
Pokrywa zasłaniająca wejście do kanału ma bardzo małe otwory. Ptak mógł jedynie przez nie wystawiać głowę. Zauważyła go pięcioletnia Madzia, która wraz z rodzicami brała udział w retro paradzie rowerów. - Jak wystawił dziób, to dawałam mu mandarynkę i chleb – opowiada dziewczynka. - Mandarynki nie chciał, ale chleb jadł.
- Uczestnicy rowerowej imprezy zawiadomili dyspozytora „Wodnika”, a ten wysłał na pomoc ptakowi ekipę „ratunkową” - mówi rzecznik prasowy “Wodnika” Zbigniew Rzońca. - Jako, że zdarzenie miało miejsce w dzień wolny od pracy, „ratowników” trzeba było zabierać z domów, wprost z od obiadowych stołów. Akcja trwała około godzinę. Gołąb, po otwarciu wejścia do kanału, bał się wyfrunąć i trzeba było po niego schodzić. Na szczęście udało się i ptak odleciał Po ilości odchodów, jakie pozostawił kanale można wnioskować, że uwięziony był w niej co najmniej kilka dni.
To nie pierwsza akcja ratunkowa tego typu, jaką przeprowadzili pracownicy „Wodnika”. Niedawno wyciągali z kanałów dwa psy. Jeden, wilczur, uratowany na ul. Kruszwickiej, był naprawdę duży. W ubiegłym roku pomocy udzieli także jastrzębiowi, który został zaatakowany i pogryziony przez kota na terenie bazy „Wodnika” przy ul. Ceglanej.
Komentarze (4)
Szacunek i wielkie dzięki wodnikowi .
Madziu,wiesz ?Jestes Aniolkiem,bo zlitowalas sie nad stworzeniem Bozym.Pamietaj ! ..golebie zawsze towarzyszyly
w zyciu Pana Jezusa i sa symbolem Swiatowego Pokoju
~ Dziekuje,jeleniogorski katolik
Aniołkiem będzie, jak pyknie z tego świata! Nie mąć jej w głowie! >>>666
Brawo dla ekipy Wodnika