To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

"Samczyk" daje zwycięstwo Sudetom - kibice oszaleli

"Samczyk" daje zwycięstwo Sudetom - kibice oszaleli

Wygrywali ze Spójnią Stargard Szczeciński niemal przez cały mecz. Niestety po indywidualnych błędach, w końcówce role się odwróciły. Sudety przegrywały 61:63, a czas nieubłaganie upływał. Na siedem dziesiątych sekundy kibice oszaleli, ponieważ do kosza zza linii 6,25 trafił Krzysztof Samiec, dając tym samym zwycięstwo swojej drużynie.


Krzysztof Samiec
przeżywający w Sudetach swoją drugą młodośc to główny bohater tego meczu, ale byli też inni. Wojciech Klimek i Jakub Czech skutecznie grali w obronie, w kluczowych momentach trafiali Sebastian Szymański i Rafał Niesobski, choć ten drugi końcówkę miał fatalną. W pierwszej połowie dobrze grał Artur Czekański, który dołożył pięć punktów i Paweł Minciel, który nieźle spisywał się pod tablicami. Wszyscy zasłużyli na pochwałę.

W pierwszej kwarcie jeleniogórzanom nie szło i przegrywali wysoko. Jednak potrafili się zmobilizować w końcówce i po akcji 2+1 Artura Czekańskiego prowadzili 19:18. Później punkty dołożył Sebastian Szymański i Sudety prowadziły 21:18. W drugiej odsłonie jeleniogórzanie niemal zmiażdżyli rywali. Już na początku akcją 2+1 popisał się Czech , później trójkę dołożył Szymański i było już 27:18.

Przeciwnicy popełniali mnóstwo błędów. Był to efekt dobrej pracy naszych obrońców, którzy grali agresywnie i co najważniejsze czysto i skutecznie. Świetnie też grał Krzysztof Samiec, który równo z syreną trafił za trzy i na przerwę Sudety schodziły prowadząc 44:31.

Po zmianie stron przebudziła się Spójnia, która próbowała złapać właściwy rytm gry. Było dużo szarpanej gry, a w jeleniogórskim zespole zaczęły się mnożyć błędy. Wykorzystując to, rywale wygrali odsłonę, ale na szczęście przewaga Sudetów nadal była wysoka – 54:47.

W ostatniej kwarcie od samego początku było nerwowo. O ile w obronie koszykarze Sudetów sobie radzili, to w ataku popełniali błędy. Zawodnicy Spójni szybko to wykorzystali i dzięki szybkim kontrom na trzy minuty przed końcem doprowadzili do remisu 58:58. Później popisali się dwoma skutecznymi akcjami i Sudety przegrywały 58:62. Czasu do końca pozostawało niewiele i jak na lekarstwo ani Rafał Niesobski ani Paweł Minciel nie mogli znaleźć drogi do kosza rywali. Nadzieję przywrócił Sebastian Szymański celnie rzucając za trzy i było tylko 61:62.

Goście zdołali trafić jeden rzut wolny, a do końca pozostawało zaledwie pięć sekund. Świetną akcją popisał się Krzysztof Samiec, kopiując to co zrobił w końcówce drugiej kwarty, z tą różnicą, że po jego celnym rzucie zza linii 6.25 do końca kwarty pozostało siedem dziesiątych sekundy. Kibice oszaleli, wielu myślało, że jest już po meczu. Po krótkiej przerwie mecz toczył się dalej, ale nawet sami zawodnicy Spójni nie wierzyli już, że coś może się zmienić. Tak też było. Sudety wygrały jednym punktem 64:63, a z trybun dochodziły głośne okrzyki kibiców – Dziękujemy! – skandowali wszyscy sympatycy jeleniogórskiego zespołu.

"Samczyk" daje zwycięstwo Sudetom - kibice oszaleli
"Samczyk" daje zwycięstwo Sudetom - kibice oszaleli

Komentarze (1)

Łyniu the BEST!!! :*