Straż jednak często tłumaczy, że jest bezsilna. - Podszedłem do właściciela psa, który chwilę wcześniej narobił na trawniku. Powiedział, że to nie jego pies nabrudził. Nie miałem świadka i nic nie mogłem mu zrobić – mówi nam jeden ze strażników.
Miasto w oficjalnym komunikacie informuje jedynie o tym, że straż otrzyma „dodatkowe instrumenty, niezbędne do dokumentowania wykroczeń”. Jak się dowiedzieliśmy, chodzi o aparaty fotograficzne z możliwością nagrywania filmów. Ma być zakupionych kilka sztuk. Każdy patrol pracujący w terenie otrzyma taki sprzęt. Kiedy zobaczy psa, który załatwia się na trawniku, będzie mógł to nagrać. No i właściciel już nie uniknie kary. Podobnie z osobami spożywającymi alkohol w miejscu publicznym.
Pomysł co prawda budzi kontrowersje, niektórym nie podoba się, że strażnicy będą nagrywać. - To już monitoring nie wystarczy – pyta 28-letni jeleniogórzanin Marcin. Nie chce się przedstawiać, bo – jak mówi – jest znany strażnikom, nie ukrywa też, że był przez nich karany.
Miasto przekonuje, że nagranie elektroniczne ma być sposobem na walkę z zaśmiecaniem miasta i chodzi wyłącznie o to, by zdobyć dowody do karania sprawców wykroczeń.
Aparaty z telefonami to nie jedyny pomysł na walkę ze sprawcami wykroczeń. Od kilku tygodni samochód wizyjny straży miejskiej, nissan pathfinder, wyposażony jest w nową, obrotową kamerę, zamontowaną na dachu. - Wyposażona jest w promienniki podczerwieni. To powoduje, że w nocy widać wszystko bardzo dobrze, jak w noktowizorze – mówi Artur Wilimek ze Straży Miejskiej. - Można podjechać w okolice parku, wyłączyć samochód i obserwować. Kamera jest obrotowa, sterowana joystickiem. Ma własną wycieraczkę, dzięki czemu może pracować także przy opadach deszczu czy śniegu.
Pathfinder z nową kamerą jeździ od kilku tygodni. Jest już pierwsze żniwo. - Ukaraliśmy kilku właścicieli psów i kilka osób spożywających alkohol – mówi A. Wilimek.
{pollxtbot 26}
Komentarze (4)
Niestety nagranie z aparatu nie może być dowodem w sprawie (chyba, że Straż Miejska, posiada odpowiednie certyfikaty na tego typu sprzęt). Gdyby każdy z nas, mógł coś nagrać i zanieść na Policję,sprawy w sądach nie ciągnęłyby się miesiącami, bądź nie byłyby umarzane. Myslę, że "pomysłodawca" niebardzo orientuje się w przepisach i niestety nie zna przepisów. Przedstawiając w sądzie nagranie, strażnik miejski, będzie musiał udowodnić, że nagranie zostało wykonane danego dnia i nie było poddawane obróbce. Moim zdaniem niewypał.
Ostatnio jadę sobie po wolności a tu przelatuje obok mnie zielony Passat straży miejskiej ze strażnikiem (słusznych rozmiarów)z kółkiem.Kogutów nie miał( na dachu) a jak mniemam leciał obok Mullera z ok 80-90 km/h. ich jak wiadomo przepisu nie obowiązują, prawda ??
niestety cała akcja pokazuje bezsilność i desperację straży, oto strażnicy będą teraz dokumentować defekujące psy, bo słowo funkcjonariusza w sądzie nic już nie znaczy, gdy właściciel psa twierdzi inaczej, to jest absolutnie niebywałe! kiedyś funkcjonariusz był osobą zaufania publicznego, jak mówił, że był hałas, przeklinanie czy pociąganie z gwinta, to sąd nie badał, czy strażnik ma dobry wzrok i słuch, ale fasolił delikwentowi karę - i tak powinno zostać, nawet w demokracji, bo funkcjonariusz jest zawsze osobą publicznego zaufania i wykonuje czynności w imieniu państwa po selekcji i złożeniu przysięgi, a nie jest jakimś tam bajarzem spod budki
2/3 ludzi dobrowolnie oddaje swoją wolność w obce ręce. Zaskakujące ...
Ciekawe, czy pomysł uzyska taką aprobatę, jak wejdzie pomysł podskórnego chipowania ludności.