– Opinia nasza, ale i postronnych obserwatorów była jednoznaczna. Karny, który zdecydował o wyniku został podyktowany z przysłowiowego „kapelusza” - pisze Jacek Szymczak, viceprezes BKS-u Bolesławiec. – Zawodnik gości upadł w polu karnym kilka chwil po wybiciu piłki przez naszego obrońcę. Powyższą opinię potwierdził obserwator meczu w obecności kilku osób dodając do tego, iż kilka minut wcześniej ewidentny faul miał miejsce w polu karnym gości, gdzie nasz zawodnik pchnięty został oburącz i upadł na twarz. Do zastanowienia się zmuszają ilości karnych podyktowanych dla Karkonoszy, które decydowały o wynikach (KP Brzeg Dolny – 2 karne, Piast Zawidów – 2 karne, Orla Wąsosz, itd.). Do myślenia daje fakt, iż rozstrzygały one wyniki i były dyktowane nawet w doliczonym czasie. Chyba nie ma drużyny w IV lidze, która „skorzystała” by z tylu podyktowanych karnych.
Szymczak zauważa też, że obserwator, związany ze środowiskiem jeleniogórskim, spotkał się też godzinę przed meczem z sędziami i rozmawiali około 30-40 minut. Pyta OZPN, czy nie należy utajnić informacji w obsadzie sędziowskiej tak istotnych meczów (o tym kto sędziuje mecz w Bolesławcu można było w internecie dowiedzieć się co najmniej dwa tygodnie wcześniej)? Czy obserwatorem powinien być ktoś związany z środowiskiem jeleniogórskim, a nie na przykład z Legnicy? Czy warto stwarzać podteksty dokonując obsad jak wyżej?
– Są to tylko pytania dotyczące jednego, ale jakże ważnego meczu – czytamy w liście wiceprezesa BKS-u. – Chcę być dobrze zrozumiany, nie sugeruję iż obserwator miał wpływ na postawę sędziego, mówię tylko o zaistniałych faktach.
W podobnym tonie wypowiadał się menedżer Olimpii Kowary Tomasz Dudziak. Na stronie klubu przyznał, że jego klub jak i BKS „cały tydzień próbowali u prezesa OZPN, pana Andrzeja Kowala wyprosić zmianę sędziego na bardzie doświadczonego. Podobnie jak rok temu, gdy graliśmy o awans z Piastem Żmigród. Niestety, prezes przyznał, że sędzia meczu w Bolesławcu jest najlepszym fachowcem na to spotkanie. Rzeczywiście był...” W publicznych wypowiedziach wprost mówił, że o awansie Karkonoszy przesądził pozasportowy układ.
– Jeżeli działacze myślą, że zadzwonią dwa dni przed meczem i na tej podstawie my zmienimy obsady, to się mylą – mówi Andrzej Kowal, prezes OZPN-u. – Nie mamy bezpośredniego wpływu na obsady sędziowskie, gdyż ustalaniem ich zajmuje się Kolegium Sędziów Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej. Owszem, możemy je kwestionować. Nie chcemy jednak doprowadzić do sytuacji, że działacze klubów wodzą za nos nas czy kolegium sędziów.
Na temat karnego dla Karkonoszy nie chciał się wypowiadać, bo nie oglądał meczu. – Obserwator nie był z Jeleniej Góry – zaznaczył też. – Nie można deprecjonować człowieka tylko dlatego, że mieszka bliżej jakiegoś miasta.
Przyznał też, że obserwator miał prawo spotkać się z sędziami przed meczem. Miał też prawo siedzieć z nimi długo po meczu, by wyjaśnić wszystkie błędy. Obserwator wystawił sędziemu niską notę, niższą, niż sędzia oczekiwał.
Zdania na temat rzekomo kontrowersyjnego karnego też są podzielone. Wielu widzów przyznało, że faul rzeczywiście był i że zachowanie obrońcy było nieodpowiedzialne. – Podejmując decyzję o wślizgu w pełnym biegu musiał sobie zdawać sprawę, że może się to skończyć karnym – mówi nam jeden z kibiców, który od lat gra w piłkę. – Nikt już dzisiaj nie mówi, że wybijając piłkę zahaczył o nogi Kusiaka, a tak właśnie było. Działacze BKS-u mają pretensje do całego świata, ale nie mają pretensji do swojego obrońcy i do piłkarzy, którzy zmarnowali kilka sytuacji.
– Zdaję sobie sprawę, że wiele osób boli to, że awansowaliśmy – powiedział trener i członek zarządu Karkonoszy Artur Milewski. – Ale o tym nie zdecydował jeden mecz, a cały sezon, w którym zdobyliśmy 58 punktów. Kiedy w końcówce rozgrywek przegraliśmy u siebie z AKS-em Strzegom i wydawało się, że stracimy ten awans, nie mieliśmy pretensji do sędziów, tylko do siebie, że popełniliśmy błędy w obronie i że nie potrafiliśmy wykorzystać stwarzanych sytuacji. Rozumiem emocje działaczy, ale trzeba mieć w sobie trochę pokory.
