiej stronie drogi. Nielegalne wysypisko stoi do tej pory.
Komentarze (8)
co za syfffffff
hahaha... i bedzie tak sobie stac.. bo nikt mu nic nie zrobi :)
a co ma zrobić jak zabrali zezwolenia- należało zobowiązać kiedy je miał do należytego wykonywania obowiązków!
Jemu może i zrobią. Dostanie zawiasy, może zapłaci. Ale śmieci dalej będą zalegały.
Wypas, o sprawie zrobiło się głośno w 2011 i po 5 latach ruszyła prokuratura... no ale gdyby jakiś mały Jasiu ściągnął 3 filmy z torrenta, to prokuratora ma na drugi dzień. BRAWO POLSKA! Niech ktoś zaora ten padół. Im szybciej tym lepiej...
gość wyrobi sobie papiery ze jest niepoczytalny i ch...a mu zrobią.A za wywóz zapłaci siedlecin lub starostwo .Jak ma je wywieśc jak mu zabrali pozwolenie na przewóz odpadów?
Współczuję mieszkańcom w okresie letnim którzy mieszkają przy śmietnisku. Szczury tam wyglądają jak male prosiaki. Gdzie jest ochrona środowiska czyżby podpłacona.