To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

W Obserwatorium o sztuce wysokiej

W Obserwatorium o sztuce wysokiej

Prowokacyjnym tytułem „Sztuka wysoka na jeleniogórskiej prowincji” opatrzono XVII spotkanie w ramach cyklu Obserwatorium Karkonoskie. W roli wprowadzających do dyskusji wystąpili goście spoza Jeleniej Góry: Andrzej Saj, redaktor naczelny pisma artystycznego „Format” oraz Karol Maliszewski, nauczyciel akademicki i krytyk literacki.

Żaden z nich nie pokusił się o zdefiniowanie pojęcia „sztuka wysoka”. Od Andrzeja Saja usłyszeliśmy, że wysoko ceni jeleniogórskich artystów sztuk wizualnych, takich jak Urszula Broll, Andrzej Boj-Wojtowicz, Tomasz Sikorski i Paweł Trybalski, ale jak się okazało, nie tworzą oni w samej Jeleniej Górze, lecz mieszkają w okolicy. Karol Maliszewski ograniczył się do najbliższej jemu dziedziny, czyli do literatury. Tutaj współczesność jest dość mizerna. O ile tuż po wojnie w regionie jeleniogórskim działał nawet Związek Zawodowy Literatów (o ogólnopolskich ambicjach), z takimi twórcami jak Jan Sztaudynger, Alina i Czesław Centkiewiczowie, Edward Kozikowski – to dziś nie ma autorów tej miary i wyróżnić można niewielu.

Dopiero w drugiej części Obserwatorium ujawnił się w niektórych wypowiedziach pogląd, że sztuka wysoka to ta, którą „my” cenimy (lub tworzymy) w odróżnieniu od gustów trywialnych objawiających się zamiłowaniem na przykład do serialu „M jak miłość” czy też do artysty Rubika. Zupełnym nieporozumieniem było kilkakrotnie wyrażane oczekiwanie, aby to urzędnicy z Ratusza zechcieli nas zapładniać „sztuką wysoką”.

Słusznie zauważyła Urszula Liksztet z Teatru im. Norwida, iż sztuki jest coraz mniej, a rozrywki coraz więcej. Sama też dała przykład gościnnego spektaklu „Goło i wesoło”, obleganego przez publiczność, przy spadku zainteresowania sztukami repertuarowymi.

Choć po czwartkowej dyskusji w jeleniogórskim BWA nadal trudno nam zdefiniować cóż to takiego ta „wysoka sztuka”, to intuicyjnie wiemy, że warto podążać za sztuką nowatorską, odkrywczą, nie schlebiającą wszelkim gustom. Warto też, aby zarówno ze środków publicznych (ministerstwo, sejmik, miasto), jak i ze środków prywatnych wspierane były nasze jeleniogórskie talenty, które oby zadziwiły świat, a nam dały satysfakcję, że są „z nas”.