- Swoją pierwszą pracę samorządową traktowałem bardzo poważnie – mówi. – Dlatego nieważne było dla mnie, kto popełnia błąd – poprzednia czy obecna ekipa rządząca. Wszystkim patrzyłem na ręce i wobec wszystkich, nawet wobec kolegów i koleżanek, z którymi wspólnie dążyliśmy do zmiany władzy w Piechowicach, byłem krytyczny. Myślę, że za to właśnie zapłaciłem dużą cenę…
Lech Rębisz był nie tylko szefem największego w radzie klubu radnych, ale także przewodniczącym komisji rewizyjnej. Oba stanowiska stracił. Dlaczego? Uważa, że przez swoją niezależność. Przykład? Sformułował krytyczną ocenę pracy, popieranego przez władzę, prezesa Zarządu Nieruchomości „Wspólny Dom”. Walczył też z wielką inwestycją „Ceramiki Marconi”. „Podpadł” establishmentowi również tym, że skrytykował odprowadzanie ścieków do rowu przez firmę jednego z przedsiębiorców i doprowadził do odblokowania zaanektowanej nieprawnie ulicy przez Dolnośląski Zarząd Dróg Wojewódzkich. Twierdzi, że dla wielu osób stał się nie tyle nawet zbyt niezależny, co zbyt niewygodny.
- Najpierw odwołano mnie z funkcji przewodniczącego Komisji Rewizyjnej – mówi. – Później usunięto mnie z Klubu Radnych „Ten Clubu”. Gdy przebywałem na urlopie straciłem nawet mandat delegata Piechowic do Związku Gmin Karkonoskich.
Lech Rębisz opowiada o swoim rozgoryczeniu i przygnębieniu. Zamiast szacunku czuł niechęć do siebie i swoich bezkompromisowych działań. Dlatego zrezygnował z uczestnictwa w dwóch innych komisjach, w których zasiadał.
- Społecznie pomagam osobom mobbingowanym – mówi. - Prowadzę Punkt Konsultacyjny Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Antymobbingowego. Tymczasem w pewnej chwili zrozumiałem, że sam jestem poddawany podobnym praktykom.
O tym, że jest ofiarą mobbingu myśli od chwili, kiedy jego koledzy radni uchwalili, że osoby niezasiadające w żądnej komisji będą otrzymywały o 40 proc. mniejsze diety niż pozostali. W Radzie Miasta tylko on zaś nie zasiada w żadnej komisji. Uchwałę przyjął więc bardzo osobiście.
- To prawdopodobnie jedyny taki przypadek w kraju. Te dwie ostatnie decyzje Rady, kilka dni temu zaskarżyłem do nadzoru prawnego wojewody, pod zarzutem dyskryminowania mnie jako radnego. Czekam obecnie na odpowiedź.
Halina Wieczorek, przewodnicząca Rady Miasta, mówi bez ogródek, że decyzje radnych są niezależne i nie mają na nie wpływu ani burmistrz, ani prasa.
- Rozumiem rozgoryczenie Lecha Rębisza – przyznaje. – Sam jest jednak sobie winny. Nie wystarczy bowiem na lewo i na prawo oskarżać. Trzeba mieć jeszcze na to dowody i przedstawiać je w sposób kulturalny. On zaś wiele osób obraził.
Przewodnicząca tłumaczy, że niechęć do Rębisza postępowała w samorządzie powoli i sukcesywnie. Wiązała się głównie z jego sposobem bycia: atakowaniem innych osobiście i w sposób arogancki; łamaniem statutu i porządku obrad.
- Sam o sobie często mówił, że jest anarchistą – przypomina Halina Wieczorek. – Z tego powodu prawo które mu nie pasowało uznawał za głupie, a głupiego prawa nie chciał szanować. Taki był tok jego rozumowania.
W konsekwencji odwrócili się od niego prawie wszyscy przyjaciele. Kiedy więc najpierw zrezygnował z prac w dwóch komisjach, a następnie chciał się znowu do nich zapisać, nie pozwolono mu na to. Już na samą wiadomość, że zamierza zostać członkiem komisji edukacji jeden z radnych złożył z zasiadania w niej swą rezygnację.
Przewodnicząca tłumaczy, iż radni uznali za niesprawiedliwe potrącanie im z diety pieniędzy za nieobecność w czasie prac komisji, podczas gdy Rębiszowi, jako osobie niezasiadającej w żadnej komisji, diet nie obniżano nigdy.
- Zagrozili rezygnacją – tłumaczy przewodnicząca. – Gdyby groźby swe spełnili, sparaliżowaliby pracę Rady Miasta, a w konsekwencji doprowadzili do przedterminowych wyborów.
Lech Rębisz jest pewny swych racji. Zapowiada, że nie podda się łatwo. Zbliżają się wybory samorządowe. Zamierza w nich raz jeszcze ubiegać się o mandat burmistrza. Wierzy, że tym razem wygra.
Komentarze (12)
To jakaś choroba zakaźna. W Szklarskiej Porębie radni powiedzieli, ze nie chcą pracować z Konradem Makówką, którego usunięto ze wszystkich komisji rady za to, że na spotkaniach z mieszkańcami po prostu kłamał podając nie prawdziwe informacje o budżecie i w dodatku sam zarzucał kłamstwo innym radnym. Ci się wkurzyli i go wyrzucili. Biedny Konrad się pogniewał i na sesje przestał przychodzić. Zorganizował nawet referendum - z marnym skutkiem.
Tak to pewnie choroba i na dodatek zakaźna. Prekursorem poglądu o tym, że prawo jest g****e jest były burmistrz Szklarskiej Poręby Zbigniew Misiuk. Ten radny po prostu małpuje albo się rzeczywiście się zaraził.
Mniejsze diety dla radnego. O.K. Praca w radzie jest społeczna. Dieta to tylko zwrot kosztów pełnienia funkcji. Nie bierze udziału w pracach rady, nie ma kosztów, mniejsza dieta jest O.K.
Pan radny Lech Rębisz w obecnej sytuacji powinien poważnie zastanowić się nad tym, czy nie przeprowadzić się do Rębiszowa.
Radny Konrad Makówka mówił prawdę, więc niezadowoleni radni (mają ciche fuchy w Szklarskiej Poreby) usunęli go szybko.
anarchista a w kościele pierwsza ławka
Może i Makówka mówił prawdę. W jego przekonaniu słuszną i objawioną. Większość jednak, na podstawie czarno na białym zapisanych kwot w budżecie miasta uznała, że kłamie.
Pan radny powinien czym prędzej zgłosić się do Redaktora Psychopateckiego z Fuck'tów Karkonoskich. Pasują do siebie jak ulał. Razem z Jędrusiem Koralikiem stworzą niezły zespół. Ahaaa, jeszcze o koledze Romku Kwaśnickim zapomniałem...
Anarchista radnym...? To się chyba nazywa hipokryzja... :P
OK juz OK nie płaczcie. Referendum przegraliscie i teraz mazgaicie. Niedługo stracicie te 'swoje' majątki to bedzicie dopiero syczeć sssss
Zima wasza, wiosna nasza. jeszcze zobaczymy.
ma pecha ten radny z piechowic, najpierw mobingował go dyrektor szkoły, teraz kumple z rady,taka ofiara ma być burmistrzem, komu się poskarży jak zaczną go mobingować mieszkańcy