To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Seks, kłamstwa i esemesy

Seks, kłamstwa i esemesy

Związek był cudowny, Magda twierdzi, że była wtedy naprawdę szczęśliwa. Zaczęło się psuć, gdy zapytała Jacka, kiedy odda jej pieniądze. No a potem dowiedziała się, że on jest rozwodnikiem i ma dwoje dzieci, choć zapewniał, że jest inaczej.

- Jakie pieniądze? Pierwszy raz słyszę. Ja tę panią znam tylko przelotnie i to z czasów studenckich. Ostatni raz widziałem ją może dwa-trzy lata temu. Jeśli ma jakiś problem, to dlaczego się ze mną nie skontaktuje? - mówi nam Jacek, z którym skontaktowaliśmy się telefonicznie w Niemczech.

- Nie wie nic o pieniądzach, tak? A te esemesy, które mi wysyłał? Niech pan zobaczy - Magda pokazuje wiadomość w telefonie komórkowym: „Wysłałem ci 2 tysiące euro”; „Wysłałem we wtorek, a w piątek byłem w banku i potwierdzili mi, że zostały pobrane z mojego konta i przesłane na twoje. Chyba nie będziesz robiła więcej problemów”. - Tyle tylko, że on mi tych pieniędzy nigdy nie wysłał. Gdy mu powiedziałam, że o tym wie moja babcia i ojciec, to zaczął mi grozić. Ja go się naprawdę boję.

Miłość na różowo
Poznali się pięć lat temu we Wrocławiu. Magda była wtedy na studiach. Opowiada, że zauroczył ją sobą. Wpadła po uszy.

- Zapytałam go, czy nie jest rozwodnikiem, bo w poprzednim związku byłam z facetem po przejściach i źle to wszystko się skończyło. Mówił, że jest wolny, że jestem dla niego najważniejsza. I tak się czułam. Nie powiem, byłam wtedy bardzo szczęśliwa - wspomina Magda.

Dziewczyna twierdzi, że miała wobec Jacka poważne plany, ale nie chciała nic na siłę przyśpieszać. Szczęście spadło jej z nieba, więc nie chciała, żeby przez jakieś nieopatrznie wypowiedziane słowo wszystko prysło. Jacek w tym czasie pracował już w Niemczech. Postanowił ściągnąć Magdę i znaleźć jej robotę. Zaczęła pracę w restauracji, na czarno. On jeździł tirami.

- Widziałam u niego w kalendarzu zaznaczoną datę - urodziny Zuzi. Pytałam, o co chodzi. Zbywał mnie, że to urodziny jego kuzynki. Kiedy indziej zobaczyłam jakieś zdjęcie nastolatki u niego na półce. Mówił, że to siostrzenica. Potem dowiedziałam się, że to były jego córki, ale na początku wierzyłam w te kuzynki i siostrzenice - opowiada Magda.

Cały artykuł w „Nowinach Jeleniogórskich” nr 48/2008