To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Płatne numerki w PUPie

Pani Roksana słyszała jak pewien 60-latek dostał w urzędzie zawału, bo nie mógł znieść tej sytuacji.

Średnio po pięć, ale zdarzało się, że nawet po dwadzieścia i pięćdziesiąt złotych płaciły handlarzom bilecików osoby, które chciały w Powiatowym Urzędzie Pracy skrócić sobie czekanie. – To jedyna praca, jaką proponuje urząd – śmieje się pan Piotr, który zaalarmował nas o sprawie. Po serii takich transakcji porządku w urzędzie pilnuje teraz ochroniarz.

Kolejki bezrobotnych pod Powiatowym Urzędem Pracy ustawiają się codziennie bladym świtem. Wprawdzie urząd jest otwierany dopiero o 7:30, ale mieszkańcy pojawiają pod budynkiem dużo wcześniej.

- Bywa, że zjawiają się już po piątej, ale prawdziwe tłumy są dopiero koło siódmej – mówi ochroniarz.

Nie wszyscy stoją po zasiłek, złożenie podpisu czy rejestrację. Jeszcze kilka miesięcy temu w kolejce ustawiali się i tacy, którzy w urzędzie nie mieli zupełnie nic do załatwienia. Pod pośredniak przychodzili w innym, niecnym celu.

- Stojąc w kolejce byli już zazwyczaj po kilku głębszych – opowiada pan Piotr, który po raz pierwszy handel numerkami dostrzegł jeszcze we wrześniu ubiegłego roku. Roksana Bryk, także bezrobotna jest jednak przekonana, że za tzw. „kolejkowe” płacono już znacznie wcześniej.

- Do urzędu przychodzę od lipca zeszłego roku, ale z tego co wiem, sprzedaż numerków zaczęła się trzy miesiące wcześniej – przypomina sobie kobieta.

Scenariusz działania tzw. nurków albo jak inni ich nazywają bełciarzy, był zawsze ten sam. Handlarze brali po kilka, zwykle pięć a nawet sześć numerków z automatu biletowego, a następnie proponowali ich sprzedaż stojącym na końcu kolejki. Dzięki temu w łatwy sposób można było skrócić sobie czekanie.

- Słyszałem, że za jeden numerek brali średnio pięć złotych. Tyle wystarczyło im już na wino czy puszkę piwa – mówi pan Piotr.

Zdarzało się jednak, że ludzie płacili i po dwadzieścia, a nawet więcej złotych.

- Rekordowa stawka wynosiła ponoć 50 złotych. Komuś widocznie bardzo zależało na czasie – mówi Roksana Bryk.

Bezrobotni przypuszczają, że na zakup numerków decydowali się najczęściej ludzie, którzy nie chcieli wystawać pod pośredniakiem, zwłaszcza że dziennie przewija się przez niego od 300 do nawet 600 petentów. Woleli komuś zapłacić za pierwsze miejsca niż brać wolny dzień w pracy.

- Pewnie przychodzili po zasiłek, a na lewo dorabiali – sugeruje pan Stanisław.

Nielegalnego obrotu numerkami zaprzestano mniej więcej pod koniec ubiegłego roku. Wtedy jak mówią bezrobotni pojawili się przy automatach biletowych ochroniarze. W sumie jest ich obecnie trzech. Dbają o porządek na zewnątrz, a po otwarciu urzędu także, a może przede wszystkim wewnątrz budynku.

Dyrekcja urzędu nie zauważa aby od momentu zatrudnienia ochroniarzy liczba pobieranych numerków drastycznie spadła. Po pierwsze dlatego, że nie chce do końca potwierdzić istnienia nielegalnego procederu.

- Plotki o takich praktykach dotarły do mnie z mediów, doniosła mi o tym również jedna z bezrobotnych kobiet, która rzekomo taki bilet kupiła – mówi Eryk Łukaszewicz, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy.

Po drugie zdaniem urzędnika ewentualne dysproporcje byłyby wręcza niezauważalne.

- Ponadto ochroniarze pracują w magistracie niemal od samego początku funkcjonowania programu czyli od 2012 roku - dodaje Eryk Łukaszewicz.

Komentarze (27)

ten urząd jest tylko po to żeby dawać pracę osobom bez wyrazu,które tam pracuja...miałam nadzieję na jakąś pomoc w znalezieniu pracy, no cóż...trzeba sobie radzić bo oni są do nieczego

co do samego handlu numerkami, w innych miastach znaleziono na to sposób, wydrukowany numer zawiera dodatkowo podany rok urodzenia osoby, która musi tam załatwić sprawę.

