Na „Oto moto” zainteresował go wystawiony tam volgswagen polo. 2006 r., w dislu, ze świetnym wyposażeniem i przebiegiem niespełna 50 tys. km. Kosztować miał 27 tys. zł „na gotowo”, ale sprzedający (podający się za mieszkańca Boguszowa-Gorców) szybko opuścił jeszcze 1000 zł i dopowiedział, że ma też toyote yariskę , ten sam rocznik, też w dislu i z równie dobrym wyposażeniem w tej samej cenie. Całe szczęście, bo Artur zaczął się zastanawiać, który samochód wybrać i transakcja przesunęła się w czasie.
Kiedy już się zdecydował na toyotę, pojawił się problem – sprzedający poinformował, że samochody są jeszcze za granicą i chciałby 3 tys. zł zaliczki na koszty ich sprowadzenia. Do niemal zdecydowanego na zakup nabywcy przysłał projekt umowy (zresztą bardzo dobry) i numer konta, na który Artur miał wpłacić pieniądze. Pan Artur stanął przed dylematem – z jednej strony kusiła perspektywa kupienia świetnego auta za stosunkowo nieduże pieniądze, z drugiej – ostrożność, która powstrzymywała przed wpłaceniem pieniędzy na konto faceta, którego nigdy w życiu na oczy nie widział. Od tych rozterek wybawił go właśnie telefon legnickiej policji.
Jak się okazało policjanci monitorowali korespondencję mailową rzekomego sprzedawcy, podejrzanego o oszukiwanie w ten sposób amatorów czterech kółek i tak dotarli do pana Artura. Postępowanie musi być już mocno zaawansowane, skoro zdecydowali się ostrzec go w ten sposób. O szczegółach nie chcieli nam jednak legniccy policjanci nic powiedzieć. – Trwa postępowanie i choć publikacja mogłaby przestrzec inne potencjalne ofiary oszusta, jednak wszelkie informacje o sprawie mogłyby zaszkodzić dobru śledztwa – usłyszeliśmy.
Nietrudno się jednak domyślić, że mechanizm postępowania w przypadku sprzedawcy z Boguszowa (jeśli w ogóle podał prawdziwy adres zamieszkania) zapewne nie odbiegał od tego, stosowanego przez zatrzymanego niedawno innego oszusta działającego na tym samym polu. 22-letni sprawca też oferował auta na portalu motoryzacyjnym i ich sprzedaż uzależniał od wpłacenia 10 proc. zaliczki. Po jej wpłaceniu kontakt się urywał. W krótkim czasie oszukał 9 osób na prawie 70 tys. zł. Grozi mu teraz 8 lat więzienia.
Komentarze (3)
dislu - haha - pisze się diesel redaktorze !!
A zdanie rozpoczyna się z dużej litery Dawidzie...
Co prawda forma się liczy, ale treść ważniejsza nade wszystko jest... :whistle:
A błędy popełniamy wszyscy.
W tym artykule są i inne błędy :-)