Nysa wygrywa w Jeleniej Górze

Goście prowadzili niemal od początku, ale trudno powiedzieć, by mieli całkowitą kontrolę nad meczem. Po prostu jeleniogórzanie nie mogli złapać swojego rytmu. Do przerwy było 44:37 dla gości i wszystko jeszcze było możliwe. Niestety, w kluczowych momentach trzeciej kwarty jeleniogórzanie kilka razy w prosty sposób tracili piłkę, co kończyło się kontrami rywali. Jeśli udało im się zmniejszyć straty, to za chwilę goście znowu odskakiwali na 10-12 punktów. Zaraz na początku ostatniej odsłony piąty faul złapał Łukasz Niesobski i jeleniogórzanie musieli grać bez swojego lidera. Widać to było na parkiecie, w ważnych momentach brakowało zawodnika, który wziąłby odpowiedzialność za grę. Mimo tego, Sudety próbowały doprowadzić do wyrównania stanu rywalizacji. W końcówce gospodarze zastosowali wysoki pressing. Prawie się udało, ale w ważnych momentach gospodarze popełnili kilka prostych strat. Do tego nałożyło się kilka niezrozumiałych decyzji sędziów (nieodgwizdane kroki rywala, przewinienie Wilusza), ale niezależnie od tego, przy normalnej dyspozycji gospodarzy, rywal był do pokonania.

– Przegraliśmy w pierwszej kwarcie walkę pod deskami, później zaczęliśmy bronić zdecydowanie lepiej pod deskami, ale na tak rutynowany zespół to było za mało. Po tym, jak Łukasz Niesobski złapał piąty faul, zabrakło nam przysłowiowej armaty – podsumował trener Artur Czekański. – Tak jak powiedziałem na początku sezonu, będziemy się cieszyć z każdego zwycięstwa. Mamy swoje problemy w klubie, także personalne, będziemy walczyć o to, by załapać się do pierwszej ósemki.

Sudety Jelenia Góra – Doral Nysa Kłodzko 67:74 (26:31, 11:13, 14:17, 16:13)

Sudety: Ł. Niesobski i Czech po 14, Kozak 13, Wilusz i Minciel po 11, Raczek 2, Ostrowski 2, Drąg, Nadolski.