To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Oskarżony nie chciał zabić, poszkodowany wybaczył

 Oskarżony nie chciał zabić, poszkodowany wybaczył

Przed jeleniogórskim sądem toczy się proces niespełna 30-letniego Andrzeja R., który odpowiada za usiłowanie zabójstwa znajomego. Mężczyzna twierdzi, że nie miał zamiaru nikogo zabić, a dwa noże wziął ze sobą do baru tego dnia w innym celu.

Proces jest efektem wydarzeń z końca września ubiegłego roku w jeleniogórskim barze Epoka. Doszło tam do bójki między oskarżonym, a jego kilka lat starszym znajomym z młodzieńczych lat – Adamem M.  Oskarżony kilkukrotnie poważnie ranił nożem mężczyznę, uszkadzając, m.in. płuco. Szybkie przewiezienie poszkodowanego do szpitala i pomoc lekarska uratowały mu życie.

Dziś w sądzie odtworzono zapis z monitoringu znajdującego się w barze Epoka. Widać na nim szarpaninę dwóch mężczyzn. Zdarzenie zarejestrowały dwie kamery.

- Mój klient przyznał się do bójki z poszkodowanym i do użycia noża, ale stanowczo zaprzecza, jakoby usiłował go zabić. Samo użycie takiego narzędzie nie może jeszcze przesądzać o zamiarze, nawet ewentualnym – mówi mec. Krzysztof Truszczyński, adwokat oskarżonego.

Nic nie zapowiadało feralnego zdarzenia. Oskarżony i poszkodowany przypadkiem znaleźli się w jednej knajpie w tym samym mniej więcej czasie.

Andrzej R. opowiadał, że tego dnia pokłócił się ze swoją konkubiną, gdy byli razem na spacerze. Do dziewczyny miał zadzwonić jej były chłopak, co w Andrzeju wzbudziło ogromną zazdrość. Żądał, by dziewczyna zaprzestała tych kontaktów. Mężczyzna opowiadał, że po kłótni wrócił do domu i czekał na powrót partnerki, ale ta nie pojawiła się. Poszedł w kierunku Podwala, a wychodząc z domu wziął ze sobą dwa kuchenne noże.

W czasie śledztwa nie potrafił powiedzieć z jakim zamiarem zabrał noże, ale przed sądem wyjawił, że chciał na oczach swojej dziewczyny samookaleczyć się z miłości. Żeby wiedziała jak ją kocha. Bo kilka miesięcy wcześniej już tak raz zrobił.

Żeby odreagować kłótnię z dziewczyną, której tego dnia Andrzej R. ostatecznie już nie spotkał, mężczyzna poszedł do lokalu Atrapy. Tam spotkał dwóch kolegów. Pogadali, wypili po piwie. Jeden z nich zaproponował oskarżonemu, by poszli na kolejne piwo do Epoki. Andrzej R. początkowo odmawiał z braku pieniędzy, jednak znajomy powiedział, że postawi mu piwo. Mężczyźni zmienili lokal.

W Epoce do Andrzeja R. podszedł w pewnej chwili Adam M. Obaj znali się od lat dziecięcych, ale niespecjalnie lubili. Oskarżony twierdził, że kolega wyzywał go od pedofila, mówił, że ten „sprzedał” go w więzieniu.

Andrzej R. twierdził jednak, że na kilkukrotne zaczepki Adama Z. nie reagował. Poszkodowany pytany o przebieg zdarzeń z feralnej nocy, zasłaniał się niepamięcią spowodowaną upojeniem alkoholowym. Pamiętał jednak, że kazał wyjść Andrzejowi R. z baru, bo „przypomniało mu się jak oskarżony był młody, to coś się zabawiał z małolatami. I od tego się zaczęło”.

W pewnej chwili mężczyźni doskoczyli do siebie, zaczęli się szarpać, a Andrzej R. wyjął zza pazuchy jeden z noży i kilkukrotnie ugodził nim Adama Z. Jeden ze świadków obecnych w barze zeznał, że to poszkodowany jako pierwszy uderzył oskarżonego.

Po  bójce Andrzej R. wyszedł szybko z lokalu i poszedł do domu. Gdy obsługa zobaczyła, że drugi z mężczyzn siedzi na schodach i krwawi, wezwano pogotowie i policję.

W czasie pierwszej rozprawy poszkodowany wybaczył oskarżonemu. Adam Z. powiedział, że „nie ma jakichkolwiek problemów z mojej strony. Chciałbym, abo oskarżony był jak najkrócej w areszcie”.
Jeśli na kolejnej rozprawie stawią się wszyscy świadkowie, proces Andrzeja R. może się niebawem skończyć.

proc6.jpg
proc1.jpg
proc2.jpg
proc3.jpg
proc5.jpg

Komentarze (5)

Ręce i nogi opadają! Mecenasie,co Ty za pierdoły posuwasz!? Co to za francowata profesja-adwokat. Rozumiem ,że są sprawy potrzebujące obrony.Tu jednak zwykły bandyta dźga nożem człowieka i nie widzę żadnych powodów ,żeby go chronić.Tym bardziej,że się przyznał. Ciekawe,czy jakby mecenas przyjął cios ciężką rurą w głowę ,to też by szukał usprawiedliwienia dla bandziora.No,chyba że by nie przeżył.

Przecież on chciał sobie tylko kanapki zrobić... Jeden nóż był do chleba, a drugi do wędliny.

A tyle razy tłumaczę tym ciemniakom,to samo,a oni że wolą ludzkie mięso,bo nie jest w promocji,i cena się w kryzysie nie zmienia:))

Oskarzony ma zawsze lepiej niz poszkodowany

Gdy się jebłem łbem w tą ścianę to twa szansa wyp***iła za brame gdy sie chciałeś wbić na mury to ci sowa pomachała z góry. a żę sowy spią w dzień to misiu*nij się o trzpień