Wcisnąłem hamulec, ale to nie pomogło. Dwa pierwsze dziki udało mi się jakoś ominąć, nie miałem szans na ucieczkę przed trzecim.
Jak mówi, jechał niewiele ponad 90 km/h. - To prosta droga, w tym miejscu zwykle auta jeżdżą o wiele szybciej – mówi.
Kierowca miał pecha, jego opel corsa ma uszkodzony przód, zniszczona została chłodnica auta. - Nie dało się jechać dalej. Musiałem zadzwonić po lawetę – mówi. - Niech to będzie przestroga dla innych kierowców. Za lawetę musiałem zapłacić 200 złotych. Ile wyniesie naprawa auta – jeszcze nie wiem.
Potrącony dzik zdołał uciec. Nie wiadomo, na ile poważne odniósł obrażenia.
Komentarze (2)
bo to złe dziki były :lol:
I na spotkanie ze mną w ubiegłą środę wieczorem wyszedł dzik na drogę. Chciał złożyć mi chyba życzenia na imieniny.Przód rozbity, chłodnica też. Przyjechała policja, spisała protokół, dowód rejestracyjny zabrali, dzika zwinęło koło łowieckie, a nam pozostało czekać na lawetę. Auto u blacharza. Czekamy. A bez auta ciężko. Przez ostatni miesiąc kilka razy widziałam przechodzące przez drogę dziki. Czy ich jest coraz więcej czy mi się wydaje. Koła łowieckie twierdzą że nie ponoszą odpowiedzalności za szkody komunikacyjne przez nie spowodowane ale mięso dzika jest ich.......