Rowerzysta potrącony na estakadzie

- Ja jechałam chodnikiem, a mąż jezdnią., nie wiedziałam o tym. Zorientowałam się dopiero kiedy byłam na wysokości McDonalds'a i usłyszałam potężny huk. Męża za mną już nie było. Chwyciłam więc za telefon i dwukrotnie wybrałam jego numer. Myślałam, że podjechał pod Tesco, bo mieliśmy tam również jechać i wtedy dojrzałam karetkę. Podeszłam do wiaduktu i zobaczyłam męża leżącego na ulicy – opowiadała ze łzami w oczach żona potrąconego mężczyzny.

Do nieszczęśliwego wypadku doszło dziś po godzinie 10. Jeleniogórzanin wraz z żoną jechał w kierunku centrum miasta. Był na estakadzie kiedy kierująca peugeotem kobieta potrąciła lusterkiem cyklistę.

- Prawdopodobnie na moment przed wypadkiem mężczyznę wyprzedził inny pojazd, który nie zasygnalizował tego manewru. Z tego może powodu sprawczyni wypadku nie dostrzegła mężczyzny. Jesteśmy dopiero w trakcie ustalania przyczyn zdarzenia. Winę na pewno ponosi jednak kobieta, która nie zauważyła prawidłowo jadącego rowerzystę – wyjaśniał asp. Włodzimierz Maślak z Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Jeleniej Górze.

- Mąż upadł na ulicę. Głowa rozwalona. Kiedy podeszłam do niego oczy otworzył tylko na chwilę, a kobieta twierdzi, że go lekko lusterkiem potrąciła – dodaje z niedowierzaniem żona 65-letniego rowerzysty.

Mężczyzna trafił do szpitala z poważnym urazem głowy. Sprawczyni wypadku była w szoku, nie kryła zdenerwowania i łez. Przebywający z nią jednak wówczas mężczyzna wyraźnie nie chciał jednak by syn poszkodowanego wykonywał zdjęcia ich pojazdu. Na ulicy widoczne były jeszcze ślady krwi.