Cała trójka wracała najprawdopodobniej z pobliskich działek do swoich domów.
- Na jezdni widać pełno porozrzucanych malin, kabaczków – opisuje Anna Bałkowska, mieszkanka osiedla.
Wtedy jadący od strony Sobieszowa samochód sprawcy potrącił ich na przejściu dla pieszych.
- Przyznam, że na wysokości pasów było dość ciemno, ale widziałem, że jak światła samochodu padały dokładnie na nogi przechodniów. Potem już wszystko tylko fruwało. Te torby, zakupy, buty… Natychmiast zatrzymałem się na przystanku autobusowym i zadzwoniłem po pomoc. Pozostali kierowcy też wyszli z apteczkami – mówił świadek wypadku, który jechał z przeciwnej strony tj. od Jeleniej Góry.
Pasażerka podróżująca ze sprawcą także udzielała fachowej pomocy. Niestety do jednej z poszkodowanych osób trudno było w ogóle dotrzeć, bo znalazła się pod maską samochodu. Kierowca przeciągnął ją po jezdni jeszcze do chwili zanim się zatrzymał. Strażacy, którzy udzielali jej pomocy, nie byli w stanie rozpoznać nawet jej płci.
- Tak zmasakrowaną miała twarz – mówili.
- Nawet mieszkańcy nie byli do końca pewni ich tożsamości. Wygląda na to, że wszyscy byli po 60-tce – poinformował sierż. sztab. Paweł Grządziel z Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Jeleniej Górze.
- Początkowo jacyś mężczyźni usiłowali podnieść to auto, żeby wydostać ją stamtąd, ale udało się to dopiero strażakom – opowiada świadek.
Wiadomo, że jeszcze w karetce była reanimowana.
Pozostałe dwie osoby także zostały przewiezione do szpitala.
– Aż ciężko było patrzeć na wykręconą nogę tej kobiety. Wydawało mi się też jakby miała jakąś dziurę w głowie. Do tego ciężko oddychała, ale oddychała – dodaje świadek, który pomagał poszkodowanej.
Za kółkiem pojazdu siedział mężczyzna, który nie miał uprawnień i dlatego zbiegł z miejsca zdarzenia. Na jego poszukiwania wyruszył jednak patrol policji wraz z jedną z jego pasażerek. Chłopak w międzyczasie zgłosił się jednak na komisariat.
- Ale nie do końca mówi prawdę. Był trzeźwy. Trwa ustalanie przyczyn potrącenia, które już mogę uznać za jedno z najpoważniejszych w tym roku. Obecna na miejscu wypadku pasażerka tłumaczyła, że nie zauważyli przechodniów – poinformował sierż. sztab. Paweł Grządziel.
W miejscu dramatu zebrał się tłum gapiów. Strażacy skarżyli się, że tylu było fotografujących mieszkańców, że ciężko było nawet momentami udzielać ofiarom pomocy. Potwierdza to świadek wypadku, który pomagał poszkodowanym.
- Jednego pana, to musiałem nawet zepchnąć do rowu, bo tak nachalnie robił zdjęcia – dodaje.
Ci z kolei narzekają na niebezpieczne przejście dla pieszych, które policja sporadycznie kontroluje.
- Niedawno jak przedwczoraj odprowadzałam przyjaciółkę do autobusu i minął mnie samochód. Facet miał chyba z 80 jak nie 100 km/h na liczniku, a przecież mamy tu ograniczenie do 40 km/h. Tu jest strach się poruszać - alarmuje Włodzimierz.
– Gdyby było tu więcej patroli, nie dochodziłoby do takich sytuacji. W sobotę po zachodzie słońca gówniarze rajdy sobie urządzają – dodaje Konstanty.
Na prośbę rodziny zmarłych komentarze pod niniejszym artykułem zostały wyłączone.
Ostatnio komentowane
allergy asthma relief asthma rates
stromectol for sale http...
allergies and kids options treatment center
albuterol inhaler without...
Może cymbale zaczniesz się czepiać tych na górze?Boisz się prymitywów z...
severe hair loss gi journal
ivermectin for humans http ivermectin...
journal of gastrointestinal endoscopy fish allergy symptoms
...