Tomasz Misiak „wyskoczył” z Platformy Obywatelskiej

Misiak odszedł dopiero po tym, jak premier Donald Tusk zaapelował do władz lokalnych partii o wyrzucenie go. Premier potwierdził wczoraj publicznie, że wnikliwie przeanalizował przypadek Misiaka. Nie doszukał się wprawdzie łamania prawa, dlatego też nie informuje organów ścigania. Jego działanie było – zdaniem premiera – złamaniem standardów, które starają się przestrzegać w PO.

Sprawa Misiaka wyszła na jaw kilka dni temu. Okazało się, że senator jako członek Komisji Gospodarki Narodowej pracował nad tzw. specustawą stoczniową, zgłaszał do niej poprawki. Następnie firma Work Service której jest on współudziałowcem otrzymała zlecenie na pośrednictwo pracy i doradztwo zwalnianym ze Stoczni Szczecińskiej stoczniowcom.

Tomasz Misiak jest senatorem z okręgu jeleniogórsko-legnickiego, do wczoraj był członkiem Platformy Obywatelskiej. Prowadził intensywną kampanię w Jeleniej Górze po tym, jak z listy skreślono uwikłaną w aferę łapówkarską Beatę Sawicką. Tomasz Misiak zajął jej miejsce na plakatach i bilbordach, które powieszono w Jeleniej Górze. Oczywiście dostał się bez problemów do Senatu. Od czasu wyborów „nasz” senator rzadko jednak pojawia się w Jeleniej Górze i okolicach. Nie zorganizował w stolicy Karkonoszy nawet jednego oficjalnego spotkania z mediami, by pochwalić się swoimi osiągnięciami.

Misiak z powodzeniem robił karierę polityczną: miał być szefem kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej do europarlamentu, jednak po wyjściu na jaw całej sprawy sam zrezygnował z tej funkcji.

Tymczasem „Dziennik” donosi o kolejnych grzechach Tomasza Misiaka. Wg gazety, poleciał on w podróż służbową do Arabii Saudyjskiej i Kataru. Zabrał ze sobą swoją narzeczoną, ale nie płaciła ona za przelot.

Może teraz, kiedy będzie miał już mniej obowiązków, znajdzie czas na to by odwiedzić nasz region.