To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

O piłce, podróżach i PRL-u

O piłce, podróżach i PRL-u

Spore zainteresowanie wzbudziło dzisiejsze spotkanie z Marią Żmudą - byłą żoną legendarnego, polskiego piłkarza, a zarazem autorką książki "Bo mój chłopiec piłke kopie". Promocję wydawnictwa zorganizowano w klubie Orient Express na jeleniogórskim dworcu. Było sympatycznie, trochę muzycznie i artystycznie. Po spotkaniu powstał zbiorowy portret uczestników autorstwa Maćka Lerchera, który wspomnianą książkę także ilustrował.

Spotkanie prowadził znany jeleniogórski aktor, Jacek Grondowy, który miał na sobie piłkarską koszulkę Władka Żmudy. Zresztą w dawne stroje sportowe piłkarza przyodziani byli też i Maciek Lercher i akompaniator. Maria Żmuda zapewniła, że to oryginały, nie żadne podróbki.

Gdy Jacek czytał fragmenty książki, na którą składają się rozmaite opowieści o najlepszych latach polskiego futbolu, wspomnienia z zagranicznych wyjazdów i towarzyskich sytuacji M. Żmudy i jej męża, M. Lercher portretował to jednego, to drugiego z gości na widowni. Pani w czarnym kapeluszu, która cierpliwie pozowała postanowiła zerknąć na dokonania artysty i z oburzeniem stwierdziła, że na tablicy to nie ona, a ten pan nie ma za grosz talentu, bo ona na pewno tak nie wygląda.

Napiętą przez sekundę sytuacje rozładowała Iwona Chołuj, aktorka, znana - na przykład - z serialu "Na wspólnej", która tez okazała się być fanką piłki nożnej. Zajęła miejsce na scenie i bawiła publiczność, między innymi, znanymi przebojami sprzed lat. Była zauroczona Orient Ekspressem, bo dworzec znała z czasów, gdy przyjeżdżała do Jeleniej Góry pociągiem.

Na spotkaniu zauważyliśmy m.in. Krystynę Orłowską-Jabłońską, właścicielkę Koya Art Galery przy 1 Maja, która była, chyba jak nikt inny, przygotowana i "obryta" ze znajomości dzisiejszej lektury. Pani Krystyna miała pozaznaczane na kolorowo, co ciekawsze fragmenty. Grzecznie ustawiła się w kolejce po autograf autorki.

O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u
O piłce, podróżach i PRL-u

Komentarze (2)

Ot... to tylko w naszym kraju może zdarzyć się taka boruta na tak sympatycznej imprezie. Przykre, ale niestety tak wyglądają środowiska biznesowe wypełnione prostakami (a już w szczególności w tym mieście). Najgorsze, że z przypadku trafiają na takie imprezy i co z gorsza udają że znają się na sztuce. By pamiętali chociaż, że przed wejściem wypadało by co najmniej słomę z butów wyciągnąć.

bawi sie za pieniadze bylego baba po podstawowce,jak pizza hut odejdzie to splajtuje,matke stara ma w nosie nawet na leki nie da i 2 lata bez kontaktu,zenada