Ostatni akord XVI SILESII SONANS!

- Chciałoby się powiedzieć chwilo trwaj, ale to już ostatni koncert tegorocznego festiwalu. Za to koncert wyjątkowy: „Plaisir d'amour”, czar miłości, prosząc o miłość, pragnę miłości... różnie to można tłumaczyć. Każdemu człowiekowi na świecie brakuje miłości, tej wielkiej, czy to wynikającej z życzliwości, ciepła – zapowiadał koncert ksiądz Andrzej Bokiej, sprawca Silesii Sonans.
Małgorzata Walewska zaśpiewała utwory znane i te z repertuaru nazywanego „trudnym”.    
- Istnieje bardzo cienka linia pomiędzy tym, co kto uważa za repertuar lekki a ciężki. W dzisiejszym koncercie znalazły się różne wersje Ave Maria, Largo z opery Haendla, Serenada Schuberta... i wystarczy tych lekkich rzeczy – żegnała się z bisującą na stojąco publicznością mezzosopranistka. Na finał - „w nagrodę, że Państwo wysiedzieli i ten nielekki repertuar” -  zaśpiewała a capella  jeden utwór z płyty nagranej w kościele w Kazimierzu Dolnym.    
Koncert poprowadził, dając przerwy harfistce na dostrojenie instrumentu – Leszek Mikos, jak sam się przedstawił, „deweloper bez wykształcenia muzycznego”. Opowiadał anegdoty z życia autorów i historie powstawania kolejnych utworów wyśpiewanych przez Małgorzatę Walewską. Koncert w Kościele Łaski był „generalną próbą” przed premierą recitalu „Plaisir d'amour czyli miłości czar” w październiku na scenie Opery Narodowej.
- Nie pomylę się, jeżeli powiem, że ten festiwal był udanym i pieknym festiwalem. Najważniejsze, co często umyka, są  urzeczenia, chwile zachwytu, które pojedynczy słuchacz wynosił z koncertów. I suma tych zachwytów to jest ten najprawdziwszy sukces – podsumował sześciodniowy maraton wrażeń muzycznych w Kościele Łaski Andrzej Więckowski, współtworzący w tym roku program XVI Silesii Sonans.