Pollana Med z Mrowina zapraszała konsumentów na organizowane przez siebie prezentacje produktów, takich jak maty i pasy masujące, systemy czyszczące (specjalistyczne, wielofunkcyjne odkurzacze), naczynia kuchenne, zestawy noży i wyciskarki, obiecując przy tym darmowe prezenty. Handlowcy informowali konsumentów, którzy decydowali się na zakup, że nie przysługuje im prawo odstąpienia od umowy. Ze skarg wynikało, że postanowienia o prawie do odstąpienia były wykreślane z wzorców umów przez pracowników Pollana Med. Rzekomo powodem był fakt, że towar był w promocji.
- Zgodnie z ustawą o prawach konsumenta od umowy sprzedaży zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa oraz na odległość można odstąpić w terminie 14 dni od jej zawarcia bez podania przyczyny. Nie ma znaczenia, czy towar kupiony był w standardowej cenie, czy w promocji. Nie można tego prawa nikomu odebrać – mówi Tomasz Chróstny, prezes UOKiK.
Z informacji zebranych przez UOKiK wynika, że gdy konsumenci skutecznie odstępowali od umowy i odesłali towar, firma nie zwracała im pieniędzy, mimo kierowanych do niej wezwań do zapłaty. UOKiK nakazał zaniechać tej praktyki. Przedsiębiorca zaprzestał prowadzenia sprzedaży bezpośredniej. Nałożona kara wyniosła ponad 1 mln zł.
Firma MEDISPOL ze Stęszewa (obecnie Radnar z Poznania) również prowadziła sprzedaż na pokazach. W ofercie miała aparat medyczny do terapii pulsującym polem magnetycznym niskiej częstotliwości. Informowała, że celem spotkania są bezpłatne badania profilaktyczne. W rzeczywistości chodziło o prezentację oferty handlowej i sprzedaż. Co więcej, w trakcie prezentacji przedstawiciele handlowi prowadzili „badania” wykorzystując urządzenie AM Scan, choć urządzenie to nie jest wyrobem medycznym przeznaczonym do oceny stanu zdrowia. Następnie, na podstawie tak uzyskiwanych wyników informowali konsumentów o rzekomo stwierdzonych dolegliwościach i tym samym wprowadzali konsumentów w błąd co do ich aktualnego stanu zdrowia. Przedstawiciele handlowi mogli w ten sposób wpływać na decyzje konsumentów o zakupie oferowanego aparatu do magnetoterapii.
Firma zaniechała kwestionowanych praktyk w maju 2019 roku. Kary za wprowadzenie konsumentów w błąd wyniosły prawie 400 tys. zł. Ponadto o decyzji Prezesa UOKiK przedsiębiorca musi poinformować wszystkich klientów, którym sprzedał produkty między 29 grudnia 2017 r. a 21 maja 2019 r.
Komentarze (7)
Trzeba inwestować więcej czasu i pieniędzy w ostrzeganie ludzi przed takimi praktykami.
Kiedy dzwoni ktoś z rzekomą nie do odrzucenia ofertą, jedyną właściwą drogą, to rozłączenie się i zablokowanie numeru. Zadzwonią z innego, zablokować także kolejny. Żadna firma nie ma nieskończoną ilość numerów.
Kary powinny być bardzo wysokie a zarazem bardzo dotkliwe dla przedsiębiorców, którzy obrali taką metodę sprzedaży.
Powinno się też zakazywać sprzedaży rzeczy o nieznanym pochodzeniu bez certyfikatów i atestów pod groźbą drakońskich kar finansowych. Niskie kary finansowe nie odstraszą takich pseudo przedsiębiorców, bo biznes ten jest bardzo lukratywny.
Inna rzecz, to posiadanie numerów do osób starszych i nie tylko. Skąd te firmy je pozyskały? Kto sprzedał im te dane?
Po jakiego fuja chcesz inwestować pieniądze w ostrzeganie ludzi. Wystarczy zabronić takich praktyk i nałożyć na nieuczciwych ludzi takie kary, żeby ich rodziny kredyty pół życia spłacały.
Zgadzam się, ale znając życie tego typu biznes nadal będzie się kręcił, tyle, że ktoś wymyśli coś innego, niż prezentację towarów; nazwie to inaczej i znów zwabi potencjalne ofiary. Oszuści są bardzo przebiegli.
W kościołach księża jak najbardziej powinni przed czymś takim ostrzegać, tak samo w klubach seniora i nie tylko.
Jedna starsza pani z mojego bloku w Cieplicach poszła na taką "prezentacje". Za dwa tygodnie przyszło żądanie zapłaty pierwszej raty. Podobno kupiła jakieś garnki za wiele tysięcy. Zignorowała sprawe bo myślała, że to pomyłka ale po kilku miesięcach dostała wezwanie do sądu. Później była kolejna sprawa i komornik. Skończyło sie tak, że straciła mieszkanie i znalazła sie na ulicy. Teraz jest bezdomna. Czasami przychodzi do bloku gdzie mieszkała. Dajemy jej pare złoty i coś do zjedzenia. Jej mieszkanie zajmuje ta firma, która sprzedała jej garnki.
Kary nakładają, a te firmy dzwonią do mnie (skąd mają mój nr. telefonu i wiedzą ile mam lat?) nieomal codziennie i nic się nie zmienia, funkcjonują nadal bez przeszkód. Podobnie jest z firmami pożyczkowymi, które śmiało stosują lichwiarskie odsetki, mimo iż podobno jest opracowany projekt ustawy anty lichwiarskiej... Czyżby rząd czekał, aż się "nachapią", mając w tym niemały udział?
Jeśli chodzi o pożyczki to biorą je dorosłe osoby i powinny czytać warunki spłaty. Jak jest napisane w regulaminie ile procent klient ma spłacić , np. 50% i klient się na to godzi to gdzie widzisz problem? Moja firma również pożycza pieniądze, ale mamy jedno z najniższych oprocentowani i zawsze informujemy klienta ile dokładnie będzie miał do spłaty po miesiącu. To głównie klient musi się interesować produktem i o ile my sami z siebie informujemy klienta o kosztach tak nie wszystkie firmy to robią i wtedy klient powinien być czujny.
Zaniechać nieuczciwych praktyk? Oszustwo jest przestępstwem i za coś takiego powinno się siedzieć. "Zaniechanie praktyk" powinno wynikać ze wszczęcia procesu karnego.