Chodzi o barierki zabezpieczające na Krawędzi Kotła Małego i Kotła Wielkiego oraz na zachodniej części Wielkiego Śnieżnego Kotła. W tych właśnie miejscach każdej zimy tworzą się potężne nawisy śnieżne. Wiatr nawiewa duże masy śniegu i nawet solidne barierki w tych warunkach ulegają całkowitemu zniszczeniu. - To są setki ton. Rurki i łańcuchy nie wytrzymują takiego naporu – mówi dyrektor Raj. Późną jesienią barierki są demontowane, a alternatywne szlaki są wytyczane (tyczkami kierunkowymi) z dala od krawędzi kotłów. Ta praktyka trwa od lat. - Gdybyśmy nie demontowali tych barier przed każda zima, co roku trzeba by na nowe wydawać co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych – mówi szef KPN.
Komentarze (4)
Setki ton :), teraz podajcie ile kosztuje ich demontaz, transport, montaz, i oczywiscie straty dla srodowiska przy tych czynnosciach ...
To lepiej geniuszu co roku wydobywać łańcuchy i rury z dna kotłów, następnie zamawiać nowe? Dziwi Ciebie że śnieg waży setki ton? Chyba nie byłeś nigdy w górach skoro dziwią Cię takie informacje.
Barierki powinny być z gumowego metalu, wtedy zaginały by się w dół i po problemie!
Juz poprawili, wtedy bylo setki ton rurek i lancuchow :)