Wątek kibiców
Wiceprezes Szymczak zarzucił też działaczom Karkonoszy niewywiązanie się z porozumienia, dotyczącego przyjazdu kibiców z Jeleniej Góry na mecz.
– Na usilne zabiegi ze strony jeleniogórskiego klubu by pozwolić uczestniczyć w meczu kibicom gości zmieniliśmy pierwotną decyzję, cofając ich zakaz uczestnictwa w meczu. Podjęliśmy ryzykowną decyzję narażając się na dodatkowe koszty (zwiększona ochrona) pod pewnymi warunkami – pisze wiceprezes BKS-u. – Te warunki to między innymi lista imienna kibiców, opłata za wstęp. Warunki te zostały zaakceptowane przez władze klubu z Jeleniej Góry. Powyższe decyzje zostały przedstawione w piśmie do wiadomości Komendy Powiatowej Policji w Bolesławcu i Pana Prezesa OZPN jelenia Góra. I co? I nic. Po uzyskaniu naszej zgody władze Karkonoszy „zapomniały” o umowie i nie zrealizowały żadnego z tych postanowień. O czym to świadczy?” Nie będę odpowiadał na to pytanie. Wnioski pozostawiam tym, którzy zapoznają się z treścią tego listu.
Prezes Karkonoszy Tomasz Kowalczyk mówi, że było inaczej. – Na nasze pismo z prośbą o wpuszczenie kibiców otrzymaliśmy odpowiedź BKS-u. Gospodarz postawił trzy warunki. Pierwszy, że zarząd Karkonoszy weźmie odpowiedzialność za zachowanie kibiców swojego klubu. Drugi, że przyjedzie nie więcej, jak sto osób. I trzeci warunek, a w zasadzie sugestia, że powinni oni zapłacić opłatę po 5 złotych od osoby – mówi Tomasz Kowalczyk. – Zaznaczam, że nie było mowy o liście imiennej.
Zarząd Karkonoszy odpowiedział na to pismo. – Napisaliśmy, że nie jesteśmy w stanie wziąć odpowiedzialności za zachowanie kibiców, gdyż jest to grupa nieformalna, która nie funkcjonuje w strukturach klubu – mówi. – Nikt nie deklarował, że będzie sporządzał imienną listę. Zobowiązaliśmy się, że ze względów bezpieczeństwa porozmawiamy z kibicami, poprosimy o to, by zachowali się należycie i przekażemy im treść pisma klubu z Bolesławca. Tak też zrobiliśmy.
Zaznaczył, że wiceprezes Karkonoszy Waldemar Wiktor przedwczoraj przelał na konto klubu z Bolesławca 300 złotych tytułem opłaty za wstęp, której to kwoty gospodarze nie potrafili wyegzekwować od wchodzących na mecz kibiców. – Przez cały mecz staliśmy w pobliżu naszych kibiców, byliśmy też przy przeprowadzaniu ich z autokarów do tzw. klatki, by gasić ewentualne pożary. Okazało się to potrzebne, bo po przyjeździe do Bolesławca naszych kibiców zaatakowała grupa niezidentyfikowanych chuliganów. Na szczęście, nie doszło do bójki – mówi T. Kowalczyk.
Odniósł się też do kwestii sędziowania. – Sędzia tak nam pomagał, że przedłużył mecz o 5 minut, a w praktyce o 7, byśmy nie mogli dowieźć cennego zwycięstwa – powiedział.
Korespondencja między klubami poniżej.
Komentarze (6)
Polski futbol, nic dodać nic ująć.
Poziom na poziomie Kiribati, a emocji tyle jakby grali o puchar świata.
Śmiech na sali...
nie obrazaj kiribatczykow :)
zamiast wylewać żale trzeba nauczyć się przełknąć smak porażki. od kibiców przy wejściu nikt nie chciał pieniędzy za bilety chociaż byli wpuszczani pojedyńczo i sprawdzani przez POlicję. co do samego meczu to gdyby bolesławiec był lepszy na boisku strzeliłby z dwie bramki i mieliby mecz ustawiony... nie wiem po co teraz te wszystkie smęty na każdym portalu... mażą się jak dzieci, zamiast zacisnąć zęby i walczyć o najwyższe cele w przyszłym sezonie. TYLKO KS KARKONOSZE
też uważam, że sędzia był stronniczy. Karkonosze powinny wygrać co najmniej 3 jajo
BKS zostanie w IV lidze?http://www.24jgora.pl/sport
24jgora.pl - Informacje sportowe
www.24jgora.pl