Zadanie pozornie było proste. Trzeba było zjechać jak najszybciej w dół wytyczoną trasą o długości niespełna kilometra. Trasa była wyznaczona na zboczu Góry Szybowcowej, nachylenie było spore. Do tego na trasie ustawione były tzw. hopki. Już pierwsza budziła grozę. – Tę przeskoczy może pięciu – mówi jeden z zawodników, którego spotkaliśmy przy trasie. Rzeczywiście, trzeba było przelecieć dobre 5 metrów, aby bezpiecznie wylądować. Za kolejnym zakrętem były trzy mniejsze hopki, ale ustawione jedna po drugiej. Rowerzysta nie miał zbyt wiele czasu na ustawienie się.
– Trasa nie jest trudna – przekonywał Daniel Marciński, jeden z organizatorów. – To dlatego, że przygotowaliśmy kategorię trampkarzy, czyli dzieci w wieku 7-12 lat. Chcemy ich zachęcić ich do tego sportu. Najmłodszy startujący zawodnik ma 7 lat.
Hopki można było ominąć, ale zawodnik, który się na to zdecydował, tracił czas, gdyż musiał jechać po kamieniach albo ustawionych w poprzek belkach. – Trzeba się wykazać kondycją i umiejętnościami. Wiadomo, kto odważy się przeskoczyć hopki, ma łatwiej – wyjaśnia Daniel Marciński.
Do zawodów zgłosiło się około 50 osób, w tym 8 trampkarzy. Pozostali startowali w kategorii open. Byli to zawodnicy z Wałbrzycha Wrocławia, największą grupę stanowili tzw. lokalsi, czyli miejscowi.
– Bardzo się cieszę, że mogę wystartować – mówi Jarosław Hummel, jeden z miejscowych rowerzystów. – To pierwsze zawody w tym miejscu, ale czuję się, jak u siebie, Bo to moja trasa. Całe życie tu jeździmy z kolegami, sami ją budowaliśmy.
Czy downhill jest trudny? – To sport dla ludzi, którzy lubią adrenalinę i emocje – odpowiada Jarosław Hummel. Tyle, że niebezpieczny, chwila nieuwagi i można zaliczyć groźny upadek. – Można, ale i w piłce nożnej można złapać kontuzję – odpowiada z uśmiechem.
Wiadomo, że downhillowcy muszą zwracać uwagę na bezpieczeństwo, jeżdżą w kaskach, ochraniaczach na kolana i piszczele. Rowery mają szerokie opony z dużym bieżnikiem, by poprawić przyczepność. A ile trzeba trenować, aby osiągnąć niezły poziom? – To zależy od tego, kto ile ma czasu. No i jakie ma nastawienie: czy przygotowuje się do zawodów, czy jeździ sam dla siebie. Niektórzy trenują codziennie, inni 2-3 razy w tygodniu. Są ludzie, którzy jeżdżą nawet dwa razy dziennie. Na rowerach jeździmy cały rok, a zimą to jeszcze dochodzi siłownia.
Sobotnie zawody cieszyły się sporym zainteresowaniem, jeśli weźmiemy pod uwagę, że downhill nie jest sportem masowym. Sporo osób zgromadziło się na trasie i dopingowało swoich znajomych. Rzeczywiście, nieliczni zdecydowali się na skok z pierwszej, największej hopki. Za to z trzech pozostałych skakali niemal wszyscy. Były to pierwsze zawody w zjeździe w dół, organizowane na Górze Szybowcowej, ale nie pierwsze w tym regionie. W marcu jeleniogórscy downhillowcy zorganizowali podobną imprezę na Wzgórzach Łomnickich. Sądząc po zaangażowaniu organizatorów i ocenach samych uczestników, kolejne są kwestią czasu. - Chcemy zorganizować zimową edycję pod nazwą Glass Snow - powiedział Daniel Marciński.
W kategorii trampkarzy zwyciężyli:
1. Maks Biegus z czasem 2:03,83s.
2. Dominik Kulej – 2:04, 94s.
3. Michel Michoń – 2:10,43s.
Open:
1. Robert Harecki – 1:27,90
2. Tomasz Urbaniak – 1:30,14
3. Michał Frątczak – 1:30,56
Ostatnio komentowane
allergy asthma relief asthma rates
stromectol for sale http...
allergies and kids options treatment center
albuterol inhaler without...
Może cymbale zaczniesz się czepiać tych na górze?Boisz się prymitywów z...
severe hair loss gi journal
ivermectin for humans http ivermectin...
journal of gastrointestinal endoscopy fish allergy symptoms
...