Krzysztof Myszkowski, w towarzystwie jeszcze pięciu pięciu muzyków, zaśpiewał nowe piosenki i stare - jak padało ze sceny: „archiwalne” - przeboje. Skusił się nawet o zaprezentowanie dwóch utworów, do których popełnił – pierwszy i ostatni raz – tekst. Studniówkowego bluesa publiczność przyjęła z równym aplauzem, jak kultowe piosenki SDM. Razem z SDM widzowie zastanawiali się nad tajemnicą spraw damsko-męskich, czasami, w których przyszło „maszerować z chamami”, poszukiwaniami i zwątpieniami „samotnego człowieka we wszechświecie”, „narkotykami życia”. Znane piosenki publiczność nuciła razem z liderem zespołu. Znak, że Stare Dobre wciąż ma wiernych fanów.
Komentarze (1)
szkoda, że nie zagrali więcej swoich starych piosenek, ale ogólnie było super