W Powiatowym Urzędzie Pracy powinna pracować wyłącznie jedna osoba, podbijająca nasze ubezpieczenie. Reszta tych pożal się boże "urzędników" nie robi nic w kierunku pomocy osobie bezrobotnej. Po zarejestrowaniu przez ponad rok nie otrzymałem żadnej oferty. Później zaproponowano mi staż - dorosłemu facetowi, z opłatami, potrzebami płacono za niego 816zł - możecie sobie te pieniądze wsadzić w czarny otwór. Oczywiście jestem po studiach, ale w dzisiejszych czasach nie ma to żadnego znaczenia. Znalazłem cudem inną pracę. W tym miesiącu odebrałem 2500zł wynagrodzenia i kto się dzisiaj śmieje? Możecie sobie pomarzyć szanowni urzędnicy o takich pieniądzach. Najśmieszniejsze jest to, że przy wyrejestrowaniu z tego syfu baba pyta mnie: "z jakiego powodu się pan wyrejestrowuje?" na co ja: "Zwyczajnie, mam taką chęć. Musi być jakiś powód? Ja mam się jeszcze WAM TŁUMACZYĆ, dlaczego nie chcę tu przychodzić?" ona: "proszę podać powód" - chciała oczywiście usłyszeć że znalazłem pracę, żebym musiał latać jak piesek do nich z podpisaną umową.I znowu ja: "Wyjeżdżam na zachód" ona: "W jakim celu?" ja:"TURYSTYCZNYM!".

boże jaki tytuł a już myślałem że chodzi o numerki z tymi młodymi paniami co chodzą z pokoju do pokoju .uff ulżyło mi

A ile mam zabawy, kiedy poznaję tych urzędników. Zima, wali śniegiem, mróz zdziera skórę z twarzy, a towarzystwo urzędnicze pracujące za ok. 1500 (i to za dużo za nieróbstwo) ciśnie z buta do swojego grajdołu.Ja natomiast w ogrzewanym autku przejeżdżam obok zadowolony.Teraz to ja was zatrudnię za 816zł, będziecie mi lakier na furze pucować:) Kiedyś stracę cierpliwość, wysiądę z samochodu i pogonię was biczem. Na koniec gąbka w łapę i jazda!

Dyrektorka Urzędu Pracy Urszula Filipczuk powinna mieć trochę honoru i zrezygnować z pracy. Niech przyjdzie na jej miejsce jakaś osoba, która ma pojęcie o pracy. A jak pani Filipczuk pójdzie na bezrobocie, to będzie najlepsze rozwiązanie.

Na bezrobociu była dyrektorka PUP pani Filipczuk dostanie 700 zł i będzie mogła z tego godnie żyć. Albo będzie się mogła przekwalifikować, ale tutaj będzie duży problem, bo pani Filipczuk komputera boi się jak diabeł święconej wody.

Jakbyście zarabiali 17 tysi netto i jeździli mesiem, tak jak ja, to nigdy nie musielibyscie chodzic do PUP-u. Jeśli satysfakcjonuje was pensja 1100 netto i penetracja odbytu przez woźnego na wejściu to zapraszamy do jeleniogórskiego zakładu.Zdzisław lubi jak chłopcy są gładcy i czyściutcy, gdyż sprawia mu niezmierną radość, możliwość zabawienia się z młodymi chłopcami. Na szczęście przy moich zarobkach to ja decyduje kogo Zdzisław okiełzna przy wejściu.

"Dyrekcja urzędu nie zauważa aby od momentu zatrudnienia ochroniarzy liczba pobieranych numerków drastycznie spadła. Po pierwsze dlatego, że nie chce do końca potwierdzić istnienia nielegalnego procederu."

no a jak miała spaść ilość? jeśli numerki były odsprzedawane, czyli ten, który kupował wydrukowany numerek, nie drukował go już z automatu.

całkowicie rozumiem tych, którzy wolą zapłacić pieniądze, by nie spędzać tam całego dnia. nie ma nic bardziej demoralizującego, niż spędzić kilka godzin w towarzystwie przeświadczonym o bezsensowności takiego pobytu.

Powie ktoś, w końcu są bezrobotnymi, to co mają lepszego do roboty, jak nie na przebywanie w pośredniaku. Tak, racja, tylko że z tego nie ma żadnego efektu dla bezrobotnego, bo jak był przed przyjściem do UP, tak pozostanie bezrobotnym w dalszym ciągu po wyjściu z niego. A upadlanie ludzi wielogodzinnym czekaniem na złożenie podpisu, jest jedyną rzeczą jaką tak naprawdę oferuje bezrobotnemu urząd pracy.

