
Szkolenie odbyło się w Karkonoszach, uczestnicy zakwaterowani byli w Strzesze Akademickiej. W szkoleniu uczestniczyły trzy psy jeleniogórskich GOPR-owców, Rico należący do Jacka Falkenberga, Grot Tomasza Trusewicza i Wasko Romana Gąsiora. Jakie miały zadania? Na przykład, na sztucznym lawinisku psy musiały odnaleźć zasypanego pozoranta. – Przez cały dzień ratrakami przygotowywano sztuczną lawinę – mówi Jacek Falkenberg, szef sekcji psów ratowniczych GOPR-u. – Pozoranci byli zasypani nawet metr pod pokrywą śniegu. Wszystko wyglądało bardzo realistycznie. Tak, jak podczas prawdziwej akcji.
W szkoleniu uczestniczyli także ratownicy TOPR-u. – Był to rodzaj rewizyty, tydzień wcześniej my byliśmy z psami w Tatrach, teraz zaprosiliśmy ich – mówi Jacek Falnekberg. – Przekazali nam bardzo wiele cennych wskazówek. Oni mają bardzo dobrze wyszkolone psy lawinowe. Nasze psy są głównie psami ratowniczymi, z ratownictwem lawinowym mają mniej do czynienia.
Jak mówi, psy uczestniczącego w akcjach w górach muszą mieć bardzo dobrą kondycję. – Często jest tak, że nie można ich dowieźć na miejsce zdarzenia. Pies musi iść z przewodnikiem po 3-4 kilometry w górach, potem chwilę odpoczywa i jest gotowy do pracy – mówi J. Falkenberg. Ważne jest też to, by regularnie z nim ćwiczyć, by pies pamiętał, jak ma się zachować.
Szkolenie zakończyło się egzaminem, podczas którego psy musiały odnaleźć dwóch pozorantów, przysypanych przez lawinę. Ratownicy nie próżnują, już od poniedziałku razem z ratownikami Horskiej Sluzby wybierają się na czterodniowe szkolenie z psami, które odbędzie się w Czechach.
Jak mówi, zarząd i naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR ostatnio inwestują w psy. – Przekazali nam na szkolenie sprzęt, jaki chcieliśmy – mówi J. Falkenberg. – Niedawno zakupiono specjalną przyczepkę, przystosowaną do przewozu psów ratunkowych, wybudowano dwa kojce, po jednym w stacji centralnej i w Karpaczu.
Jak mówi, w przyszłości GOPR chce kupić rury, np. peszle. Są one bardzo przydatne w szkoleniach psów lawinowych. – Peszle trzeba rozłożyć na określonym placu, następnie przysypać śniegiem. Jeden koniec jest na wierzchu, drugi gdzieś pod śniegiem. Prowadzący dmucha w wystający koniec, a zadaniem psa jest odnalezienie drugiego końca. Kieruje się zapachem człowieka, wydobywającym się z tego końca rury – mówi J. Falkenberg.
Komentarze (2)
O widze, że malinois też jest! Gratuluje wyboru!
ale festyniarze