Protest przed cyrkiem

Kilkuosobowa grupa protestujących pojawiła się w Kamiennej Górze, przed występem cyrku Arena.
– Protestujemy przeciwko wykorzystywaniu dzikich zwierząt w cyrkach. To nie jest ich naturalne środowisko, naturalny dom. Dzikie zwierzęta, takie jak lew, którym się szczyci cały świat, w cyrku zamyka się w małych, ciasnych klatkach, przewozi z miejsca na miejsce – argumentuje jeden z protestujących.
Na argument, że tresura jest od zawsze, odpowiada: to nie znaczy, że to jest dobre. Wojny też są od zawsze.
Protestujący uważają, że zwierzęta w cyrku cierpią dla rozrywki innych. – Jako argument podam stanowisko ministerstwa edukacji, które też wskazuje, że to nie jest dobra forma rozrywki i żadna edukacja dla dzieci – dodał mężczyzna. – Nawet jeżeli właściciele cyrków mówią, że zwierzęta mają dobre warunki, to co to oznacza? Że są w złotej klatce?
– My nie jesteśmy przeciwko cyrkom, ale przeciwko wykorzystywaniu zwierząt w cyrkach – dodaje inny protestujący. – Najlepsze cyrki na świecie szczycą się tym, że nie mają zwierząt.
Przyznaje, że sama tresura nie wygląda tak łagodnie, jak to przedstawiają cyrkowcy. – Nie można wytresować lwa, który jest drapieżnikiem, na potulnego pieska – argumentuje.
– Zdecydowanie większa część społeczeństwa chce oglądać zwierzęta w cyrku, dlatego te zwierzęta w cyrkach są. To jest kanon – odpowiada z kolei Mirosław Otrowicz, właściciel cyrku Arena. – Na świecie jest jeden, może dwa cyrki, które nie mają zwierząt. My w swoim gronie nie nazywamy tego cyrkami. To są jakieś teatry.
Czy zwierzęta cierpią? – Proszę spytać zwierząt, podejść do nich, pobyć przez chwilę, one mówią językiem ciała. Nie uciekają od ludzi, dają się głaskać. To chyba najlepszy argument – uważa.
Dziwią go argumenty obrońców zwierząt. – Zwierzęta służą ludziom od zarania dziejów, nie tylko w cyrku. Tresuje się je dla potrzeb policji, ludzi niewidomych, żeby szukały ludzi itd. – wymienia. – U nas to nawet nie jest tresura. Najczęściej zwierzę wychodzi na pokaz, klęka i to wszystko. Nie widzę w tym nic złego – dodaje.
Przyznaje, że ludzie dzisiaj są wyczuleni w tym temacie. – Udało mi się z kilkoma z nich kiedyś porozmawiać. Ich myślenie o tresurze jest bardzo wyolbrzymione. Widać, że ci ludzie absolutnie nie mieli kontaktu ze zwierzętami, naczytali się jakiejś literatury. W niej na przykład można wyczytać, że aby nauczyć niedźwiedzia tańczyć, to trzeba mu podgrzać blachę, na której stoi, wtedy będzie przeskakiwał z łapy na łapę. To jest bzdura. Aby zwierzę nauczyć czegoś, nie można użyć względem niego siły, bo ono nigdy pod pręgierzem nie będzie pracowało. Człowiek w starciu z lwem, tygrysem nie ma najmniejszych szans. Można je uczyć tylko w formie zabawy.
Jak mówi, protestujący obrońcy zwierząt nie byli w cyrku Arena. – Powinni przyjść, zobaczyć, jak te zwierzęta tu są traktowane, nie tylko podczas występu, ale i poza nim. Ale oni mają już zakodowane w głowie, że to jest złe, niepotrzebne itd. – dodaje.