Po co więc były plakaty? - Taki był wymóg unijnego projektu, który zakładał wydrukowanie plakatów i nie przywidywał, że w spływie mogą brać udział osoby z zewnątrz - mówi Józef Mrówka, starosta lwówecki.
Tłumaczenie starosty jest bardzo dziwne, ponieważ mając do dyspozycji nawet kilka kajaków, można było ogłosić na plakatach, i w internetowych komunikatach zaproszenia dla mieszkańców powiatu. Zainteresowani mieszkańcy mogli za to już po fakcie podziwiać zdjęcia ze spływu na stronie lwóweckiego starostwa, a na nich między innymi urzędników i ich gości, którzy z uśmiechami na twarzach, za unijne pieniądze popływali sobie kajakami.
Ciężko uwierzyć, że spływ był tylko dla określonej liczby urzędników i ich gości, a tłumaczenie małą ilością kajaków jest wręcz niedopuszczalne. Okazało się, że kiedy Czesi przyjadą na spływ w okrojonej liczbie osób to urzędnicy ze starostwa zaczęli wydzwaniać po radnych i zapraszali ich na spływ. Dlaczego do mieszkańców powiatu nikt nie dzwonił? Tego już niestety nie wiemy.
- Otrzymałem zaproszenie na ten spływ, ale nie zgodziłem się ponieważ jestem przeciwny wydawaniu pieniędzy państwowych i unijnych na takie imprezy dla urzędników i ich gości. Takie rzeczy powinny być finansowane z własnych wypłat - mówi Rafał Ślusarz, szef opozycji w radzie powiatu lwóweckiego.
Zdjęcie - Starostwo Lwóweckie.
Komentarze (5)
To jest kwintesencja tego jak działają te wszystkie unijne projekty. Nieważne jak, byle wydać kasę. Nawet na pierdoły... za 127 tys. można wyremontować kamienicę albo dofinansować szpital.
Powinni teraz urzędnicy zorganizować taką samą imprezę dla mieszkańców i zaproszonych przez mieszkańców gości, za własne pieniądze
Dość drogi był ten spływ, pewnie kilkudniowy? Ciekaw jestem kto zagarnął różnicę pozostałą po tej imprezie.
a co się dziwić biedni urzędnicy napracowali się to muszą sie odstresować tylko czemu zawsze za czyjeś pieniądze ,jak nie unijne to podatników ,ot dziwne państwo nasze jest.
Bogatemu i temu przy korycie wszystko wolno :(