Zaczęło się od tego, że na brzegu wyrobiska znaleziono jeden pocisk, wezwany patrol saperski (z 23 Pułku Artylerii z Bolesławca) ujawnił kolejne cztery pociski na głębokości 1 metra przy brzegu. Potem do akcji została zaproszona Grupa Nurków Minerów nr 41 z 12 Dywizjonu Trałowców ze Świnoujścia (korzystają z komory dekompresyjnej z 5 Batalionu Saperów z Krosna Odrzańskiego). Saperzy badają odmęty starej cegielni magnetometrem oraz podwodnym wykrywaczem min. Akcja jest bardzo starannie przeprowadzana, teren jest zabezpieczony, żołnierzy wspomagają policjanci, strażacy, strażnicy leśni, służby samorządowe. Osoby postronne w okolice wyrobiska nie mają wstępu. Co rusz odnajdowane są kolejne pamiątki wojenne. Takich niebezpiecznych przedmiotów wyciągnięto z wody już blisko 70. Oprócz dużych kalibrów pocisków armatnich (w tym Panzerfausta) jest też amunicja karabinowa oraz części karabinów (także Mausera). Wśród znalezisk wydobyto niemieckie odznaczenie „Pomocy zimowej 1941-42”. To szczególna rzadkość. Konsultanci historyczni oceniają, że władze hitlerowskich Niemiec wydały jedynie 93 takich oznak.
Wyrobisko w Mojeszu to miejsce bardzo tajemnicze i od lat rozbudza wyobraźnię mieszkańców. - O zbadaniu tego zbiornika myśleliśmy już od jakiegoś czasu – podkreśla Mariola Szczęsna, burmistrz Lwówka Ślaskiego. Jednak opowieści o zatopionym w wyrobisku arsenale artyleryjskim wraz z czołgami są mocno przesadzone. - Takie historie słyszę przy każdych poszukiwaniach w zbiornikach wodnych – śmieje się st.chor.sztab. Radosław Mazur, dowódca Patrolu Rozminowania z 23 Pułku Artylerii. Początkowo planowano zakończenie poszukiwań w wyrobisku i jego bezpośrednim otoczeniu do najbliższego piątku. Teraz jednak, kiedy każdego dnia odkrywane są nowe pamiątki wojenne, wydaje się, że poszukiwania mogą zostać wydłużone.
Komentarze (1)
nasza Armia ma szansę się dozbroić