Retro moda to przygoda!

Impreza odbyła się na stoku przy dolnej stacji wyciągu w Szklarskiej Porębie. Czego tam nie było! Uczestnicy i goście mogli skosztować potraw retro, m.in. pierogów, żurku itd. Na stoku dobra zabawa trwała już przed rozpoczęciem głównych konkurencji. Ludzie rozmawiali o starym sprzęcie, robili sobie zdjęcia. Jak zwykle, rzucały się w oczy wełniane swetry i stare, drewniane narty.

– To strój ratownika sprzed 30 lat – mówi Roman Gąsior, ratownik górski. – To było nie tak dawno, wychowałem się w górach i pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa, jak ratownicy nosili takie ubrania.
Przyznał, że czerwony sweter, który ma na sobie doskonale sprawdza się i w obecnych czasach. – Wełna to wełna, daje ciepło – mówi. – Nawet dzisiaj, jak idę na akcję, ubieram pod odzież termiczną wełniany sweter.
Przybyłych zaciekawił pokaz ratownictwa lawinowego. Ratownicy, ubrani w dawne stroje, wydobyli człowieka przysypanego śniegiem. Pomógł pies lawinowy.
Później rozpoczęło się to, na co wszyscy czekali, czyli festiwalowe konkurencje. Jak zwykle, wielu wrażeń dostarczył slalom. To konkurencja trudna, gdyż stare, proste narty nie skręcają tak łatwo.
– Zabawa jest świetna, występuję tu po raz piąty, jest to więc mój mały jubileusz – mówiła Bożena Czesna ze Szklarskiej Poręby po przekroczeniu linii mety. Zjazd zakończyła upadkiem i złamaniem kijka. – Jeszcze mam szansę w skokach, może więc się zrehabilituję – śmiała się.
Trzeba przyznać, że uczestnicy jeżdżą coraz lepiej, ale ma to swoje minusy. Widzowie nie obejrzeli tylu efektownych upadków, co w poprzednich latach. Ten niedosyt wynagrodził im konkurs skoków.
Już pierwszy zawodnik, radny Szklarskiej Poręby Mirosław Hochół, upadł przy lądowaniu tak, że złamał nartę. Jego skok przypominał bardziej skok na główkę do basenu. Widzowie na moment zamarli, bo wyglądało to nie tyle zabawnie, co groźnie. Na szczęscie, sam zainteresowany podniósł się z uśmiechem na twarzy. Kłopoty z lądowaniem mieli także inni. Na szczęście, obyło się bez kontuzji. Było też kilka efektownych skoków. Kiedy na rozbiegu stanął syn burmistrza Adrian Graf, prowadzący domalował sprajem kilka kresek na zeskoku. Nic dziwnego, pan Adrian w przeszłości trenował skoki i należało się spodziewać, że wyląduje daleko. Dość, że zdał ten egzamin to jeszcze wylądował telemarkiem.
Najtrudniejsza była jednak ostatnia konkurencja, czyli podbieg. To nowość w festiwalu. Pokonanie trasy wymagało opanowania niełatwej techniki. Niektórzy zdejmowali jedną nartę, był ułatwić sobie zadanie.
Festiwal uświetnił muzyką zespół ludowy Karkonosze. Na koniec odbyło się wręczenie nagród, choć nie to było najważniejsze.
– W tej imprezie chodzi o szacunek do historii narciarstwa, do naszych lat dzieciństwa. Każdy z nas uczył się jeździć na takim sprzęcie – przyznaje Maciej Stanisz ze Szklarskiej Poręby, jeden z uczestników. – To też szacunek do naszych babć i dziadków. Nie wyrzuciliśmy rzeczy, które mamy po nich, tylko doceniliśmy to, co często zrobili ręcznie, jak choćby sweter, który mam na sobie.
– Ski Retro Festiwal to nie tylko otwarcie, ale i szereg imprez, które odbędą się do końca sezonu zimowego – zauważyła Anita Kaczmarska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury, Sportu i Aktywności Lokalnej w Szklarskiej Porębie, który jest głównym organizatorem.
Będzie m.in. bal retro (4 lutego, Park Esplanada), bieg retro (11 marca, Stacja Turystyczna Orle) oraz dancing (1 kwietnia).
W niedzielę (15 stycznia) uczestnicy przeniosą się do współczesności: odbędzie się Święto Śniegu. Głównym punktem programu będzie Padaśniegowa Gra Terenowa. Mogą w niej wziąć udział drużyny dwuosobowe. Będą musiały wykonać szereg zadań w okolicach SkiAreny Szrenica. Organizatorzy zapraszają na stok już od godz. 9. (zapisy). Zabawa startuje o godz. 10. W ramach Święta Śniegu będzie też możliwość przetestowania nart marki Fisher i wykonania próby prędkości. 

Czytaj także: 

Święto śniegu pod Szrenicą