DO Obywatela. Bo prawda jest taka, że najlepsze oferty rozdzielają między sobą pracownicy samego urzędu, informują rodzinę, znajomych, przyjaciół.Na szarym końcu, kiedy już nikt nie jest zainteresowany syfem za 800 czy 1000zł takie ogłoszenie wędruje na stronę internetową.A jeżeli jakimś cudem trafi się fajna robota, pojawi się jedno jedyne ogłoszenie w swoim rodzaju to schodzi na pniu, bo atakuje takiego pracodawcę setki bezrobotnych.Ludzie, nawet na chłopski rozum, pomyślcie czy urzędnik wystawiłby super ogłoszenie z pracą dla szaraka, czy obdzwonił rodzinę, że ma fajną ofertę?

urząd sam sobie jest zawsze winien, już nie raz się o tym mówiło nawet panią w pokojach, ale one odpowiadały "co my możemy zrobić, nie mamy wpływy na to", winą obciążył bym właśnie pracowników urzędu pracy, wielką łaskę robią nam bezrobotnym, bo łaskawie nas obsłużą, aby delikwenta mieć jak najszybciej z głowy, a do pracy przychodzą mówiąc sobie "o rany, znowu oni, ci sami", gdyby wszyscy mieli pracę to urząd był by bez pracy, a z numerkami trzeba zrobić porządek, przychodzę, patrzę, jakieś 10 osób jest przede mną, biorę numerek, a do pokoju danego jest powiedzmy z 50 osób, a gdzie reszta, jak ktoś się nie zgłosi, a ktoś pomyśli i wejdzie wcześniej, to zostaje wyproszony, bo nie jego kolejka, ehhh, bo to polska właśnie,

Ja wyciągam miesięcznie 3600zł, w zasadzie pokazuję palcami i decyduję kto musi przekopać rów na odpowiednią głębokość.Jestem urodzonym strategiem, mądry, błyskotliwy, z ikrą, odważny.Mam błysk zwycięscy i samca alfa w oku.Pracodawcy cenią sobie takich zdecydowanych ludzi.Albo ty zjadasz kogoś, albo on ciebie. Przeprowadzam rozmowy z tymi ciamajdami przysyłanymi przez PUP- zero ikry, stylu, fasonu, wiedzy, problemy z językiem, brak wykształcenia, niezdecydowanie, brak fachu/praktyki. Dlatego ja muszę zjadać dużą porcję krewetek, żeby taka ciamajda "pupowska" mogła zarobić na hamburgera. Z żoną zaśmiewamy się przy stole z opowieści jakież to obdarte łachudry padają na kolana, żeby tylko skosztować pasztetu.

Moim zdaniem NIE DLA PSA KIEŁBASA.Są dwie kategorie: Ludzie i Podludzie. Podludzie to oczywiście małpiszony z PUP siedzące całymi godzinami na poczekalni.Zapoceni, mokrzy, śmierdzący,często na promilach.To jest podróbka człowieka, taka małpa w nieco lepszym wydaniu. Tylko, że prawdziwa 100-procentowa małpa szanuje terytorium na którym żyje i musi sama sobie zdobyć jedzenie. Natomiast podkategoria człowieka, ma gdzieś zasady i wyczekuje godzinami aż ZA DARMO państwo da kasiorę.Dlatego kiedy przejeżdżam obok PUP nie widzę Urzędu tylko coś gorszego od ZOO. Normalny pracujący obywatel patrzy z pogardą na to widowisko.Niedługo zabieram syna na wycieczkę i pokażę mu jak wygląda brakujące ogniwo między człowiekiem a małpą.

Jest jeszcze jedna możliwość, taką nieporadną pseudo małpę można śmiało zamknąć w klatce.Osobiście po kolei wrzucałbym każdego z osobna z tej poczekalni do klatki.Siedziałby tam ogromny zaśliniony goryl w okresie godów.Z klatki dochodziłby tylko odgłosy: "Ratunku!!uuu,aaa,Boli!", "ałaaa", "Wyciągaj to ze mnie!,"ała,ała litości!". Jego czarna sierść dostawałaby się do waszej buzi, a on ryczałby w niebogłosy.Takiego zmaltretowanego cwaniaka z poczekalni wysłałbym później do kasy żeby odebrał gotówkę za zasługi!

