Goście mogli prowadzić już w pierwszej połowie. Mieli cztery okazje do zdobycia goli, ale pudłowali albo trafiali w dobrze ustawionego bramkarza Piasta Mikulskiego.
W drugiej połowie początkowo lekką przewagę osiągnęli piłkarze z Dziwiszowa. Nie potrafili jednak wypracować sobie pozycji strzeleckich. Kamiennogórzanie skutecznie się bronili, trzymając się taktyki w myśl zasady: z tyłu gramy na zero, a z przodu może coś wpadnie.
Kluczowym momentem meczu była 75 minuta gry i niefortunna interwencja obrońcy Piasta Macieja Zynera. Mając piłkę przy nodze, kilka metrów przed bramką swojej drużyny, zawahał się, co niezwłocznie wykorzystał Powiertowski, który strzałem z bliska dał Olimpii prowadzenie.
Cztery minuty później wspaniałą akcję przeprowadził Domin. Minął trzech graczy Piasta i kapitalnym strzałem pokonał Mikulskiego.
Drużyna z Dziwiszowa jeszcze próbowała coś zdziałać, ale tuż przed ostatnim gwizdkiem nadziała się na trzeci celny cios rywala, tym razem w wykonaniu Marcina Masiela, który ustalił wynik spotkania na 3:0 dla Olimpii.
Trener Piasta Marek Herzberg tłumaczył słabą postawę swojej drużyny trudnościami w jej skompletowaniu. Podobne problemy miał jednak także sztab Olimpii, która przyjechała do Dziwiszowa w jedenastu. Zespołu Piasta nie uratował grający prezes Krzysztof Gurazda, który wszedł na boisko w drugiej połowie meczu.
Komentarze (1)
Gurazda miał uratować Piasta... ŻENADA!. Przecież ten gość już dawno powinien przestać grać!. Do przerwy jeszcze był punkt, po jego wejściu skończyło się 0:3...