- Stare ogrodzenie rozpadało się. Chciałem dla wszystkich dobrze. Na nowy płot wziąłem pożyczkę, którą będę spłacał do 2016. - mówi pan Marcin.
Mimo dobrych intencji, niespodziewany „prezent” sąsiada wywołał spore zamieszanie. Ogrodzenie powstało bez zgody współwłaścicieli budynku. Pan Gut nie złożył też wymaganych dokumentów do Wydziału Budownictwa.
- Chcieliśmy się dogadać i wspólnie wybudować cały płot, który zadowoliłby wszystkich mieszkańców. Kawałek ogrodzenia postawiony przez pana Guta nie jest odpowiednio wykonany i nie odpowiada naszym potrzebom - mówi sąsiadka, która poprosiła o anonimowość - Niestety pan Gut wolał zrobić wszystko po swojemu i nie powiadomił nas o swoich planach. Zgłoszenie sprawy do inspektoratu było konieczne. Każdy ma taki obowiązek - opowiada sąsiadka.
Mieszkańcom nie odpowiada, że nowo wykonana część ogrodzenia przebiega w innej linii niż reszta płotu. Uważają, że wygląda nieestetycznie.
- Należy wymienić całość i odpowiednio ją dostosować do posesji. Trzeba też zlikwidować murowane słupki i poszerzyć bramę - opowiadają sąsiedzi.
Pan Marcin już od dwóch lat jest zasypywany pismami z urzędu. Dostał nakaz rozebrania płotu. Inspektorat nałożył też grzywnę w celu przymuszenia wysokości 3 tysięcy złotych.
- Chciałbym żeby Inspektorat dał mi spokój. Chciałem zrobić coś dobrego dla siebie i sąsiadów, a teraz muszę ponosić konsekwencje - skarży się pan Gut - Jestem inwalidą pierwszej grupy. Cała sprawa kosztuje mnie dużo nerwów. Nie każdy musi znać się na prawie. Nie musiałem wiedzieć, że budowę trzeba zgłosić do urzędu - dodaje.
Pan Marcin twierdzi, że sąsiedzi robią mu na złość. Wiedzieli, że jest w ciężkiej sytuacji zdrowotnej i finansowej.
- Płot jest ładny i solidnie wykonany. Nie wiem czemu wszystkim przeszkadza. Kiedy go rozbiorę stracę wydane pieniądze - opowiada.
Sąsiedzi twierdzą, że oskarżenia pana Marcina są bezpodstawne.
- Nikomu nie robimy na złość, ani nie chcemy zaszkodzić. Pan Gut nie wie jak ma się bronić więc nas atakuje - opowiada mieszkanka budynku - Mieszkamy razem to trzeba umieć się dogadać. Przecież to nie problem usiąść razem i ustalić jak będzie wyglądało nasze podwórko. Pan Gut nie jest jedyny. Musi pamiętać, że ma sąsiadów i ich zdanie też się liczy - dodaje.
Według polskiego prawa, każda nawet najmniejsza budowa powinna być zgłoszona do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.
- Prawo jest równe wobec wszystkich. Jest takie, a nie inne, ale trzeba się do niego dostosować. Wiemy, że pan Gut jest chory, ale mimo wszystko miał obowiązek zgłoszenia chęci postawienia płotu - mówi pracownik Inspektoratu Budowlanego. - Musimy traktować wszystkich równo. Pan Gut miał możliwość zalegalizowania budowy, ale nie wykorzystał tego. Postępowanie już się zakończyło. Może obwiniać tylko siebie - wyjaśnia. Ogrodzenie musi zostać usunięte. Kiedy pan Gut się do tego dostosuje, grzywna zostanie umorzona.
Komentarze (4)
Trzymam kciuki za pozytywne przez Pana załatwienie sprawy.Bardzo bym chciała mieć takiego sąsiada.-do sąsiadów Pana Guta- życzę wam sąsiada takiego co robi nocne libacje,demoluje itp
dobrzy sąsiedzi to cenniejsza rzecz niż dobra rodzina. współczuję wszystkim którzy mają takich sąsiadów jak ten pan. nie dość że człowiek zrobił coś dla dobra wspólnego to jeszcze ma z tego powodu kłopoty. czy ci ludzie byli nieobecni jak stary płot był rozbierany? czy nie widzieli że ktoś przywiózł nowy płot? dlaczego wtedy nie interweniowali i nie powstrzymali wymiany, żeby nie narażać sąsiada na koszty i kłopoty?
Cieszcie się sąsiedzi że wam wrzód taki jak u mnie na dziubdziuś nie siedzi. Ja mam płot murowany wysoki na 2,4 mb , został mimo braku pozwolenia na budowę tego płotu i moich protestów zalegalizowany. Prawo budowlane jest tak wymyślone aby można je było naginać jak się chce. Jednemu (biednemu) trzeba dołożyć sankcje 5.000 zł kary i nakazać rozebrać budowlę(płot),natomiast koledze po fachu, senatorowi, prokuratorowi, lekarzowi czyli elicie bogatych znajdzie się furteczkę w przepisach i wszystko spłynie jak po kaczce. Sprawa zostanie załatwiona i zakończona. Co zrobią urzędnicy? Wykończą emeryta i chorego dla uciechy ZUS-u. Pozytywne działania są niemile widziane przez naszą władzę kapitalistyczną. Władza wie co wolno, co może lud, władzy należy słuchać i oddychać w rytm pozwolenia władzy. W poprzednim ustroju mieliśmy więcej swobody w inicjatywach i wykonaniu społecznym. O obecnej władzy napisałabym całe tomy lecz szkoda mojej resztki życia opisywać przypadki głupoty i bezmyślności władzy ale jako temat kabareciarski znamienity. Lepszy od "Zemsty" Fredry bo współczesny.
Jelenia w pigułce - banda frustratów co z zawiścią patrzy się na każdego kto ma coś więcej. Potem wszyscy się dziwią czemu tylu ludzi z roku na rok ucieka z tego zadupia a w mieście zostają głównie smarkacze, menele i emeryci a nad nimi banda urzędasów co w kółko udowadnia że Jelenia to raj dla turystów, przedsiębiorców i mieszkańców. Ten cholerny płot już od dawna sypał się w oczach, facet powinien dostać medal za to że się nim zajął.