To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Syndyk Aniluksu: cuda się zdarzają

Syndyk Aniluksu: cuda się zdarzają

Mimo ogłoszenia w połowie maja upadłości Jeleniogórskiej Przędzalni Czesankowej Anilux, załoga jeszcze do końca czerwca pracowała przy produkcji. Dzięki temu ludzie „zarobili” sobie na wypłaty za ten okres. Gdyby przebywali w domu na tzw. postojowym, na pieniądze musieliby długo czekać.

Z prawie 9 milionami złotych zobowiązań Anilux nie miał szans na przetrwanie. Sąd ogłosił upadłość likwidacyjną.

- Gdy przyszłam do zakładu, firma pozbawiona była wody, produkcja była wstrzymana, a ludzie w domu na urlopach. Na półtora miesiąca wznowiliśmy produkcję, a okres wypowiedzeń skróciłam do jednego miesiąca. Z końcem czerwca rozwiązałam z wszystkimi pracownikami umowy o pracę – informuje syndyk, Alina Musiałowska.

Załoga Aniluksu miała chyba najniższe pensje wśród zakładów produkcyjnych w Jeleniej Górze. Dopłacano nawet do najniższych wynagrodzeń. Mimo to, pracownicy nie otrzymali wszystkich zaległych wypłat. Syndyk przygotowuje listy pracowników, które przekaże do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, a ten z kolei zapłaci ludziom. Będzie to w sumie pięć miesięcznych pensji.

- Jeszcze przed wypowiedzeniem umów zorganizowałam spotkanie załogi z przedstawicielami Powiatowego Urzędu Pracy i Karkonoskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Mówiliśmy o możliwych formach wsparcia, gdyby ktoś zdecydował się uruchomić jakąś własną działalność gospodarczą. Jestem też syndykiem w zakładach „Orzeł” w Mysłakowicach i tam kilka osób zdecydowało się uruchomić własny biznes – dodaje A. Musiałowska.

Czy Anilux bezpowrotnie zniknie z mapy gospodarczej Jeleniej Góry? Trudno dziś powiedzieć. Syndyk zastanawia się, czy przed jesienią znowu nie uruchomi czasowo produkcji włóczek i przędz, które są poszukiwane na rynku. Ale, jak dodaje, nie będzie to stała reaktywacja.

- Mam zapytania od inwestorów i przedsiębiorców z branży, którzy zaopatrywali się we włóczki z Aniluksu. Cenili jakość tych produktów i teraz martwią się o surowce do własnej produkcji. Cuda w gospodarce się zdarzają. W mojej 20-letniej karierze już miałam przypadki beznadziejnych sytuacji upadłych firm, które znajdowały nabywców. Na przykład zakład numer 2 Olszyńskich Fabryk Mebli. Nowy właściciel uruchomił tam produkcję pianek i firma sobie świetnie radzi – mówi A. Musiałowska.

Jeśli nie uda się sprzedać Aniluksu w całości, to być może znajdą się chętni na część zakładu. Dawny biurowiec firmy, który szpeci panoramę miasta od strony północnej, został sprzedany. Na prawie dwóch hektarach stoją inne zabudowania. Dla inwestorów, głównie z branży handlowej, to doskonała lokalizacja.