Z Jeleniej Góry wyjeżdżamy przez Zabobrze w kierunku Maciejowej ścieżką rowerowa przy obwodnicy. Dalej jedziemy ulicą Wrocławską wygodnym, szerokim chodnikiem. Odbijamy potem w ulice Kaczawską i kierujemy się do Komarna. Od tej chwili najpierw łagodnie, a później coraz bardziej stromo droga pnie się do góry. Przejeżdzamy przez cała wieś, by poo około 16 kilometrach wspiąć się na Przełęcz Komarnicką (662 m n.p.m.). Najbardziej stromy kilometr podjazdu ma 12,7% nachylenia.
Na górze zasłużony odpoczynek, tym bardziej, że widoki na Karkonosze i Rudawy Janowickie zachęcają do spoczynku na drewnianej ławeczce.
Dalej przejeżdżamy na druga stronę grzbietu i szutrową drogą przez las, oznaczonym szlakiem rowerowym zjeżdżamy do Wojcieszowa. Miejscami zza drzew także przedzierają się fantastyczne widoki na położone niżej zbocza i pola. Ten odcinek trasy to nagroda za niedawną wspinaczkę na Przełęcz Komarnicką – wspaniały zjazd, miejscami bardzo szybki.
Po chwili jesteśmy w Wojcieszowie. W sklepie można uzupełnić zapas wody, czy węglowodanów i ruszamy w dalsza drogę. Jeszcze rzut oka na pałac Nider-Kauffung. Ostatnio byłem tu w 2009 roku i powstała w XVII wieku rezydencja przedstawiała opłakany stan. Teraz widać, że prowadzone są jakieś prace budowlane. Pozostaje mieć nadzieje, że pałac będzie uratowany.
Obiekt pierwotnie należał do właścicieli dolnej wsi Kauffung. Prawdopodobnie Georg Wilhelm von Reibnitz był inicjatorem założenia rezydencji, której właściciele zmieniali się. W 1911 roku majątek nabyła Louisa von Bergmann, a ostatnim z tej rodziny był Joachim, który władał dobrami aż do czasów II wojny światowej.
Niestety, pałacu nie zobaczymy inaczej, jak tylko zza ogrodzenia. Zachowała się ładna kuta główna brama i furta. Obiekt po wojnie był siedzibą dyrekcji PGR-u. W roku 2002 sprzedano pałac prywatnemu właścicielowi.
Spod pałacu cofamy się 100 metrów skręcając w prawo w ulicę Górniczą, jedziemy dalej niebieskim szlakiem rowerowym. Zaraz za zabudowaniami folwarcznymi skręcamy w prawo, w szutrową drogą i jedziemy nią pod górę-rezerwat „Miłek”, mijając stok z nieczynnym wyciągiem orczykowym. W miejscu, gdzie stoi tablica informacyjna musimy podprowadzić rower stromą ścieżką kilkadziesiąt metrów, by dojść do cmentarzyka rodowego von Bergmannów. Zdewastowane, wręcz zbeszczeszczone miejsce pochówku Louisy i Joachima, uformowane w dwa tarasy ze chodami pośrodku, wymagałoby posprzątania. Nie tylko po chuliganach, ale też z powalonych drzew i połamanych gałęzi. Przydałaby się też jakaś tablica informacyjna.
Wracamy na ulice Górniczą i jedziemy w kierunku lasu. Za chwilę ujrzymy oznakowanie naszej trasy znakiem czerwonego szlaku rowerowego i będziemy się go trzymać przez następne kilometry. Przez las dojedziemy do wsi Radzimowice. Niewielka, pogórnicza osada różni się od wszystkich innych wsi. Zadbane zabudowania, własne rondo i klimat, jakiego nie ma nigdzie indziej.
Z Radzimowic jedziemy dalej czerwonym szlakiem zostawiając za sobą wspaniałe widoki. W oddali przedzierają się fragmenty karkonoskich szczytów.
Jedziemy dalej przez las, a odcinek ten jest szczególnie miły w czasie upalnego dnia. Leśne szutry doprowadzą do drogi odbijającej od krajowej „trójki” i prowadzącej do Lipy. Ta właśnie wieś to kolejny cel naszej wycieczki. Na asfaltowym odcinku czeka nas kolejny szybki zjazd.
W Lipie, wsi z siedmiusetletnią już historią, spoglądamy przez płot na zespół pałacowy. Sam pałac w ruinie, a obok niego stoi dobrze zachowany budynek dawnego dworu z końca XVI wieku przebudowany na formę pałacową w XIX wieku. Jedziemy dalej i dojeżdżamy do pozostałości drugiego założenia pałacowego z folwarkiem. Ogrodzone, zrujnowane zabudowania miały się całkiem nieźle w czasach, gdy zawiadywał nimi PGR, ale nieremontowane i systematycznie rozkradane rozpadły się.
