- Zgodnie z naszą umową ze spółką, za niepodstawienie jednego pociągu Przewozy Regionalne płacą nam 1500 złotych kary. Gdyby zamiast pociągu podstawiony był autobus zastępczy, kara byłaby mniejsza – tysiąc złotych – wyjaśnia Jerzy Łużniak z zarządu województwa.
Autobusów zastępczych jednak nie było. - Będziemy domagali się ponad 400 tysięcy złotych od Przewozów Regionalnych – dodał Łużniak.
Spółka i tak ma spore kłopoty, dzień strajku oznaczał mniejsze wpływy ze sprzedaży biletów o ok. 280 tysięcy złotych. Kara od samorządu uderzy w nią jeszcze bardziej.
To o tyle paradoks, że współwłaścicielem Przewozów Regionalnych są samorządy wojewódzkie, m.in. samorząd Dolnego Śląska.
- To prawda, ale dla nas nie jest ważna spółka a pasażer – mówi J. Łużniak. - Nie podpisujemy umowy po to, by utrzymywać spółkę a po to, by przewozić ludzi.
Komentarze (4)
jezeli wspolwlascicielem sa samorzady wojewodzkie to postawic w stan upadlosci,a nie sciagac haracz z pracujacych po za tym obciazyc kosztami strajkujacych a nie jeszcze placic im za strajk jak za urlop
Ci strajkujący też są pracownikami i także im się strajk po kieszeni odbije. Żartując Tobie np. nie powinni płacić za spóźnienie do pracy bo to obciąża pracujących :)
wystarczy tylko spojrzec na to zdjęcie wyżej które w całości obrazuje nędzę kolei. Wystarczy popatrzeć na pierwszym lepszym przejeździe kolejowym jak przejeżdża skład osobowy kilkunasto wagonowy i jadą w nim maksymalnie 10-12 osób.Po co to utrzymywac na siłę zgroza !!!!!
Już dawno (od usamorządowienia) nie "PKP Przewozy Regionalne" tylko "Przewozy Regionalne sp. z o.o." - czas się przestawić. Ta firma nie ma już nic wspólnego z PKP. Na PKN Orlen też nie piszecie chyba CPN?