To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Wielu marzy, by zostać strażakiem

Wielu marzy, by zostać strażakiem

– To fajna praca, nieźle płatna. A przede wszystkim – pewna – podkreślali ci, z którymi rozmawialiśmy. Na nabór do jeleniogórskiej straży pożarnej odpowiedziało 35 osób. Miejsca są tylko dwa.

– To bardzo fajny zawód, przyszłościowy i rozwojowy – mówi Janusz Sołtys ze Szklarskiej Poręby. Jest strażakiem ochotnikiem, działa w OSP. – Dzięki temu, już trochę wiem, na czym polega ta praca – mówi.


Rozmawialiśmy z nim po próbie podciągania się na drążku. Pan Janusz podciągnął się 21 razy. To dużo, ale nie był do końca zadowolony. – Za 24 podciągnięcia jest maksymalna liczba punktów – mówi. Janusz Sołtys pracuje na co dzień w sanatorium, jest rehabilitantem. Do straży próbuje się dostać od kilku lat, ale bez skutku. Był na testach we Wrocławiu i Zgorzelcu. – To nie jest takie proste – mówi. Przyznaje, że na co dzień trenuje, przygotowywał się do testów.


– Niestety, czasami nie wychodzi – Patryk Sapiecha był wyraźnie niezadowolony ze swojego wyniku. Podciągnął się 18 razy. Próbował poprawić wynik, ale nie udało mu się to. – Stać mnie na więcej, w domu podciągnąłem się więcej razy, ale ostatnio nabawiłem się kontuzji barku i to chyba teraz wyszło – analizuje. – Praca w straży jest fajna, no i jest pewna. To chyba najważniejszy argument. Finansowo może nie byłaby lepsza od tej, którą mam, ale na pewno pewniejsza.


Dla Adama Wanielisty z Łomnicy podciąganie na drążku okazało się bułką z masłem. Podciągnął się 31 razy. To nie jest zaskoczeniem, jeśli wziąć pod uwagę, że na co dzień trenuje saneczkarstwo lodowe, jest reprezentantem kadry narodowej w tym sporcie. – To nie jest mój najlepszy wynik, ale wczoraj zrobiłem ciężki trening i zakwasiłem mięśnie – tłumaczy. Dlaczego chce iść do straży? – Od 6 lat jestem ochotnikiem w OSP w Łomnicy, kocham nieść pomoc ludziom – mówi. – No i miałbym więcej czasu dla rodziny, dla córeczki, która ma 1,5 roku. Teraz pracuję od rana do wieczora, jestem operatorem żurawia na budowie. To praca na cały rok, bo w zimie też żurawie są potrzebne, ale mam mało czasu dla rodziny.


Testy sprawnościowe rozpoczęły się wczoraj. Zawodnicy mieli do wykonania uproszczony Test Harwardzki, musieli wejść na 20-metrową drabinę, nachyloną pod kątem 75 stopni, na koniec podciągali się na drążku. Do naboru zgłosiło się 35 osób, ale kilku odpadło na etapie weryfikacji dokumentów. – Głównie przez nieuregulowany stosunek do służby wojskowej – mówi starszy kapitan Andrzej Ciosk, oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej i zarazem przewodniczący komisji konkursowej.


Do wczorajszych testów przystąpiło 24 chętnych. – Większość kandydatów była bardzo dobrze przygotowana – przyznaje A. Ciosk. – Próbę wydolnościową (Test Harwardzki) zaliczyli wszyscy, wejście na drabinę też. Przy podciąganiu też osiągali bardzo dobre wyniki.
Za tydzień sprawdziany biegowe, zawodnicy biegną na tysiąc metrów oraz na 50 metrów. Potem będzie jeszcze pływanie, test wiedzy ogólnej o straży pożarnej a na koniec – rozmowa kwalifikacyjna.


Do straży dostanie się tylko dwóch najlepszych kandydatów. – Dla pozostałych nie oznacza to, że nie mają już szans – zaznacza A. Ciosk. – Testy są ważne rok. Jeżeli w ciągu roku ktoś odejdzie, bądź przejdzie na emeryturę, będziemy mogli skorzystać z tych kandydatów.

DSC03845.JPG
DSC03850.JPG
DSC03851.JPG
IMG_3444.JPG
IMG_3446.JPG
IMG_3449.JPG
IMG_3458.JPG
IMG_3460.JPG
IMG_3462.JPG
IMG_3464.JPG

Komentarze (21)

A ile razy trzeba pisać,ze dostaja sie ludzie ze znajomosciami.Testy są tylko prowizorka i teatrzykiem,który trzeba odbębnić,bo tak nakazuje regulamin konkursu na stanowisko.Osobiscie znam ztrazaka,który nie ma prawa jazdy B,nie potrafi jezdzic niczym.Tymczasem inni maja kategorie od A po Z,kursy pletwonurka,kursy pierwszej pomocy,czesto sportowcy,mistrzowie sztuk walki,czesto z uprawnieniami na jakieś ladowarki,wózki i co?I nic.Wygrywa ten,który kogoś tam zna.Czy wy uważacie,ze jest taki przesyt na rynku pracy,ze nikt z tych strażaków nie ma kogo wcisnąć z rodziny,tylko szukać was?Bohaterów?Jestescie tak naiwni ludzie.Bardzo czesto widze strażaków w okularach.Teraz moje pytanie,czy Malo jest ludzi bez wad wzroku,którzy ubiegaja sie o prace w strazy,ale nie,nie -oni wezmą goscia z denkami od sloika bo przecie to kolega mojego szwagra:)Dobre sobie -rekrutacja w strazy.Kawalarze.

