- Nieprawda, nie przypominam sobie takiego stwierdzenia. Zresztą, jaki byłby cel takiego sformułowania, co by to miało znaczyć? - dziwi się S. Woźniak.
Nie zgadza się on także z zarzutami nepotyzmu i „przedkładaniu własnych interesów nad dobro szpitala”. Przejawem tych działań ma być zatrudnienie przez dyrektora swojej żony na stanowisku ordynatora oddziału onkologicznego, a na stanowisku ordynatora oddziału pulmonologicznego – męża wicedyrektor Beaty Bokiej.
- To nie nazwisko i powiązania rodzinne, a kwalifikacje i kompetencje zdecydowały o zatrudnieniu tych osób. Uważam, że odmowa ich przyjęcia byłaby rażącym pogwałceniem wolności obywatelskiej. Oboje są lekarzami z pożądanymi specjalizacjami – zaznacza dyrektor szpitala.
Związkowcy oraz kilkunastu lekarzy i szefów komórek organizacyjnych, którzy indywidualnie podpisali wniosek o odwołanie dyrekcji, podnoszą też w liście do marszałka województwa, że dyrekcja szpitala celowo zadłuża szpital, jest nieudolna w zarządzaniu, a jej działania noszą znamiona rażącej niegospodarności. A wszystko to ma być tuszowane przez kreatywną statystykę i księgowość oraz fałszywą propagandę sukcesu.
- Ale na czym ma polegać na kreatywna księgowość? Przecież wszystkie dane dotyczące działalności szpitala na bieżąco analizowane są przez urząd marszałkowski. Nasze zadłużenie też nie jest tajemnicą. Starego długu mamy około 50 milionów złotych. Systematycznie go spłacamy, choć w sytuacji zbyt niskiego kontraktu musimy negocjować cały czas z wierzycielami, prosić o prolongaty. Czy szpital się zadłuża? Oczywiście. Jeśli w zeszłym roku udzieliliśmy więcej świadczeń zdrowotnych, niż mieliśmy na to pieniędzy, to świadomie powiększyliśmy nasz dług. Podobnie jest w tym roku, gdy kontrakt nasz jest jeszcze niższy niż zeszłoroczny. Tylko za pierwsze półrocze mamy około 7 milionów złotych „nadwykonań”, za zeszły rok to 5 milionów. Ale szpital obsługujący właściwie całe byłe województwo jeleniogórskie, nie może powiedzieć pacjentom po połowie roku, że ich nie przyjmie, bo skończyły się limity.
Stanisław Woźniak nie zgadza się także z zarzutem niegospodarności, która ma polegać na ciągłych remontach, przenoszeniem oddziałów i komórek organizacyjnych, gdy brakuje pieniędzy na bieżącą działalność.
- Pozyskaliśmy unijne i ministerialne dofinansowanie na inwestycje i zakup nowego sprzętu. Za prawie 3,5 miliona złotych kupimy nowy rezonans magnetyczny. Musimy przystosować pomieszczenia do wymogów pracy takiego urządzenia. Ministerstwo ma nam też dać pieniądze na nowy rentgen cyfrowy, a dostawca tomografu komputerowego udzieli kredytu kupieckiego na nowe urządzenie. Przebudowujemy także stara kuchnię, bo chcemy tam urządzić oddział pulmonologiczny na 70 łóżek. Jeśli szpital ma się rozwijać, jeśli mamy szukać dodatkowych źródeł przychodu, to takie działania są konieczne. Nie wspomnę już o tym, że projekt szpitala powstał w latach 70., a obiekt budowano 25 lat. Niektóre pomieszczenia nie spełniają już swojej funkcji – wyjaśnia dyrektor.
Związkowcy skarżą się też na rażące nierówności w wynagradzaniu pracowników. Ale dyrekcja odpowiada, że żadnej systemowej regulacji płac nie było.
- Zrównaliśmy tylko wynagrodzenie lekarzy etatowych w stosunku do zarobków lekarzy rezydentów. Co ostatni to osoby, które robią u nas specjalizacje, a ich stawki wynagrodzeń ustalane są przez ministerstwo zdrowia. I rzeczywiście, były dużo wyższe niż naszych lekarzy etatowych. Dochodziło do sytuacji, gdy specjalista na etacie w szpitalu zarabiał mniej niż specjalizujący się pod jego okiem lekarz rezydent – dyrektor zaznacza też, że trwają w tej chwili ze związkami negocjacje w sprawie nowego regulaminu wynagradzania.
Związkowcy niezadowoleni z rządów obecnej dyrekcji, jako przykład nieudolności zarządzania podają rozrost zatrudnienia w pionie adminitracji.
- Wiadomo, że tam nie przyszli ludzie z konkursów, tylko „znajomi królika” - dodają.
- O czternaście osób zwiększyło się zatrudnienie w tym dziale, ale wynika to z dodatkowych zadań narzuconych szpitalowi, a związanych m.in. z rozliczeniami z NFZ-etem, czy z ustawą o dokumentacji medycznej. Szpital realizuje także projekty unijne, które wymagają prowadzenia skrupulatnych procedur – wyjaśnia dyrektor.
Na pytanie, czy prawdą jest zamiar zwolnienia grupy kilku czy nawet kilkunastu pracowników pionu obsługi, o czym mówi się na szpitalnych korytarzach, dyrektor Woźniak odpowiada, że trwają przymiarki do wyprowadzenie pewnych usług na zewnątrz.
- Analizujemy, o ile spadłyby koszty, gdyby, na przykład, zlecić zewnętrznej firmie ochronę, albo transport i przygotowanie zwłok w prosektorium. To są tego typu analizy. Bo trzeba pamiętać, że szpital jest cały czas w procesie restrukturyzacji.
Komentarze (5)
ludzie jerzego POkoja zniszczą ten szpital
ludzie jerzego POkoja i ludzie jerzego Łużniaka -to dzieki tym panom obceny dyrektor zostal dyrektorem
jaki marszałek taki dyrektor naszego szpitala lub odwrotnie, dobrze że marek w porę sie odłaczył
ostatnio w szpitalu wymieniono tabliczki z nazwami oddziałów i przy drzwiach do gabinetów (koszt pewnie kilkadziesiąt tys zł). To tylko widoczny przykład wywalania pieniędzy. Takie rzeczy to można sobie robić z oszczędności a nie w sytuacji takich długów i braku środkó na leczenie. Przypuszczam że ktoś bardziej zorientowany mógłby takich przykładów wskazać więcej. No ale tak już jest w państwowym molochu
Zagłosuję na PO by zostało jak jest lub by było jeszcze gorzej, a to może się ziścić po połączeniu z Kowarami.