Tłumy kamiennogórzan pożegnały Kamilkę

- Tak niedawno przynieśliście Kamilkę do kościoła, do chrztu. Dziś żegnamy ją, bo jej kruche życie tak przedwcześnie się skończyło. Pozostaje nam modlitwa i nadzieja, bo radość ze spotkania z nią w domu Pana kiedyś nadejdzie – mówił celebrans.

Około pół tysiąca wiernych modliło się za duszę zmarłej 10-latki. Nie wszyscy zmieścili się w świątyni. W nabożeństwie udział wzięły dzieci z klasy 3a, którą skończyła w czerwcu Kamilka, ich rodzice oraz wielu kamiennogórzan i przyjezdnych. Z białymi kwiatami i maskotkami odprowadzili zmarłą w marszu milczenia na cmentarz.
Wzruszający był widok rówieśników Kamilki i jej starszych koleżanek i kolegów, którzy opuszczali świątynię zapłakani. Zresztą dorośli też nie kryli łez. Wiele matek i ojców powtarzało, że to mogło spotkać także ich dziecko. Wszyscy zadawali sobie pytania dlaczego taka tragedia spotkała niewinne dziecko. Odpowiedzi chyba nie znalazł nikt.
Na zakończenie mszy świętej przedstawiciel biskupa legnickiego, Zbigniewa Kiernikowskiego, odczytał list zwierzchnika diecezji legnickiej. Oprócz słów współczucia dla najbliższych Kamilki było też wezwanie o modlitwę za łaskę wybaczenia dla sprawcy okrutnego mordu.

Po mszy świętej kondukt żałobny przeszedł ulicami miasta na cmentarz przy ulicy Katowickiej. Ludzie szli w milczeniu. Mijani po drodze przechodnie zatrzymywali się, wielu ocierało łzy. W sierpniowym słońcu połyskiwała biała trumna nakryta białymi kwiatami.
Za dwa tygodnie Kamilka miała spotkać się z rówieśnikami w czwartej klasie. Żywa, pełna energii dziewczynka od urodzenia walczyła o życie. Urodziła się z wadą serca. Przeszła kilka operacji, kamiennogórzanie wspierali jej rodzinę w akcjach charytatywnych. Kamilka czekała na czwartą operację, która miała jej umożliwić normalne funkcjonowanie.

W minioną środę dziewczynka poszła z rodzicami do księgarni w rynku. Przed wejściem, na ulicy, zaatakował ją 27-letni Samuel N. Nie potrafił powiedzieć, dlaczego wybrał dziecko na swoją ofiarę. Mówił, że agresja i złość z powodu niemożności znalezienia pracy i odmowy przyznania mu zasiłku w „pośredniaku” narastała w nim od jakiegoś czasu. Tak ją rozładował.

Gdy kondukt żałobników wchodził na cmentarz, dwóch stojących z boku mężczyzn żywo rozmawiało.
- O, teraz to w referendum powinni zapytać o przywrócenie kary śmierci! To, co się dzieje przechodzi ludzkie pojęcie – przekonywał jeden z mężczyzn.

Czytaj także: 

Zabójca 10-latki przyznał się do winy

Szaleniec zaatakował dziecko siekierą