Jeszcze inny pomysł to legalny powrót niewolnictwa, czyli możliwość zatrudnienia swojego niewolnika przez PUP.Usługa w internecie nazywała by się "Niewolnik do wynajęcia online". Zamieszczano by zdjęcie delikwenta, opis budowy ciała, predyspozycje. Śmiało dzwoniłbym do takiego żeby napuścił mi wody do wanny, umył auto, porąbał drewno, wyprał gacie.Dla relaksu (żeby odrobinę go zestresować) zwalniałbym go i zatrudniał.Musiałby być niezwykle miły, za każde nieposłuszeństwo karcenie, potrącenia z "pensji" o ile można by nazwać 500zł pensją. Kiedy bym jadł, on musiałby trzymać talerz, ciągle dolewać wino, pytać czy mi smakuje.

ZERO TOLERANCJI DLA NIEROBÓW. Jestem za przywróceniem kary śmierci i ewentualnego usypiania.Społeczeństwo powinno skazywać leni na uśpienie albo wygnanie z miasta - nie robisz, czyli jesteś bezużyteczny, w dodatku jeszcze przychodzisz po zapomogi obciążając swoją nieudolnością innych obywateli.Załatwić problem zastrzykiem i już.Zero kolejek, smrodu, papierów, brak urzędników, zaoszczędzony budżet.Usypiać i tyle. Zamiast grobu, usypać wał, wbić tabliczkę "skupisko leni".

Zobaczcie na zdjęciu głównym jakiegoż to ochroniarza zatrudnia PUP, stoi jakiś dziadek pod ścianą i gapi ci się na ręce.I co on może zrobić?Powiedzieć komuś ciuś ciuś? Nie rozśmieszajcie mnie.Spróbowałby mruknąć, albo popatrzeć się nie tak. Dostanie kiedyś z dyni od kogoś i zakończy się jego ochrona.

Może PAN DZIENNIKARZ sprawdziłby: JAKA USTAWA ZABRANIA HANDLOWANIA NUMERKAMI W PUP?!!! Pierwsze słyszę aby zabraniała tego ustawa o przedsiębiorczości, czy Kodeks Karny. Panie dziennikarzu! Mamy KAPITALIZM a nie głęboki PRL!

a od kiedy Pani Górska nie jest już zastępcą dyrektora?
pan Łukaszewicz był informatykiem jak tam stażowałam, o co chodzi?

Po co te urzędy pracy istnieją przecież to fikcja oferują pracę tylko swoim znajomym nie słyszałem żeby ktoś kto jest zarejstrowany dostał dobrą ofertę pracy niech by se ta pani jedna z drugą co tam pracują sama podjęła pracę za 800złotych i spróbowała zrobić oplaty i przeżyć.Chodzą tam krowy tylko i kawę piją a na bezrobocie z nimi.

To coś co tytułuje się "dyrektorem" jest pozostałością po PZPR i co gorsze jest faworytą na salonach w "radach nadzorczych" (ma być z małej) ona już sama nie wie gdzie jest w radzie nadzorczej bo kierowca ją wozi służbowym samochodem.I wszystko jest OK zagłębie PZPR. Wracajcie wszyscy tu was ustawią.

Hahaha ! Ten tytuł wygrał rok w Nowinach :D Brawo, beka pierwsza klasa ;)
Widać, nie tylko za mnie się płaci na imprezach :D

Ja sobie sama znalazłam prace na nich nie ma co liczyć i trzeba by było połowę załogi zwolnić darmozjady :-( !!!!!!!!!!!!!!! Wogóle ludziom nie pomagają ! Na to za stary na to za młody tu brak lat tu miesiecy masakra porąbane przepisy i wszyscy Oni wzięci !Uf uwolniłam sie od Nich !

komentarze godne tych, którzy nie mogą uwierzyć, że sami są winni całemu systemowi polityki społecznej,dając przyzwolenie na korzystanie z wszelkiego rodzaju zapomóg, prac wspieranych finansowo przez społeczeństwo- nie państwo.Państwo to my, to nasze podatki pobierane od uczciwie płacących, a nie żerujących na innych za cichym przyzwoleniem pozostałych, bo okradają Państwo a nie mnie i tu całe sedno sprawy. a swoją drogą dwuznaczność tytułu I klasa!

... cóż za numerek w pupie powinno się płacić - to nie taki zwykły numerek :-P,

a może to jakieś działanie aktywizujące walczącej z bezrobociem radnej Danuty -" kupiectwem w bezrobocie"

W tym urzędzie króluje ****stwo. Ochroniarz przed nosem zamyka drzwi, nie wpuszcza czekających przed budynkiem ludzi, którzy koczują tam od świtu, nie udzieli informacji. Jest tylko jeden automat; ludzie skaczą sobie do gardła, mimo, że nie wiedzą, co dana osoba ma do załatwienia, bo w samym urzędzie jest dużo pokoi, no i nie trzeba do każdego pokoju ciągnąć numerek.