W Lubawce uprawnionych do głosowania jest 8874 mieszkańców, ale o ważności głosowania nad odwołaniem organu gminy przed upływem kadencji decyduje liczba uczestników referendum odniesiona do liczby wyborców w wyborach samorządowych, określona na trzy piąte. W Lubawce, w 2018 r., głosowały 4673 osoby, w niedzielę zabrakło więc 1447 głosów.
Z uczestników, za odwołaniem burmistrz Ewy Kocemby głosowało 1166 osób, przeciw było 179 wyborców, Oddano też 12 głosów nieważnych. Podobną frekwencję i podział głosów zanotowano we wszystkich siedmiu komisjach wyborczych. Frekwencja wyniosła 15,29 proc. (w stosunku do ogółu uprawnionych).
Burmistrz Lubawki, Ewa Kocemba, która w przededniu referendum osiągnęła wiek emerytalny na swojej stronie FC napisała po referendum: „Bycie Burmistrzem Gminy Lubawka to prawdziwy honor i zaszczyt. Kolejny raz bardzo Państwu dziękuję”. Pani burmistrz pełni urząd drugą kadencję, w ostatnich wyborach wygrała w pierwszej turze z ponad 60 proc. poparciem.
Henryk Kmiecik z grupy mieszkańców która zainicjowała referendum mówi, że spodziewał się nieważności głosowania.
- Z jednej strony to skutek marazmu mieszkańców, którzy nawet wobec tak niepodważalnych zarzutów, jakie zgłosiliśmy wobec pani burmistrz, nie chcieli wyrazić swojego zdania. Z drugiej strony, i to jest groźniejsze – wiele osób nie poszło głosować zastraszone lub przekupione przez władze gminy, ktróe - nawet łamiąc prawo - nawoływały do nie brania udziału w referendum i strasząc nawet wyciąganiem konsekwencji wobec tych którzy wezmą udział w tym akcie demokracji. Słyszałem o sugestiach, by członkowie komisji wyborczych fotografowali listy wyborcze oraz o esemesach odradzających głosowanie rozsyanych w czasie ciszy wyborczej. Dziś Komitet Referendalny podejmie decyzję, czy zgłosić te przypadki łamania prawa wyborczego do prokuratury.
H. Kmiecik przewiduje też, że niedzielne referendum nie kończy problemów burmistrz Kocemby. – Wiem, że zdecydowana większość rady gminy jest krytyczna wobec działań pani burmistrz i Ewa KOcemba zapewne nie otrzyma absolutorium. Tak było też w tym roku, a dwukrotny brak absolutorium oznacza automatyczne referendum nad odwołaniem burmistrza. Zapewne więc w sierpniu (bo między referendami musi upłynąć sześć miesięcy) będziemy mieli powtórkę – zapowiada.
Komentarze (15)
polacki to taki zabawny nalod, mama mowi ze to wsystko gorsy sort. tata mowi, ze dojdzie do lozbiolu polackow miedzy panem putinem i pania makrela z niemiec i bedziemy spiewac dojczland, dojczland uber all i bedziemy sadzic ziemniaki na sybize dla pana putina. jasio lat 12
Mirosław Graf powinien sam zrezygnować z funkcji burmistrza Szklarskiej Poręby. Smog jest duży w naszym mieście i Graf przyczynia się do tego. Smog, to śmierć.
Zamknijcie se miasteczko przed przyjezdnymi. Nie będzie samochodów, nie będzie smogu. Tyle że "dudków" też nie będzie...
Burmistrz Mirosław Graf wycina chętnie drzewa. Przykładowo w ostatnim czasie wyciął wszystkie drzewa przy dworcu PKS w Szklarskiej Porębie Górnej oraz wiele zdrowych drzew na posesji Urzędu Miejskiego w Szklarskiej Porębie. Drzewa walczą ze smogiem. Jednak burmistrz Graf jakoś tego nie może zrozumieć.
A teraz inicjatorzy referendum powinni zwrócić do gminnego budżetu koszty organizacyjne, I TO Z WŁASNEJ KIESZENI. Niemożliwe? Przecież wiem - polskie prawo jest mocno niedoskonałe.
Ale może znajdzie się paragraf na pomówienia p. Kmiecika? Wypuszczając w przestrzeń publiczną rewelacje o fotografowaniu list wyborczych etc., trzeba liczyć się z konsekwencjami...
Duchu najpierw Ty oddaj kasę, swoim dłużnikom, urzędom bo możesz mieć kłopoty bo ktoś skupuje twoje długi !
A skąd ty wiesz, kim ja jestem? Ot, naiwne to i niewinne, a głosik na forum zdecydowało się wydać...
Pan Kmiecik niech zbiera mocne dowody, bo takich wymagają równie mocne zarzuty o przestępstwach popełnianych w związku z głosowaniem. Czuć frustracją po przegranej w wyborach.
Referendum nie wypaliło bo mieszkańcom się doopy nie chciało ruszyć sprzed telewizora. Żałosne. Wszyscy narzekają , ale jak trzeba iść i zagłosować to się nei chce i dalej narzekanie.
Frekwencja w referendum to także oznaka poziomu zaufania do jego inicjatorów, jakie mają do nich zwykli mieszkańcy nie zaangażowani w spory polityczne czy personalne. W tym wypadku widać, że tego zaufania po prostu nie ma wśród większości. Gdyby było to 1. p. Kmiecik mógłby wygrać wybory samorządowe i przejąć władzę w zwykłych wyborach, 2. frekwencja w referendum była by wyższa, gdyby powodem jego zorganizowania były istotnie kwestie ważne dla mieszkańców a nie gierki polityczne i osobiste ambicje inicjatorów.
Ciekawe, żeby urzędnika wybrać to nie potrzeba żadnych wielkich frekwencji. Ale odwołać, o to dużo zachodu potrzeba. Jeden z drugim przyspawany do stołka, że żadna siła go nie rusza. Może trzeba przepisy zmienić, tak żeby zwykła większość głosów wystarczyła do pogonienia nierobów.
W gminie Podgórzyn coś podobnego by się przydało, ludzie już mają dość.
Referenda nie mają sensu jak widać. Krzykaczy niby widać i słychać ale większość idzie od wyborów do wyborów i tylko szkoda kasy.
Najpierw darcie japy PRZEPROWADŹMY REFERENDUM, ale kiedy przyjdzie co do czego...
ale to darcie japy najczęściej robi mniejszość a wśród niej ci którzy liczą na osobiste korzyści z odsunięcia od władzy kogoś, kogo miejsce chcą zająć. Merytoryki we wnioskach referendalnych na poziomie samorządów w PL jest jak na lekarstwo. Najczęściej to wendeta polityczna lub zwykłe pieniactwo.