To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Sąd po stronie obrońców zwierząt

fot. DIOZ

Dwa wyroki (oba nieprawomocne) dotyczące interwencji wolontariuszy z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt zapadły ostatnio w jeleniogórskim Sądzie Rejonowym. Oba potwierdzają, że działania obrońców zwierząt były zasadne, a nie spisały się organy samorządowe i państwa.

Jak informuje DIOZ Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze skazał Kamilę H. - właścicielkę psa Marleya, którego odebrali jej wolontariusze - za znęcanie się nad zwierzęciem.
- Pies trzymywany na Osiedlu Łomnickim w Jeleniej Górze w dniu odbioru był skrajnie zaniedbany, miał rozpadającego się guza nowotworowego, z którego sączyła się ropa. Skórę psa pokrywały liczne larwy much, bił od niego intensywny odór zepsutego mięsa, a w jego skołtunionej sierści było ponad 3 kg odchodów. Nad zwierzęciem latały roje much, a dodatkowo Marley był wychudzony z głodu. Okoliczni mieszkańcy widząc cierpienia psa wielokrotnie prosili o interwencję straż miejską, ale funkcjonariusze byli „niewidomi” i w sytuacji konającego psa nic się nie zmieniało. Zrozpaczeni sąsiedzi postanowili poinformować nas. Podczas interwencji oprawczyni odmówiła leczenia psa, a na do widzenia trzasnęła nam drzwiami przed nosem. W toku całego procesu nie przyznawała się do winy, twierdziła, że regularnie dbała o psa, wyprowadzała go na spacery, a także trzymała na kanapie w domu – informują aktywiści DIOZ.
Sąd uznał winę Kamili H. i skazał na karę 6 miesięcy ograniczenia wolności, z obowiązkiem wykonywania przez ten okres prac społecznych, a także orzekł przypadek psa, trzyletni zakaz posiadania wszelkich zwierząt, nawiązkę na rzecz DIOZ w wysokości 5000 zł, a także koszty sądowe sięgające kilku tysięcy złotych.

Wolontariusze zwracają uwagę, że pomimo, iż fakt znęcania się nad tym psem był oczywisty, zdaniem prokuratorów, a także prezydenta Jeleniej Góry odbiór tego psa był niezasadny, a ratujący go wolontariusz po prostu ukradł konające zwierzę. Skutkiem takiego stanowiska urzędników prezes DIOZ Konrad Kuźmiński ma dwa zarzuty w związku z interwencją u Kamili H.: kradzież Marleya (wycenionego przez właścicielkę na 501 zł) oraz naruszenie miru domowego oprawczyni.
W drugim wyroku jeleniogórski Sąd Rejonowy uchylił w całości decyzję jeleniogórskiej prokuratury, umarzającej postępowanie dotyczące znęcania się nad psami przez mieszkańców podjeleniogórskiego Komarna.
Tam właściciele niewielkich psów w okresie zimowym (przy kilkunastostopniowych mrozach) trzymali je w dramatycznych warunkach - jeden za schronienie miał blaszaną beczkę, a drugi - starą klatkę dla królików. Tam także wójt gminy Janowice Wielkie nie zgodził się na odebranie zwierząt, a działania wolontariuszy ratujących psy utrudniała policja. Ostatecznie organy ścigania skierowały do sądu wniosek o ukaranie wolontariuszy, za rzekomą kradzież psa. Właściciele wycenili „skradzioną im własność” na 200 zł. Umorzone postępowanie dotyczyło także kierowania gróźb karanych przez córkę właścicieli psów, która trzymając nóż w ręce i wymachując nim, krzyczała w stronę obrońców zwierząt „pozabijam sk…”.
Decyzja sądu zobowiązuje prokuraturę do ponownej oceny postępowania właścicieli psów oraz ich córki pod kątem znęcania się nad zwierzętami oraz kierowania wobec przedstawicieli DIOZ gróźb karalnych.


 

DIOZ2.jpg
DIOZ3.jpg
DIOZ4.png
dioz5.png

Komentarze (15)

wszystkie psy powinno się uśpić.tylko pchły przynoszą

życzę ci raka.

Ciebie pierwszego powinno się uśpić, szmato jedna.

Sam się wyiskaj.

Nareszcie coś się ruszyło w jeleniogórskiej Temidzie,czyżby przejrzała na oczy.Brawo!

Mam propozycję. Prezydenta Jeleniej Góry Jerzego Łużniaka proponuję wytarzać w kilku kg odchodów, zaszczepić mu larwy much i zamknąć go w klatce. A wójta Janowic w beczce metalowej albo starej klatce dla królików. Wtedy obaj Panowie może spotulnieją i z bezdusznych, tępych idiotów, którzy nie widzą krzywdy zwierząt, zmienią się w normalnych, empatycznych ludzi. Brak słów. Ścigać dobrego człowieka, który ratuje zwierzęta i nasyłać na niego prokuraturę, to tylko tacy k****ni, jak ci dwaj Panowie potrafią. Szczególnie wstyd mi za Łużniaka, bo ten człowiek rządzi moim miastem.

musisz jakieś gónwo wrzucić co nie?jesteś tempy jak te psy!

"tempy" właśnie widać kto co ma w głowie. Jesteś amebą umysłową. Tyle w temacie.

ameba nie może być umysłowa bo to taka łódź.inteligęcie!

Ameba to pierwotniak, a Tobie się chyba z amfibią pomyliło... Takie wypowiedzi świadczą o Tobie wyjątkowo dosadnie. Już nie wspominając o "ę" w słowie inteligent.

Psy są mądrzejsze od Ciebie. W USA policja dla zwierząt ma prawo odebrać psy pod nieobecność właściciela. Właścicielka zaten czyn odpowiedziała y przed sądem i otrzymała nad wyraz surową karę. Skoro ta baba tak dbała o swoje psy, dlaczego miały larwy, były skrajnie wychudzone i nie tylko?

Brawo sąd, a już myślałem że niema ludzi myślących w tym kraju, odzyskałem wiarę w polskie sądy.

To jest w ogóle jakaś farsa. Prezydent miasta wnioskował o ściganie, a paniusia wyceniła pieska na 501zł, żeby przypadkiem nie był za tani. Wszak od 500zł wzwyż mamy już przestępstwo, a poniżej byłoby wykroczenie i co najwyżej mandat. Wszystko po to, żeby wsadzić za kraty obrońcę zwierząt, a nie pomóc psu. Ciekawe, kto jej to doradził?

Obecnie to kwota nie 500 a 525 zł, ale w takim przypadku żadna kwota nie ma znaczenia.

To, czego dopuściła się ta wstrętna baba, to okropne znęcanie się nad tymi biednymi psiakami.

Gdyby dbała o nie, jak twierdziła, psy nie byłyby skrajnie wychudzone i zaatakowane przez larwy much - czerwie czy inne.

Tu nie chodziło jej o te psy, a o zrobienie szumu wokół własnej osoby.

Czas najwyższy, by uchwalono w Polsce ustawę, w myśl której obrońcy praw zwierząt/ pracownicy odpowiednich stowarzyszeń bez żadnych nakazów mogli zabierać z posesji chore i skrajnie zaniedbane zwierzęta bez ponoszenia z tego tytułu żadnych konsekwencji prawnych, bez ciągania po sądach i bez postępowań prokuratorskich.

w końcu jakiś przejaw normalności!!!