- Dałem panu Bogusławowi K. tę książkę i powiedziałem, że jak mu się przyda, to niech ją ode mnie odkupi. I tak minął prawie rok, książki mi nie oddał ani za nią nie zapłacili. Więc upomniałem się któregoś razu o książkę, a ten mnie poszarpał. Nie mogłem tej sprawy tak zostawić – opowiada Czesław Kowalski, 79-letni działacz ruchu ludowego, który zaznacza, że jest bibliofilem i byle jakich książek nie ma. Za utraconą książkę, nerwy i koszty sądowe, pan Czesław wyliczył rekompensatę na poziomie 2 tysięcy złotych.
Na pierwszej rozprawie, sąd próbował doprowadzić do pojednania stron, ale stronom nie było to pomyśli.
Cały artykuł w najnowszych "Nowinach Jeleniogórskich" nr 10/10.
Komentarze (8)
:shock: :silly: :D :D :D :D :D :D :D dziadkom sie poprostu nudzi:):):)
"Budowa dachów" toż to klasyka literatury!
Prawdziwe arcydzieło, jest więc zatem o co składowi sędziowskiemu d..ę zawracać. :)
Panowie zapewne pamiętają doskonale czasy wojny, ze wszystkimi szczegółami, ale nie pamiętają co jedli rano na śniadanie-starość
Dajcie im święty spokój,sądy tez muszą z czegoś żyć.
dziadek biega po moim sklepie i codziennie wymyśla coś-a to ceny brak a to, że go oszukali bo papier miał mieć 3 warstwy a ma jedną-znana postac na zabobrzu-starośc jest straszna...dla młodych
Wstyd Panie dziadku.Znam z widzenia mieszka koło mnie koło szkoły podstawowej nr 4 w na zabobrzu we wierzowcu.Czesto spaceruje i sam do siebie gada krytykując wszystko.Oj wstyd dziadku!!!! :(