Po minięciu zabudowań śródpolną drogą dojeżdżamy do szosy prowadzącej do Jastrowca i kierujemy się w stronę tej wsi. Zatrzymujemy się przy kościółku, naprzeciw którego stoi poniemiecki pomnik wystawiony bohaterom wojny 1914-1918. naprzeciw kościółka znajduje się też wjazd do pałacu i okalających go zabudowań. Ten obiekt, choć także w przeszłości pozostający we władaniu PGR-u, zachował się w dużo lepszym stanie. Jak podaje Wikipedia: „Po likwidacji gospodarstwa w latach 70. pałac popadał w coraz większą ruinę. W 1983 roku został sprywatyzowany, nowi właściwe zajmowali się rolnictwem. Po kilku latach zrezygnowali. Gmina sprzedała go ponownie, tym razem osobno sprzedano pałac, a osobno budynki gospodarcze wraz ze źródłem. Obecnie w pałacu znajduje się gospodarstwo agroturystyczne”.
Czerwony szlak rowerowy prowadzi nas dalej obok przypałacowego sadu, między kwitnącym rzepakiem w kierunku Gorzanowic. Ze wzniesień dostrzegamy już wieżę niedalekiego zamku Świny. Z Gorzanowic jedziemy dalej drogą asfaltową aż do skrzyżowania z krajową „trójką”. Główną szosą kierujemy się do Bolkowa. W Świnach opuszczamy czerwony szlak rowerowy.
Bolkowski zamek fotografujemy z jednej i drugiej strony i wyjeżdżamy z miasta krajową „trójką”, by po kilkuset metrach odbić na Stare Rochowice. Drogą prowadzącą przez całą wieś dojedziemy aż do Płoniny. We wsi znajdują się ruiny zamku Niesytno, którego początki sięgają XV wieku.
„W latach II wojny światowej pałac użytkowany był przez władze niemieckie, między innymi na potrzeby Luftwaffe. Po 1945 roku zachowany został uchwytny jeszcze przed wojną podział majątku na dwie jednostki własnościowe, z zamkiem średniowiecznym jako prywatną własnością i znacjonalizowanym pałacem, potem sprzedanym w ręce prywatne. W początku lat 90. doszło do pożaru, który strawił wnętrze pałacu i zapoczątkował szybko postępującą degradację obiektu. W latach 2010-2011 zamek i nowożytna siedziba nabyte zostały przez nowych właścicieli, którzy wspólnie rozpoczęli starania zmierzające do rewitalizacji zabytkowej przestrzeni” - czytamy we fragmencie rysu historycznego zamku na stronie internetowej obiektu.
Warto zajrzeć też w Płoninie na pozostałości poewangelickiego cmentarza z ruinami kaplicy, resztkami nagrobków i innych elementów nekropolii.
Z Płoniny kierujemy się do Świdnika, a stamtąd już główną drogą do Ciechanowic. Tutaj warto pooglądać pięknie odrestaurowywany pałac. Dalej nasza trasa prowadzi w kierunku Miedzianki. Na tym odcinku asfalt jest stary i mocno sfatygowany, a podjazd nie taki mały. Z Miedzianki za to zjeżdżamy bez pedałowania do Janowic Wielkich i tu skręcamy przez przejazd kolejowy. Po dojechaniu do mostu na Bobrze skręcamy za nim w lewo i jedną z najbardziej malowniczych tras rowerowych w regionie, jedziemy wzdłuż rzeki.
Jedziemy przez Trzcińsko, w którym można przejechać na drugą stronę rzeki i dojechać do Bobrowa, by mostem przy zamku wrócić znowu na prawy brzeg i szosą, mijając pałac w Wojanowie i Łomnicy, przez osiedle Łomnickie wrócić do Jeleniej Góry.
Komentarze (5)
Ciekawa propozycja wycieczki. Fajnie napisana...przez kogo? Warto też podpisać zdjęcia :)
Drogi Autorze pałac, który opisujesz w Wojcieszowie to Stöckel. Żeby zobaczyć Nieder Kauffung musiałbyś pojechać w kierunku Świerzawy do Wojcieszowa Dolnego. (Jak już tam będziesz warto przy okazji pomęczyć się trochę podjazdem i obejrzeć murowaną szubienicę ;) ). Poza tym artykuł fajny pozdrawiam.
O, to coś w moim stylu. Uwielbiam takie spontaniczne wpyday. Wypocznijcie!P.S. Wkurza mnie na maksa ten Hołowczyc, jak gada, że jak znajdzie trasę to mi powie. A nigdy nie mf3wi
/ Open Gym: Filthy Fifty 19:55 (Floor T2B, slurpee) PRThanks again AJ and Mike T! Just as fun as 8 weeks ago (and just as awful on those wall-balls and brpeeus)