
- Jak przyszło pismo z sądu, całą noc nie spałam, odchodziłam od zmysłów – mówi pani Jolanta, mieszkanka Jeleniej Góry. Jej 21-letni syn Krzysztof K. otrzymał wezwanie w sprawie karnej. - Zdziwiło mnie to, bo nigdy nic nie przeskrobał – mówi kobieta. - Poza tym, mieszka teraz w Warszawie, tu jest tylko zameldowany.
Kontaktowała się z synem telefonicznie, ale on także nie wiedział, o co chodzi. - Myślałam, że może mandat dostał i nie chce mi powiedzieć – przypuszcza. Sprawdziła jednak na policji i w straży miejskiej: żadnego mandatu nie było.
Poszła do sądu, by wyjaśnić sprawę. Tyle, że odmówiono jej dostępu do akt, bo formalnie nie jest stroną. - Tłumaczyłam, że syn by musiał z Warszawy przyjeżdżać, że to koszty. Pani nie chciała słuchać – mówi pani Jolanta.
Kazali przysłać pełnomocnictwo. Syn napisał je odręcznie i przesłał pocztą. - Poszłam z tym pismem, ale nie chciały mi tego uznać, bo nie było spisane notarialnie – mówi kobieta. Wtedy nie wytrzymała. - Zrobiłam awanturę, że mnie tak traktują. Byłam wtedy chora, bolały mnie korzonki, a musiałam do sądu chodzić kilka razy – mówi zdenerwowana.
W końcu panie z sekretariatu wydziału się ugięły. Okazało się, że sprawca w przeszłości ukradł innemu mężczyźnie portfel w którym było 450 złotych i dokumenty. Został za to skazany na pół roku więzienia, ale wyrok zawieszono na okres próby - 4 lata. Wyrok był prawomocny, sprawca nie odwoływał się. Na czas zawieszenia ustalono mu kuratora. Tyle, że złodziej migał się od kontaktów z kuratorem, dlatego ten wystąpił o odwieszenie kary więzienia.
Okazało się jednak, że sprawcą był inny Krzysztof K. - Mieszka też w Jeleniej Górze, nawet rok urodzenia się zgadza – mówi pani Jolanta. - Jedynie miejsce urodzenia i imiona rodziców są inne. No i adres: my mieszkamy na Zabobrzu, on w innej części miasta.
Pracownica sądu przeprosiła panią Jolantę, potwierdziła to nawet na piśmie. „Pomyłka wynikła z błędnych danych zawartych w systemie” - czytamy w piśmie podpisanym przez sekretarza sądowego. Pani zadzwoniła też do niewinnego Krzysztofa K. i także go przeprosiła.
Było to w połowie lutego. Na tym sprawa pewnie by się zakończyła, ale w marcu do Krzysztofa K. przyszło kolejne pismo! Sąd wezwał go w przedmiocie „zarządzenia wykonania kary pozbawienia wolności”. - Oniemiałam – mówi pani Jolanta. - Tam było napisane, że jak syn się nie stawi, to policja go doprowadzi. Przecież on nikomu nic nie zrobił, jest niewinny – powtarza jak mantrę.
- Rzeczywiście, nastąpiła pomyłka – przyznaje Andrzej Wieja, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze. Dlaczego drugi raz? - W międzyczasie zmienił się sędzia referent i sekretarz sądowy. Nowy wysłał pismo na ten sam adres, bo nie wiedział, że nie o tego Krzysztofa K. chodzi. Przeprosimy ponownie Krzysztofa K. Postaramy się też, by podobna sytuacja nie zdarzała się w przyszłości. Do akt sprawy zostanie dołączone pismo informujące, by nie wysyłać pism na adres z Zabobrza – mówi sędzia Wieja.
Pozostaje pytanie, skąd w ogóle wziął się adres niewinnego Krzysztofa K. w aktach? - On widnieje w naszej bazie komputerowej. Z tą różnicą, że ten Krzysztof K. ma status pokrzywdzonego – mówi sędzia Wieja. - Właściwy Krzysztof K. nie podejmował pism z sądu, sekretarz wysłał więc na ten drugi adres. Widocznie myślał, że to ten sam i nie zauważył, że widnieje pod inną rubryką.
- Syn został w 2010 roku pobity. Zgłosiliśmy to na policję, sprawców nie wykryli, ale dane Krzysztofa zostały – mówi pani Jolanta.
Jak mówi, prosiła sąd, aby je wykasowano. To niestety niemożliwe. Jest szansa, że sprawca pobicia zostanie zatrzymany w innej sprawie i przyzna się do zaatakowania Krzysztofa K. Wtedy sąd będzie musiał wrócić do tej sprawy.
Jolanta K. ma już dość tych zawirowań i nie chce nic od sądu. - Tylko spokoju, żeby nas nie ścigali, bo ja jestem tym zmęczona, syn też to bardzo mocno przeżywa – mówi.
Komentarze (10)
Chyba sekretarz sądu ma kłopot z wykonywaniem pracy.., albo praca z nim... Może należałoby go uwolnić z tej funkcji jeżeli dla niego takie szczegóły nie mają znaczenia...
Wymiar "sprawiedliwości" ? A komu to potrzebne w obecnym kształcie ?
Biurwy sądowe - trzeba strajkować, jak będziecie więcej zarabiać to nie będzie bałaganu w sądach.
Osobiście uważam, że takie pomyłki są niedopuszczalne, a osoba, która dopuściła się tej pomyłki powinna zostać dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Założę się, że gdyby nie interwencja matki to syn poszedłby siedzieć przez pomyłkę, ale takie mamy POlskie prawo i nic się na to nie poradzi.
A teraz o odszkodowanie...
to jest skandaliczna historia! błędne dane w systemie nie wzięły się z powietrza!ktoś je tam wprowadził ! mało tego:nawet po ustaleniu ,że są błędne nie zostały zmienione na właściwe!
To jest bardzo mały pikuś jeżeli chodzi o nasz kochany wymiar sprawiedliwości. Gdyby tylko takie śmiesznostki były, to byłbym szczęśliwy. Poczytajcie sobie w necie, pooglądajcie "Sprawę dla reportera"
tak u mnie tez kiedys sie pomylil sad tez takie pismo dostalem ,awantura tez byla . mnie do tej pory nie przeprosili.