To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

To pilot zawalił?

To pilot zawalił?

Nie powinien był lecieć – taki obraz rysuje się po przeanalizowaniu wstępnego raportu w sprawie katastrofy lotniczej, do której doszło we wrześniu w Pastewniku k. Bolkowa. Raport opublikowała Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.

Przed startem pilot dwukrotnie kontaktował się z lotniskiem w Jeleniej Górze i otrzymał informację, że tam pogoda zła i zdecydowanie odradzano mu ten lot – czytamy w dokumencie, który udostępniono dopiero w styczniu.

Mimo tego, pilot wystartował z lotniska w Mielcu. Po ponad dwóch godzinach lotu dotarł w okolice Jeleniej Góry. Jednak już wcześniej zorientował się, że będzie ciężko. - Będąc na trawersie Strzelina pilot zgłosił obniżenie wysokości lotu z powodu obniżającej się podstawy chmur – czytamy.

Ostatni raz kontaktował się ze służbą informacji powietrznej (FIS) w Poznaniu o godz. 13.05, czyli na 10 minut przed tragedią. Wówczas był na wysokości Świdnicy. Potem wleciał w las i rozbił się o drzewa w okolicach szczytu o nazwie Długa (670 m n.p.m.).

W wyniku wrześniowej katastrofy śmierć poniosły dwie osoby: pilot i pasażerka. Oboje byli małżeństwem, lecieli na spotkanie biznesowe w Kowarach. Chcieli wylądować na lotnisku w Jeleniej Górze.

To na razie tylko wstępny raport, Komisja Badania Wypadków Lotniczych cały czas prowadzi czynności w tej sprawie. Oddzielne śledztwo w sprawie wypadku prowadzi Prokuratura Rejonowa w Kamiennej Górze. Śledczy jednak czekają na ostateczne ustalenia komisji. Jeśli potwierdzi się wstępna wersja, że to pilot popełnił błąd, sprawa zostanie umorzona.

Szerzej o tej katastrofie (film oraz galeria zdjęć) pisaliśmy na naszych łamach. Artykuł znajduje się TUTAJ