Powrót wieloletniego radnego

J. Sarzyński w wyborach w 2014 roku nie dostał się do rady. Kiedy startujący z tej samej listy (SLD) Piotr Paczóski został zastępcą prezydenta, musiał zrezygnować z mandatu radnego. W jego miejsce wszedł właśnie J. Sarzyński, który miał drugi wynik na liście tej partii.

J. Sarzyński był radnym przez kilka kadencji, za rządów Józefa Kusiaka pełnił funkcję zastępcy prezydenta miasta.
Przyznał, że przez ostatnie dwa lata ciężko mu było wytrzymać bez samorządu. – Niestety, nie jest to taka prosta sprawa, jeśli człowiek jest aktywny i zainteresowany tym tematem – przyznał.
Zamierza pracować w Komisji finansów i budżetu oraz Komisji rozwoju. – Zadania obu tych komisji są mocno powiązane. Nie daje się dokładnie realizować wielu projektów, jeżeli nie ma na to środków i odwrotnie: nawet najlepsze założenia, jeżeli nie są odpowiednio zlokalizowane, palą na panewce – tłumaczy.
Sytuacja, w której J. Sarzyński wchodzi do rady, jest nieco inna niż ta, w której się z nią żegnał. Wówczas był w opozycji do rządzącego prezydenta Marcina Zawiły. Sesje rady często obfitowały w gorące dyskusje pomiędzy nim a Jerzym Łużniakiem, zastępcą prezydenta. Teraz obaj panowie są koalicjantami.
– To nie zmienia mojego poglądu na wiele spraw. Tym bardziej, że patrząc z perspektywy czasu, w wielu z nich to ja miałem rację – śmieje się. – Moi oponenci pewnie uważają odwrotnie.
Dodaje jednak, że nie można na samorząd patrzeć przez pryzmat polityki. – Głębokie upolitycznienie jest szkodliwe dla samorządu, bo zatraca się istotę sprawy, natomiast koncentrujemy się na tym, że to wy robicie, a nie my. Z tego nic nie wynika – tłumaczy J. Sarzyński.
W wielu sprawach, mimo zawartej koalicji, będzie obstawał przy swoim. Na przykład nie poprze pomysłu budowy obwodnicy Maciejowej. Po pierwsze: uważa, że obwodnicy miasta nie powinien budować samorząd ale Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. – Po drugie: w Jeleniej Górze jest dużo ważniejszych zadań, np. rewitalizacja zameczku na Zabobrzu – dodaje.