Pani sierżant sztabowa wpadła w markowym sklepie, w którym chciała zapłacić fałszywymi „stówami”. Banknoty wydały się sprzedawczyni podejrzane, a po ich sprawdzeniu podejrzenia potwierdziły się. Kupująca speszyła się i próbowała tłumaczyć, że właśnie sprzedała samochód i takie pieniądze dostała.
Ekspedientka wezwała jednak policję. Policjanci, którzy przyjechali na interwencję nie wiedzieli na początku, że kobieta, która przed chwile próbowała zapłacić fałszywymi banknotami tez jest policjantką. Pani sierżant próbowała jeszcze zniszczyć protokół przekazania dowodów rzeczowych, którymi były właśnie podrobione banknoty.
- Ta funkcjonariuszka zajmowała się w komendzie miejskiej właśnie postępowaniami dotyczącymi fałszerstw pieniędzy. Do niej trafiały zabezpieczone na rynku podrobione banknoty. Do jej zadań należało między innymi, sporządzenie protokołów i wysłanie banknotów do ekspertyzy do Narodowego Banku Polskiego – wyjaśnia Ewa Węglarowicz-Makowska, zastępca Prokuratora Okręgowego w Jeleniej Górze.
Śledczy sprawdzają też, czy nie popełniono uchybień w nadzorze służbowym wobec policjantki, której przekazywano zabezpieczone „fałszywki” nie wymagając pokwitowań odebranych dowodów rzeczowych. Śledztwo wykaże, jak dużo takich nie w pełni zaewidencjonowanych pieniędzy-dowodów policjantka wydała. Za wprowadzenie do obiegu fałszywych pieniędzy grozi kobiecie kara do 10 lat więzienia oraz odpowiedzialność za przekroczenie uprawnień.
Komentarze (1)
Już nawet policjanci na wysokich stanowiskach wprowadzają w obieg fałszywe pieniądze, to nie dziwi fakt iż ludzie tracą zaufanie do Policji i wolą wymierzać sprawiedliwość na własną rękę.