Nie ma potrzeby wybierac tych ktorzy maja najlepsze wyniki. Wystarczy jak sa spelnione okreslone warunki. Trzeba byc sprawnym fizycznie a to, ze ktos ma kilka sekund lepszy czas na 100 i zrobi 15 pompek wiecej nie powinno byc decydujace. Po co komus wszystkie kategorie prawa jazdy do obslugi sikawki. Nie ma rowniez niczego zlego w tym, ze wybiera sie znajomych i rodzine. W sytuacjach ekstremalnych zaufanie to podstawa.

"Nie ma rowniez niczego zlego w tym, ze wybiera sie znajomych i rodzine" - mam nadzieje, ze zartujesz :)

Pomysl tylko.. koledzy z podworka widza, ze jestes strazakiem, zazdroszcza ci i prosza zebys rowniez ich wprowadzi - a ty na to - Nigdy! Pojde na ulice i wezme pierwszego lepszego obcego ktory sie napatoczy! Przeciez to czysty debilizm. Albo ktos ci wyswiadczyl przysluge i teraz prosi zeby wprowadzic jego syna do strazy (ktory spelnia wszystkie warunki) Co powinienes zrobic ? Odwdzieczyc sie tej osobie czy olac ja i powiedziec, ze masz w d. to, ze kiedys cos dla ciebie zrobila? Nie rozumiem jakie sa argumenty za preferowaniem obcych, nikomu nie znanych osob przed takimi, ktorych sie zna albo rodziny?

jeszcze raz-mam nadzieje, ze zartujesz :)
jesli nie, to jestes jednym z tych, dzieki ktorym tworzy sie kumoterstwo, kolesiostwo, nepotyzm i mafia. gratuluje. przykre, ze nawet nie zdajesz sobie sprawy w jakim jestes bledzie.

jeszcze raz-nie podajesz argumentow dlaczego zatrudnianie znajomych (i rodziny) jest zle a zatrudnianie obcych dobre?

Mafia to zupelnie co innego. Wystepuje wtedy gdy dochodzi do lamania prawa.

Nie powinno mieć znaczenia czy rodzina, czy obce osoby. Zawsze powinni być ci którzy są najlepsi.

ale dlaczego? Jesli twoj kolega bedzie mial wyniki w normie czyli bedzie mogl w 100% wypelniac wszystkie zadania strazaka, ale pojawi sie jakis zupelnie obcy szczurek lepszy od twojego kolegi o 10 sekund, to znaczy, ze olewasz kolege i przyjmujesz szczurka?

Zakładając że reszta wyników była identyczna, a (powiedzmy) bieg na kilometr był lepszy o 10 sekund? To może być ta różnica czasu która kiedyś może uratować życie.

moze jest glebokie i szerokie. Moze sie potknie albo zabraknie mu sil i nie bedzie mogl sam wyprowadzic tej osoby. Nic nie warte spekulacje.

I żeby spekulacji uniknąć wprowadzono taki a nie inny system rekrutacji. A czemu "osoba z ulicy" (to chyba mało prawdopodobne, raczej idą tam ludzie którzy wiedzą co chcą robić) jest gorsza od znajomego z podwórka?
Pomijając fakt że ten, jak i każdy inny system ma swoje niedoskonałości.

Pam pytanie njakie zarobki moze liczyc strazak na poczatku i po 2-4 latach pracy?

Podnoszą się w podchwycie. Nawet taki "dziadek - 36 lat" jak ja,bez większego treningu, robi to 23 razy

Według mnie to trzeba mieć szeroko rozwinięte plecy, a i plecak by się przydał.

Ten koleś w hawajskich gaciach dobrze rokuje. Widać egzaminatorzy mieli dobrą pompe z niego

Nabór powinien się odbywać np.na szczeblu wojewódzkiej straży nie było by gadania że jest przyjmowanie swoich znajomych ,a co do komentarzy że lepiej swojego jak obcego to po co robic jakieś testy przyjąć syna brata szwagierki i już .

Zgadzam się z JG do innych firm na egzaminie podciąga się NACHWYTEM !!!

Panowie o czym ta gadka,itak liczy się znajomość w odpowiednich kręgach.Poco męczyć nadzieją tych młodych ludzi a i tak dostaną się Ci których znajomości są tak ważne że odwaga,chęć niesienia pomocy oraz honor są niczym .Może kiedyś się to zmieni.Pozdrowienia dla komisji weryfikacyjnej.Życzę wam spokojnych snów.Kiedyś za to zostaniacie rozliczeni,a wtedy będzie wielki wstyd