To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Osiem lat więzienia za usiłowanie zabójstwa

Osiem lat więzienia za usiłowanie zabójstwa

„Ja początkowo miałem zamiar pobić tego taksówkarza ręcznie, bo uważałem, że będę miał nad nim przewagę. Z tą butelką to jakoś tak wyszło, nawet nie wiem dlaczego postanowiłem jej użyć. Żałuję tego, co zrobiłem. Jest mi przykro. Czasu się nie da jednak cofnąć, choć chętnie bym to zrobił” - mówił przed sądem 21-letni Artur Ch. Chłopak został skazany na 8 lat więzienia za rozbój i usiłowanie zabójstwa taksówkarza.

Artur Ch. przyznał się od razu do winy, choć zaprzeczał, by usiłował zabić kierowcę taksówki. Od listopada przebywa w areszcie i już kilkukrotnie prosił sąd o zmianę środka zapobiegawczego. Jego konkubina spodziewała się dziecka, a on – jak przekonywał – był jedynym żywicielem rodziny. Opiekować miał się także chorym na raka ojcem.

Młody mężczyzna nie potrafił podać żadnego racjonalnego powodu napaści na taksówkarza. W listopadzie zeszłego roku pokłócił się ze swoją konkubiną. Trzasnął drzwiami i wyszedł z domu. Karolina mówiła, że Artur miewał takie nerwowe zachowania. Kłócili się głównie o błahostki. Nie był wtedy agresywny, ale nerwy go ponosiły. A to trzasnął drzwiami, albo drzwiczkami szafki. Wychodził czasem z domu. Tamtego dnia też tak było.

Chłopak wyjaśniał, że kręcił się bez celu po mieście, aż w końcu poszedł na postój taksówek. Podszedł do jednego z kierowców i zapytał o kurs do Radomic koło Wlenia. Powiedział, że nie ma przy sobie pieniędzy, ale zapłaci po dojechaniu na miejsce. Taksówkarz się zgodził, umówił się na zapłatę 80 złotych i jako zabezpieczenie wziął od pasażera portfel z jego dowodem osobistym.

Gdy taksówka dojechała do Radomic, chłopak poprosił o zatrzymanie się na placu przy przystanku. W tej chwili odpiął pasy i stłuczoną butelką, tzw. tulipanem zaatakował kierowcę. Jeden z ciosów zadał mężczyźnie w szyję i – jak stwierdzili biegli – spowodował tym bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia kierowcy, bo niewiele brakowało, a ostrze mogło dosięgnąć tętnicy.

Chłopak po chwili wyskoczył z taksówki i chciał ponownie zaatakować kierowcę, ale taksówkarz nacisną pedał gazu i ruszył z impetem z otwartymi drzwiami. Po chwili wezwał policję.

Artur Ch. po tym zdarzeniu poszedł do swojego domu, a ojcu powiedział, że był jakiś napad na taksówkarza w Pilchowicach. Chłopak spakował swoje rzeczy i wyszedł. Został zatrzymany przez policję następnego dnia w mieszkaniu u swojej konkubiny.

W czasie śledztwa Artur Ch. początkowo wyjaśniał, że po kłótni z konkubiną wyszedł z domu i chciał w jakiś sposób zdobyć pieniądze. Wpadł mu do głowy pomysł, by „napaść  na taryfiarza - ogłuszyć go i okraść.”

- Ja trenowałem sztuki walki Muai Thai i wiem, jak ogłuszyć i pozbawić przytomności człowieka – przyznawał w czasie przesłuchania.

Gdy wrócił po zdarzeniu do swojej dziewczyny ta już wiedziała, że wpakował się w kłopoty, bo dzwonił do niej ojciec Artura mówiąc, że szuka go policja. Chłopak twierdził, że planował sam zgłosić się na policję, ale wcześniej chciał się rozeznać, co mu za ten czyn grozi.

W jednym z przesłuchań twierdził, że chciał obrabować taksówkarza, choć w czasie napadu ani razu nie zażądał od niego gotówki. Twierdził, że nie wiedział ile kierowca może mieć gotówki przy sobie. W czasie kolejnego przesłuchania twierdził jednak, że napadu dokonał za zażyciu narkotyków.

- Wcześniej nie mówiłem, że zażywam narkotyki, bo bałem się, że to wyjdzie na zewnątrz i rodzina konkubiny się dowie i będę skończony. Mężczyzna, z którym siedziałem w areszcie po zatrzymaniu podpowiedział mi, żebym zeznał, że zrobiłem to dla pieniędzy – tłumaczył zmianę swoich wyjaśnień.

W czasie, gdy Artur siedział w areszcie jego konkubina i ojciec pisali prośby do sądu o uchylenie mu tymczasowego aresztu. Na początku kwietnia mężczyźnie miało się urodzić dziecko.

„Teraz to oceniam, że zrobiłem największą głupotę w życiu. Jak dadzą odsiadkę to nie wiem, czy wytrzymam. Ważne, żeby kobieta wytrzymała. Ja na pewno jej nie zostawię ani dziecka” - mówił badającym go biegłym psychiatrom. Ci ostatni uznali, że chłopak był w pełni poczytalny w chwili popełnienia czynu.

Komentarze (7)

Nie martw sie kobieta nie wytrzyma! ...jak wyjzdiesz to bedzie miale juz gromadke

Takich wieszałbym od razu.
PS. Czy wy macie hopla z ta weryfikacją? Za trzecim razem dopiero udało sie rozszyfrować znaki, czego sie tak boicie?

Trenował sztuki walki a wbija bezbronnemu tulipana i to od tyłu. Obyś tam nie wytrzymał...

Ludzka głupota nie zna granic..........

on głupa trenował a nie walki, zwykły leszcz z niego

Dajcie namiary na tą laskę, trzeba ja pocieszyć :)

"Żałuję tego, co zrobiłem. Jest mi przykro." - przykro bo go złapali... ciul jeden. powinno być 25lat a nie 8. i dodatkowo jakieś prace przy kopaniu rowów albo łupaniekamieni w kamieniołomie, żeby zarabiał na swoje utrzymanie w pierdlu