- Już wcześniej po mieście krążyły plotki, że dzierżawca nielegalnie pobiera od kandydatów opłatę za umieszczenie plakatów wyborczych - oprócz tablic odpłatnych, również na tych bezpłatnych, zlokalizowanych w okolicach obwodowych komisji wyborczych. W sobotę rano po raz kolejny zobaczyłam, że moje plakaty, jak i plakaty innych kandydatów zniknęły. Zadzwoniłam więc na numer umieszczony na tablicy – opowiada A. Wolska.
Jak mówi, dzwoniąc anonimowo do dzierżawcy tablic z pytaniem o możliwość powieszenie plakatów, zapytała ile to będzie kosztowało. Mężczyzna miał odpowiedzieć, że się dogadają. Gdy zapytała o znikające ostatnio plakaty, usłyszała, że to przez wiatr.
- Pojechałam na komisariat i poinformowałam o tej rozmowie policję. Funkcjonariuszka pojechała ze mną i była świadkiem rozmowy z dzierżawcą tablic. Mam nadzieję, że teraz kiedy dzierżawca wie, że sprawą zajmuje się policja, przestanie żądać pieniędzy za umieszczanie plakatów. Wiem też, że władze miasta są w tej sprawie w kontakcie z policją i podjęły już kroki, żeby przywołać dzierżawcę do porządku – dodaje kandydatka.
Komentarze (2)
No jak się umieszcza plakaty na mieniu dzierżawionym przez kogoś to raczej trzeba zapłacić a nie się wymigiwać.
Wlasnie caly widz polega na tym, ze na czas wyborow, zgodnie z ustawa Ordynacja wyborcza.. i komunikatem Burmistrza wydanym na jej podstawie, tablice wylaczone sa z dzierzawy - czyli dzierzawca za ten okres nie placi czynszu dzierzawnego.