To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Remis Twardego dał mu awans

Remis w tym spotkaniu urządzał obie drużyny. Bez wątpienia jednak więcej powodów do zadowolenia mieli gospodarze bo był równoznaczny z awansem do III ligi.
Tegoroczny beniaminek, drużyna przez wielu skazywana za walkę o utrzymanie w gruncie rzeczy pewnie wywalczyła sukces, który drużynom z regionu jeleniogórskiego jest raczej nieznany. Ostatnim trzecioligowcem była Nysa Zgorzelec w sezonie 2002/03, ale nie były to udane rozgrywki dla klubu znad Nysy.


Twardy Świętoszów – Puma Pietrzykowice 1:1 (1:1)
1:0 – J. Szkarapat (44. min. –k.), 1:1 - Sieradzki (45. min)

Kiedy Nysa grała w trzeciej lidze, Twardego właściwie jeszcze nie było – A klasowe rozgrywki rozpoczął w sezonie 2003/04 i w ciągu siedmiu lat sięgnął po III ligę! Sukces świętoszowskiego zespołu jest tym większy, że osiągnięty bez spektakularnych wzmocnień, przede wszystkim dzięki zawodnikom – żołnierzom z X Brygady Kawalerii Pancernej.
W meczu z Puma wszystko rozstrzygnęło się w 2 minuty. Najpierw Janusz Szkarapat pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką w polu karnym, Chwilę później Sieradzki zauważył, że bramkarz Twardego znajduje się na 16 metrze i bezlitośnie „wsadził mu piłkę za kołnierz”.

Potem miejscowi mieli jeszcze mnóstwo szans na zwycięstwo, ze skutecznością w Twardym ostatnio jest jednak nie najlepiej. Co przyznaje zresztą trener wojskowych Jakub Wołyński: - W dwóch ostatnich meczach rozgrywanych u siebie mieliśmy więcej okazji bramkowych, niż we wszystkich pozostałych wiosennych spotkaniach; najwyraźniej jednak celowniki się rozregulowały.
Trener tłumaczy także skąd słabsza w ostatnich spotkaniach postawa Twardego. – W pewnym stopniu zdecydowało osłabienie w formacji defensywnej – od sześciu kolejek gramy bez dwóch filarów obrony: Tylutkiego i mnie; nie da się tego uzupełnić z dnia na dzień. Ale także zawodnicy poczuli się zbyt pewnie. Doszli do wniosku, że awans jest już niezagrożony i grali z mniejszym zaangażowaniem.

Jakub Wołyński przed inauguracja rozgrywek IV ligi zapewniał, że jego drużyna nie przyniesie wstydu. Pozostaje liczyć na takie same deklaracje, zrealizowane z podobnym skutkiem w rozgrywkach III ligi