Sąd utrzymał areszt dla Dołeckich

Małżeństwo Dołeckich zostało zatrzymane 20 czerwca w Jeleniej Górze przez straż graniczną. W ich samochodzie znaleziono pojemniki z olejem konopi. Substancja sprowadzona była nielegalnie z zagranicy w celach leczniczych.

Andrzej Dołecki, prezes „Wolnych konopi”, które zabiega o legalizację marihuany w Polsce i dopuszczenie do użytku medycznej marihuany mówił, że rodzice przyjechali po olej, który przeznaczony był dla chorej na raka jego babci.

- Moim zdaniem tymczasowe aresztowanie państwa Dołeckich to zbyt represyjny środek wobec osób, które nigdy nie wchodziły w konflikt z prawem, nie utrudniają śledztwa i są gotowe na każde wezwanie prokuratury. Proponowaliśmy zmianę środka zapobiegawczego na poręczenie majątkowe, dwóch posłów złożyło także poręczenia osobiste. Jednak sąd uznał, że na tym etapie śledztwa konieczne jest dalsze stosowanie aresztu. Będziemy wnosić do prokuratury o zmianę tego środka – powiedział po wyjściu z sali rozpraw adwokat Bartłomiej Zygmont, obrońca Ewy Dołeckiej.

Na postanowienie sądu w sprawie zażalenia na stosowanie tymczasowego aresztowania oczekiwał też na korytarzu sądu Jakub Gajewski, współzałożyciel i wiceprezes „Wolnych konopi”. On także w kwietniu został zatrzymany przez straż graniczną pod zarzutem przemytu oleju z konopi. Jeleniogórzanin nie przyznaje się do winy.
- Jest mi przykro, że sąd nie uwzględnił wniosku obrony. Ci ludzie nie są zbrodniarzami, nie zrobili nikomu nic złego. Żeby ratować zdrowie i życie najbliższych człowiek jest w stanie sięgnąć po najróżniejsze środki. Sprawą powinien jak najszybciej zająć się parlament – dodaje J. Gajewski.